luty 9

„Bo tobie wszystko wychodzi”

Ostatnio jeden taki rozłożył mnie na łopatki tym tekstem… No to pragnę zakomunikować – NIE WSZYSTKO mi wychodzi 🙁

Owa fama rozchodzi się chyba z powodu tego, że eksperymenty robię na małych bańkach po 5l lub mniejszych a dopiero gdy mam ustabilizowany i przewidywalny przepis organizuję większą bańkę. Skutek tego jest taki, że rzeczywiście duże bańki prawie zawsze wychodzą… a z małymi jest różnie. Ponieważ mało jest wtedy skaszanionego produktu to nie szkoda wylać czy łatwo ukryć na dnie piwniczki. Choć jest taka jedna półka, którą omijam szerokim łukiem… a idzie w ruch tylko z okazji robienia grzańca – to co tam się wleje i zamiesza i tak nie ma znaczenia 🙂

Testy i zabawy mają niestety tendencję do tego, że raz wyjdą, raz nie wyjdą… z naciskiem na nie wyjdą bo niektóre pomysły naprawdę są z czapy 🙂

Ostatnio wstawiane wino z pomarańczy niestety chyba klasyfikuje się do pojęcia gniot. Za bardzo czuć w nim skórki… Myślę jednak, że w przyszłości spróbuję jeszcze raz szczęścia na tym polu ale tym razem spróbuję inaczej wyciskać sok i tym razem w 100% pozbędę się jakichkolwiek pozostałości moszczu – tylko i wyłącznie sok.

Miodek z liczi też chyba pójdzie do zlewu bo posmak jakiś dziwny i to nie to… Ale wstawiana tego samego dnia bańka z miodem ananasowym zapowiada się na coś naprawdę bombowego 🙂

Kategoria: Inne, Miodki, Wina | LEAVE A COMMENT
październik 16

jesień się kończy… i dobrze

Wczoraj znów ściągnęliśmy z jabłonki prawie 100kg jabłek… z czego 50kg czeka na przerób na cydr. Tak odnoszę wrażenie, że w tym roku to połowę produkcji będzie stanowił cydr 🙂 W każdym razie takiego obrodzenia jabłkami to dawno nie miałem. Tak idąc do sklepu, do miasta czy gdziekolwiek widzę jabłonki obłożone jabłkami do granic możliwości więc widać, że nie tylko ja zaczynam mieć z tym problem.

Do kompletu czeka na mnie jeszcze obrabianie miodu bo do zlania stoją dwie duże bańki, tabun małych a i jeszcze chcę wstawić malinowego ze 30l. O czekających na zrobienie piwach to w ogóle nie wspomnę…

Podsumowując: jesień z jej obrodzeniem owoców jest genialna… ale może już dosyć 😉

Kategoria: Cydry, Inne, Miodki | LEAVE A COMMENT
październik 13

Woda w cydrach i piwach domowych

Ostatnio sporo szukałem po necie różnych przepisów na domowe wyroby alkoholowe 😉

Jedno co mnie zdziwiło to wpisy tego typu: Cydr domowy… w szczególności sformułowanie o treści: „my przelaliśmy wszystko do baniaków po wodzie użytej w procesie produkcji” i tak zachodzę w głowę czy ci goście lali minerałkę z butli?

Krótka wizytacja wujka googla kończy się takimi kwiatkami:

„Większość piw na świecie powstaje z wody wodociągowej odpowiednio uzdatnionej. Istnieją jednak piwa, które swój smakowy sukces zawdzięczają unikalnym właściwościom wody źródlanej, głębinowej. Tak właśnie warzone jest Tyskie Gronie.” link

czy takie:

„Skąd browary posiadają tą wodę? Zazwyczaj oni czerpią wodę z własnych ujęć.” link

Za to tu mamy sporo technikaliów… i warto poczytać… Ogólnie powyższe wpisy można określić jednym zdaniem: marketingowe pierdolenie na potęgę.

 

A skąd wzięła się u mnie owa „analiza”… Wiele osób pyta jakiej wody używam w swojej produkcji. No i odpowiadam więc: KRANÓWY. Na co dzień pijam kranówę i tej wody używam do wszystkiego. Na całe szczęście mieszkam w Olsztynie gdzie woda jest bardzo dobrej jakości i nie narzekam. Jedno co mogę powiedzieć na pewno: woda kupowana w sklepach jest przechowywana w warunkach delikatnie mówiąc skandalicznych. Paleta wody stojąca w cieple, na słońcu, na mrozie czy w innych pociesznych warunkach to norma. Oczekiwanie, że taka woda będzie lepsza niż świeża kranówa (no może nie w dużym mieście) jest delikatnie mówiąc niedorzeczne… Woda trzymana pół roku czy rok w plastikowej butli, w cieple, to chodząca masakra…

