grudzień 27

Miodowe wynalazki… cebula

To z mojej strony swoisty żart. Jakiś czas temu Browar Kormoran wypuścił Orkisz z Czosnkiem… Zebrało opinie dokumentnie spolaryzowane tj. albo „dno” albo „super”. Właściwie niewiele było ocen w środku skali – dokładna odwrotność rozkładu standardowego…

W każdym razie ja stwierdziłem, że można też się ciut powygłupiać 🙂

Pamiętacie może syrop cebulowy, którym katowały was babcie w dzieciństwie? Sam przepis idzie znaleźć: zawiera on cebulę, czosnek, czasem cytrynę i masę cukru. No ale dochodząc do konkretów to chcę zrobić takowy syrop, dodać do tego miodu i na koniec zaprawić drożdżami. Czy wyjdzie z tego coś z sensem to nie mam pojęcia ale syrop póki co radośnie dojrzewa na parapecie…

P.S. Wiadomość z parapetu: wali na potęgę 😛 będzie grubo…

grudzień 22

Rozpoczęcie sezonu zimowego

Ogłoszony na Facebooku apel, że szukam baniek do fermentacji, uzyskał niezwykle dla mnie ciekawy odzew. Otóż okazał się, że znajomi przekazali mi „pod opiekę” aż 5 sztuk butelek po winie z Biedronki. Nie było by w tym nic niezwykłego ale te „butelki” mają całe 5 litrów objętości. Do kompletu korek fi33 oraz rurka fermentacyjna i już mam idealny fermentor pod niewielkie próbki testowych miodów.

Idąc wiec za ciosem plan na najbliższy tydzień wygląda następująco:

  • liczi i ananas. Będą to dwa miody, do których użyję: dodatków barmańskich 🙂 Wiem brzmi dziwnie ale udało mi się nabyć jedno kilogramowe opakowania musów owocowych, przy których producent zarzeka się, że są w 100% owocowe i bez żadnych dodatków. Po otwarciu mają trwałość 3 dni więc coś w tych zapewnieniach musi być. W każdym razie gdybym miał robić mus z żywych owoców, kupując je w markecie, to chyba bym poszedł z torbami a tu cena okazała się bardzo atrakcyjna. Planuję wsadzić to do 10 litrowych baniek i zobaczyć co z tego wyjdzie.
  • Lipa czyli miód Kowieński. Ogólnie z dala trzymałem się dotychczas od miodu lipowego. Teraz dokopałem się do paru przepisów na miód nazywany Kowieńskim gdzie głównym składnikiem smakowym jest lipa i to zarówno w formie miodu, jak i kwiatostanów. Posiadam ze 300g suszu kwiatostanów więc i czemu nie spróbować.
  • Miód Rosyjski. To w sumie ciekawostka bo znalazłem przepis w którym główne składniki to pieprz, gałka muszkatołowa, ziele angielskie, cynamon, goździki itd. Naszym północnym sąsiadom (Obwód Kaliningradzki to jedyna obecnie granica z Rosją) przypisuje się milsze spoglądanie na trunki zarówno mocniejsze jak i wyraźniejsze w smaku – wcale więc nie dziwi mnie, że miód doprawiony pieprzem nazwano rosyjskim :-). Nie mam pojęcia co wyjdzie z takiego miksowania ale aż korci  mnie żeby spróbować. Oj będzie wesoło.
  • Miód Bernardyński. To w sumie ukłon w kierunku zebranego z działki chmielu. Mam do wykorzystania całą reklamówkę własnej Marynki i nie zawaham się jej użyć 🙂 W każdym razie przepis na miód chmielony, który znalazłem pokazuje, że da się miksować miód i chmiel. Więc czemu nie…
  • Aronia, Tarnina, Dzika róża. To będą trzy miody, będące kontynuacją eksplorowania ziół i owoców polskich. Testowałem już co prawda głóg i tarninę ale były to susze owocowe i wynik był całkiem dobry. Tym razem jednak bazować będę na owocach zamrożonych jesienią czyli de facto na świeżych.

