wrzesień 29

Browar Zamkowy Młyn… budowa trwa

Mijam ten obiekt często idąc na miasto lub z niego wracając… Powiem wam, że budowa kręci się aż miło. Do uruchomienia samego browaru jeszcze pewnie grube miesiące ale udało mi się wkręcić na budowę i zrobić parę fotek.

Invalid Displayed Gallery

Nie jest tajemnicą, bo trąbiły o tym media, że budowę długi czas wstrzymywali olsztyńscy urzędnicy. DWA Lata. Awantura szła o część piwnicy, która pochodziła z oryginalnych budynków z okolic przełomu XIX i XX wieku. Widząc jak się to skończyło… uważam, że ktoś z urzędników przegiął pałę. Ani to nie wygląda, ani nie ma rąk ani nóg. Na siłę ratowanie kawałka muru, który i tak nie będzie wyeksponowany… bicie piany o nic. Na zdjęciach widać sporny fragment obudowany belkami nośnymi…

Wracając do samego budynku – jak dla mnie czad. Coś koło 1500m2 budynku… 4 piętra… potężne okna i przepiękny widok na Łynę i zamek. Dużo przestrzeni w środku. Zapowiedź właściciela, że w końcu wysepka na Łynie nabawi się ogródka połączonego z knajpą dla mnie jest bardzo dobrą informacją. Dodatkowy mostek itd. Ujmę tak – to będzie jedno z ładniejszych miejsc w okolicy. Do kompletu kończące się remonty parku zamkowego w okolicy. Remont murów zamku na ukończeniu. To naprawdę będzie coś.

Mi na pewno podoba się plan przepuszczenia pod budynkiem rzeki. Ponoć ma być także wykorzystywana jako turbina wodna. Knajpa, w której siedzisz a pod tobą płynie rzeka jest raczej rzadkością. Dla mnie odpał po całości.

No dobra… koniec tych peonów. Ta inwestycja wydawała mi się czymś ciekawym ale wizyta na budowie naprawdę pozytywnie mnie podbudowała. W końcu ktoś coś zrobił z sensem w tym mieście. Ciekawe i przemyślane rozwiązania, dużo światła… ogólnie czekam na uruchomienie i pierwsze piwa!

Kategoria: Inne | LEAVE A COMMENT
wrzesień 26

Urlop… pora się poszlajać

W momencie gdy ten post pokaże się na stronie będę już pewnie lądował w okolicach Katmandu w Nepalu.

W każdym razie zmywam się na urlop. Nie zabieram z sobą lapa i nie planuję w tym czasie prowadzić bliższych styczności z siecią Internet 🙂

Z samego wyjazdu pewnie wrzucę jakieś wpisy ale to dopiero po powrocie…

Kategoria: Inne | LEAVE A COMMENT
wrzesień 23

Warmiński Festiwal Dziedzictwa Browarniczego 2013

Miałem w piątek okazję wpaść po raz kolejny na tą imprezę…

Invalid Displayed Gallery

Zdjęcia powyżej… ale dorzucę też słowo komentarza: oprócz publicznego warzenia piwa Rosanke odbyło się też spotkanie różnych osób poruszających się po branży piwowarskiej. Ogólnie rozmowa wyszła od problemów z zakładaniem nowych browarów rzemieślniczych u nas (wątek prowadził Paweł Błażewicz) po czym wątki mnożyły się i ginęły w przeróżnej dla mnie konfiguracji 🙂

Na pewno ciekawą sprawą jest chęć rozpoczęcia cyklicznych spotkań związanych z piwem. Sama forma jest jeszcze nieznana ale moje preferencje to „coś więcej niż samo spożycie”. Napić się można wszędzie – moim zdaniem warto tu pochylić się i przygotować jakąś tematykę spotkania. Tak żeby miały w sobie coś oprócz doborowego towarzystwa i pełnego kufla bo to się szybko nudzi. Moim zdaniem wyjątkowo dobrą robotę robi tu, na gruncie Trójmiejskim, kolega po fachu, Browarnik Tomek. Może niekoniecznie musimy kopiować wzorzec ale koncept spotkania „dookoła piwnego”, gdzie można spokojnie porozmawiać na temat, po spotkaniu już nie na temat – to moim zdaniem, bardzo dobry temat.

Ze swojej strony – jak tylko wrócę z urlopu planuję aktywnie pomóc w organizacji tych spotkań…

wrzesień 11

No Style

Kiedyś zapytali Bruca Lee w jakim stylu walczy… odpowiedź „No Style” (Bez Stylu) wielu rozłożyła na łopatki. Celem walki jest wygrać a nie popisywać się jakimiś figurami z kosmosu, które nic nie wnoszą…

Tym krótkim słowem wstępu przechodzę do konkretu tj. wojenki bliskie i dalekie pt. „bo moje piwo jest bardziej”: bardziej pasujące do STYLU, bardziej chmielone, bardziej…, bardziej…. itd. I wieczne przepychanki pt. wasze piwo nie spełnia warunków STYLU. O wojenkach kto był pierwszy nie wspomnę… Wiecie co? Ja chyba zaczynam przechodzić do etapu wielkiego mistrza Bruca i ujmę to krótko i zwięźle: wali mnie ten cały „Styl” – ja chcę smacznego i pijalnego piwa! Nie jakiegoś potworka przechmielonego tak, że pić się nie da. Nie wydziwnionego „czegoś”, gdzie PONOĆ dodano jakiś super składnik i żeby go wyczuć to musiałbym chyba spektromektrem badać rozkład atomów, żeby dojść co to niby było. Kurcze – nie o to przecież biega! Piwo ma być miłym do picia napojem a nie miejscem spinania się, udziwniania czy notowania na karteczce gdzie tu czuć masło czy warzywa.

No i właśnie: w tym roku, w ramach protestu, piwa robione u mnie nie będą miały już nazw powiązanych ze stylami. Kolorowe etykietki też idą w kanał. Butelki będą miały tylko i wyłącznie literkę + cyferkę na kapslu oznaczającą numer warki. Co więcej – wszystkie piwa będę mieszał i bez litości omijał wszystkie kanony sztuki. BO TAK 🙂 Mieszać chmiele, mieszać słody, mieszać drożdże… pewnie nie raz coś skaszanię i będzie niepijalne ale myślę, że już wiosną będę miał na półce przynajmniej kilka warek nadającego się do picia piwa, które będzie moje: bez stylu, bez kanonów – po prostu NO STYLE. Punktem docelowym ma być zbiór cech jakie chcę osiągnąć np. czarne, przypalone, mało chmielu, mało gazu, mało alko… a nie „chcę zrobić stouta” i teraz wymyślanie co to niby za ten stout będzie. Wywrotka jest tu moim zdaniem zasadnicza bo celować chcę w cechy a nie w mit stylu.

Ale wiecie co wam powiem? W miodach te szaleństwo dało czadowe wyniki. Wypracowanie ich zajęło mi trochę czasu… w piwach też pewnie trochę zejdzie ale myślę, że warto.