Swego czasu oglądałem na jakimś Planet film o cudzie marketingowym jakim jest sprzedaż tego co każdy ma w kranie jako produktu luksusowego. Nie jeden stukał się w głowę i pionierów tego rynku wyzywał od idiotów… Ale jedno co można o tym napisać to to, że mamy do czynienia z geniuszami marketingu. Wmówić ludziom, że chcą kupować produkt z plastiku, przechowywany X czasu, zamiast świeżą z kranu to naprawdę trzeba być dobrym w swoim fachu. A już pojęcie „wody stołowej”, która jest zwykłą kranówą laną z wodociągów w całkiem sporym mieście to już dla mnie kosmos…

Podsumowując: nie dajmy robić sobie wody… z mózgu 🙂

październik 11

Głóg i róża… co z tym zrobić…

We wtorek idąc do pracy zaszedłem na rynek i mym zaspanym oczętom ukazał się przemiły widok… otóż było to niewielkie stoisko, na którym pani obstawiona była skrzynkami ze świeżą żurawiną, głogiem i różą. Oczywiście same owoce: przebrane i wyczyszczone.

No to i niewiele myśląc zakupiłem po litrze głogu i róży… ale teraz to tak zastanawiam się co z tym zrobić 🙂

Krok pierwszy to na pewno przemrożenie owoców ale potem robi się wielka niewiadoma. Na pewno da się zrobić z tego miodki ale obija mi się o głowę, że ktoś robił wino z róży i niestety odnoszę wrażenie, że to było wino z cukru z dodatkiem róży niż róża jako główny składnik.

Ktoś ma jakieś wypróbowane przepisy?

Mój zamrażalnik zaczyna pękać w szwach bo mam tam już: malinę, porzeczkę, truskawkę, żurawinę, różę, głóg i chyba boję się myśleć co jeszcze bo i jakieś pstrągi tam znajdę i ukraińskie sało…

wrzesień 10

Pompa Tygodnia

We wtorek na Facebooku zaskoczył mnie wpis kolegi JarosławaS o treści:

„Szacun, trafiłeś na łamy Bloomberg Businessweek 🙂 W numerze 17 z 20 sierpnia jest ciekawy artykuł o blogach – o Twoim piszą jako o jednym z tych opiniotwórczych… Wiadomo w jakiej branży :)”

Podsumuję to jednym wyrazem w którym będą powtarzały się 2 literki: buhahahahahahahahahaha ani ja opiniotwórczy ani znany… Blog ledwo ciągnie i wpisy pojawiają się sporadycznie więc tego typu opinie po prostu mnie rozluźniają 🙂 Oczywiście zakładając, że o mnie chodzi i to nie jest jakaś pomyłka…

… chwilę potem…

udało się dotrzeć do treści owych artykułów:

Na drugiej stronie … pod sam koniec pojawia się zdanie:

„Kolejnym przykładem takiej akcji (przyp. współpracy z blogerami) jest trwający od maja Dzień w Tyskich Browarach Książęcych. – Dzięki obecności na takich blogach jak Kominek.es, jestkultura.pl, bimbelt,wordpress.com, browarnik.blogspot.com, mackiewicz.olsztyn.pl fan page Tyskie zyskał ponad 31.2tyś. fanów – mówi Berezowski.”

Hmmm no rzeczywiście wymieniono mojego bloga, co prawda jako ostatniego ale jest 🙂 W sumie trochę mi dziwnie że przykładam rękę do rozwoju korporacji piwnej ale chyba wynika to z wpisu dot. Tyskiego Klasycznego, które oceniałem jakiś czas temu. Pamięć mnie nie myli, że tak raczej niezbyt podobało mi się to piwo… – jak to pozytywnie wpłynęło na markę Tyskie to nie mam pojęcia 🙂 Z drugiej strony w samych browarach tyskich nigdy nie byłem więc i raczej w imprezie „Dzień w…” raczej brać udziału nie mogłem. Przeglądając Google Analitics widzę, że rzeczywiście w maju był spory skok oglądalności na frazie „tyskie klasyczne” ale obecnie na googlu to jestem dopiero na drugiej stronie.

Podsumowując: cieszę się, że obecnie blog dużo mocniej pozycjonuje się na cydrach, miodach, winach itd. niż samych piwach. Ze współpracy z korporacjami też w sumie jestem zadowolony – sami z siebie podsyłają coś do oceny + czasem fajne szkło dosyłają. Kasy z tego nie ma i nie interesuje mnie tego typu współpraca bo pieniądz raczej zobowiązuje do tego, żeby czterech liter im nie obrabiać… a tego miłego punktu programu nie mam zamiaru odpuszczać 🙂

Kategoria: Inne | LEAVE A COMMENT