Indie… to chyba nie miejsce dla piwosza
Na przełomie września i października 2013 miałem okazję wybrać się w końcu na dłuższy urlop. Przez kilka długich lat „nie dało się” ale w końcu jakoś to poszło.
Co tu dużo mówić: Indie to kraj delikatnie mówiąc ciepły – co nie służy piwu. U nas temperatury w okolicach 30-40C z miejsca kierują do zimnego zaułka, gdzie w spokoju można zbić trochę temperaturę zimnym piwem. Niestety w Indiach nie ma takiego zwyczaju. Do kompletu ich kultura tak nie do końca dopuszcza pojęcia „piwa do obiadu” itd. Co na pewno widać: piwa nie kupisz, jak u nas, w każdym spożywczaku. Aby dostać go do obiadu też trzeba znaleźć odpowiedni bar, bo nie wszędzie podają. Dla alkoholi są wydzielone sklepy i jest ich mało. Mi to przypomina trochę mechanizmy prohibicji tj. to co jest zakazane lub ograniczane jeszcze bardziej ciągnie… i widać to przy sklepach gdzie ludziki tłoczą się a spora część z nich wygląda jakby mocno nadużywała a nie używała w stopniu kulturalnym. Na pewno mogę jednak przyznać to, że będąc tam w 2003 roku takich sklepów z piwem widziałem dużo mniej. Coś więc się zmienia…
Sytuacja jednak wygląda diametralnie inaczej w górach. Nam udało się zwiedzić: Darjeeling i Sikkim. W tych regionach piwo już jest łatwiej dostępne: sklepów więcej i ogólnie jakoś tak bardziej europejski. Niestety jakościowo podawane tam piwa niewiele odbiegają od tego co prezentują niziny.
Tym krótkim wpisem chciałbym wam powiedzieć: jeśli lubicie dobre piwo to jedźcie do Niemiec lub Czech… i trzymajcie się daleko od Indii 😉 Jeśli chcecie zobaczyć przepiękne góry… Sikkim, Darjeeling… i Nepal. Ale nie piwo 🙂