Jak widać eksperymenty idą po całości. Czy coś z powyższego będzie się nadawało do picia? Nie mam pojęcia ale zabawa będzie przy tym przednia 🙂 Jak widać w tym sezonie będę opierał się nie tylko na intuicji ale także na historycznych przepisach. W końcu kiedyś Polska miodem płynęła więc nasi pradziadowie musieli wypracować coś ciekawego…

grudzień 18

Posumowanie sezonu jesiennego

Pora podsumować to co działo się jesienią w mojej domowej produkcji.

Etap pierwszy: Cydr

No i w tym roku pierwszy raz na poważnie wziąłem się za cydr z jabłek. Wcześniejsze próby były ale albo małe ilościowo albo tak średnio wychodziły albo osiągałem wino a nie cydr. W tym roku rozwinąłem przepis i pojechałem po całości. Skutek był taki, że przerobiłem ze 300kg jabłek, z których powstało 5 fermentorów z cydrem. Pierwszy wyszedł idealnie, drugi zakaził się czymś bo ma w tle posmak zgnilizny. Obstawiam, że po prostu trafił mi do bańki sok z jakiegoś zgnilca i zepsuł warkę. W każdym razie pić się go da ale nie jest to pierwsza liga. Pozostałe 3 bańki czekają na rozlew… ale próby smakowe mówią, że są w pierwszej lidze. No i podsumowując: przepis na cydr jest już wypracowany, sprawdzony i na 100% mogę go polecać innym.

Etap drugi: Miody testowe

I tu chyba także sukces. Z 5 testowych smaków w pierwszej lidze są trzy: Wit-Honey, Daktyle i Żurawina. Pozostałe: Arcydzięgiel i Rokitnik są już takie sobie tj. nie są mega-giga wypasem a po prostu inne i także smaczne. Na pewno furorę robi Wit-Honey. Miód ten początkowo miał być testem na użycie kolendry w miodzie ale po 3 dniach fermentacji doszedłem do wniosku, że zrobię z niego miodowy odpowiednik WitBiere czyli dodałem skórki z pomarańczy i skórki z cytryny. No i okazało się to strzałem w 10.

Podsumowując: Do jesieni mam cydrów do oporu. Miodek w wersji Wit-Honey trzeba powtórzyć w większej ilości.

grudzień 16

Sezon znów rusza…

Z dna zamrażalki wykopałem kilkanaście „kostek”, które dzielnie molestowałem jesienią 🙂

Cała zabawa polegała na tym, że nabyłem drogą kupna w Marko 100 opakowań jednorazowych w formie niewielkich plastikowych pudełeczek (5 cm wysokości, 4 cm szerokości i 8 cm długości) a potem jesienią radośnie pakowałem do nich to co zdołałem kupić na rynku. Do maszynki do mielenia i potem do zamrażalnika powędrowały więc: maliny i to zarówno te letnie jak i jesienne, truskawki, porzeczki… i na koniec oczywiście kurki 🙂 Co prawda niektórzy twierdzą, że zrobię wino nawet z gwoździ, to z kurek takowego nie mam zamiaru robić… ale zapewniam, że jajecznica z kurek w środku zimy to czad na maxa… W każdym razie 2/3 zawartości zamrażalnika stanowiły owe kostki i pod koniec stwierdziłem, że rozumiem na czym polega współczesny handel międzynarodowy wraz z pojęciem „uniwersalnego kontenera” 🙂 Skutek na pewno był taki, że normalnie do zamrażalnika wchodzi o około 30-40% mniej „towaru”. Po „sprzętowej kompresji” i umieszczeniu w znormalizowanych opakowaniach upakowanie zdecydowanie się poprawiło. No i byłem w stanie przetrzymać do zimy 50 pudełeczek wypełnionych przeróżnym dobrem…

Przechodząc do rzeczy – właśnie zaczynam „operację zimową”. Polega ona na wsadzeniu zawartości zamrażalnika do baniek, dodaniu cukru i dosypaniu drożdży 😉 Oczywiście nie kurek, ryb i mięs… Na pierwszy front poszły maliny bo jesienne wino z malin rozeszło się w tempie zastraszającym i chyba pora powtórzyć sukces. Drugim frontem będzie truskawa, która także znikła już praktycznie z piwnicy.

Tak więc drogie dziadki… za 1,5 miesiąca możecie spodziewać się kolejnej dostawy 🙂

Kategoria: Wina | LEAVE A COMMENT