Jak wybierają piwa koncernowe
Ten tekst jest moimi trzema groszami do wpisu na Piwolucji
Ogólnie mam wielką polewkę gdy słyszę teksty: „jestem smakoszem piwa: piję tylko Lecha” albo „ja piję tylko regionalne – takiego Specjala bo go w Elblągu robią”… czy inne takie, które po prostu ubawiają mnie setnie 🙂 Ale z drugiej strony ja mam w zwyczaju zaczynianie imprezy od czegoś smakowo z sensem (jakaś miła pszenica, jakiś Kormoran, jakieś domowe piwko itd.) a gdy już Pan smak bliżej zapozna się z Panem %… odpuszczam bo szkoda dobrego piwa jak już smaku nie czuć – wtedy to i po koncernowych się przejadę. Po wypiciu paru kufelków i tak bardziej myśli się o imprezie niż o tym czy goryczka OK, pianka nie za duża itd. Picie czwartego piwa i jazda po tym, że smak nie taki to już perwa i o „onanizm smakowy” zahacza. Przynajmniej mi po tym czwartym to już albo włącza się gaduła albo zaczynam knuć jak zbudować kolejną „gwiazdę śmierci” (taki dowcip środowiskowy) a nie szukam smaku w czymś czego i tak już prawię nie czuję…
Zupełnie inna bajka to akcje typu: „Ty jesteś blogerem (vel piwowarem domowym) jak ty możesz pić Tyskie?” albo „Domowe się skończyło, że pijesz ścieka”. Otóż, drodzy czytelnicy, autor tego bloga czasami ma ochotę po prostu napić się piwa dla samej przyjemności jego wypicia. Druga sprawa to niestety nękające mnie od jakiegoś czasu uczulenie, które powoduje, że nie czuję dokładnie nic z zapachu (trudno cokolwiek czuć mając kompletnie zatkany nochal i zatoki) – wtedy z póki biorę piwo wg. kryterium „najtańsze ale bez przesady”. Człowiek myślał tu o rozpoczęciu jakiś działań w kierunku profesjonalnej degustacji ale niestety życie weryfikuje tego typu zapędy bardzo brutalnie 🙁
Wracając do samego tematu wpisu. Moim zdaniem większość osób wybiera piwo wg. reklam i tego z kim piją. W ślepym teście 90% owych „smakoszy marki X” nie odróżniliby swojej ulubionej / jedynej / niepowtarzalnej marki piwa od innych. Najczęściej mam wrażenie, że pojawia się tu zjawisko konformizmu (piję tak jak reszta) lub nonkonformizmu (jestem inny – piję inaczej niż reszta) – a dana osoba sama dokręca sobie do tego ideologię o smaku, zapachu, goryczce, kolorze etykiety czy smrodzie od puszki… albo głupoty w stylu „bo po Żywcu mam kaca a po Lechu nie” 🙂
Podsumowując: niech sobie piją co chcą i jak chcą… ale niech podarują sobie teksty o regionalności czy wyższości smaku jednej marki nad drugą… bo żałość d… urywa.