sierpień 24

Jak co roku?

Powoli zbliża się jesień… buuuuu…. mokro, ciemno i strasznie 🙁

Zanim to jednak nastąpi, pojawi się to co winiarze lubią najbardziej: jesienne surowce na wina. W tamtym roku zdecydowanie obrodziły jabłka. Pierwszy raz bawiłem się też aronią – wynik taki sobie, dawało się pić ale lepiej nadawało się do kupażu jako barwnik i „wytrawiator”. W każdym razie słabo widzi mi się aronia jako surowiec winiarski. Da się ale to chyba nie w moim guście.

Tegoroczny sezon wychodzi na to, że będzie podobny. Rozniosło się po okolicy, że wino to i z kamieni zrobię, więc paru znajomych zaczyna sugerować pewne zapasy surowców znajdujące się jakiś mitycznych krainach typu: „działka babci” czy „domek rodziców”. No i wychodzi na to, że sporo ludzi ma na działkach właśnie aronię i nie za bardzo wie co z tym robić. Parcie na surowiec jest tak duże, że bez problemu miałbym materiału na 100l wina – tylko co z tym potem robić? O miejscu na przefermentowanie tego to już w ogóle nie wspomnę…

Obecny sezon winiarski ma jednak dwie nowości tj. wino z porzeczki oraz wino z wiśni. Oba wstawione eksperymentalnie w małych ilościach. Wiśnia co prawda nie moja a tylko przetwarzana u mnie ale eksperyment to eksperyment 🙂 Widzę, że pojawia się także opcja śliwki mirabelki… kiedyś robiłem coś na węgierce i było strasznie więc podchodzę do tego jak do jeża ale co tam – spróbujemy…

No dobra – dziś sobota: trzeba trochę powalczyć z owocami 🙂

Kategoria: Wina | LEAVE A COMMENT
sierpień 14

Lato, lato w pełni… tym razem jeżyny

Idąc do pracy mam prawie po drodze ryneczek gdzie w wtorki, piątki i soboty zjawia się cały tabun różnego typu ludzików. Od okolicznych działkowców sprzedających drobne ilości produktów ze swojej działki, przez hurtowników robiących zakupy na giełdzie owocowo-warzywnej i robiących dalszą redystrybucję na rynku, aż po właścicieli pasiek sprzedających miody czy handlarzy wszelkiego chłamu. Cały przekrój społeczeństwa.

Przechodząc do rzeczy: szukam agrestu… wiem – już się skończył a ja zakupiłem tylko parę kilko. Liczyłem na więcej. Na otarcie łez zakupiłem jednak parę litrów jeżyn.

Zastanawiam się:

  • robić z nich wino ze 100% jeżyn
  • robić wino mieszane z jagodami, malinami itd.
  • robić miód pitny

Póki co władowałem je na kilka dni do zamrażalnika a potem rozpocznę ulubioną operację gniecenia i dalszego przygotowania do fermentacji. Choć nie wiem czy nie zrobić eksperymentu i nie użyć do tego sokowirówki – boję się jednak, że zabawy tym sprzętem znów nabawią mą kuchnię kolejnych wzorków na ścianie. Wiem – jestem skuteczny w tym co robię… ostatnio testowałem wyciskarkę do moszczów… mam nowe, czerwone kropki 🙂

Kategoria: Miodki, Wina | LEAVE A COMMENT
sierpień 10

Żółć w piwie… ręce opadają

Tematem kolejny raz zajął się Kopyr (tak od ok. 7. minuty). Mi vlogi tego autora zupełnie nie podchodzą… ciągłe eeeee, mmmm, mlaskanie… nie idzie mi to. Pisemne jeszcze jakoś szły ale vlog jest niekonsumowalny. Jednak już nie o formę chodzi a o treść.

To co mówi Kopyr o interpelacji poselskiej to taka błazdenada, że nie wiem czy z Sejmu to już jawnie kpić czy ty tylko owych posłów PISu definitywnie wpisać na listę debili. Zastanawia mnie czy to jakieś celowe podważanie autorytetu organów państwowych czy po prostu komuś palma odwala w sezonie ogórkowym.

Ten debilizm o żółci nabiera coraz większego zasięgu! Ale tym razem to mi już witki opadły. Jak już słyszę w knajpie przy barze: „A to piwo nie jest z żółcią? Bo mój kolega pracuje w Warce i mi mówił…”. No po prostu zupełnie sił już brak.

Czasami widzę też ten wątek pojawia się wśród znajomych na FB… kurcze ludzie autentycznie wierzą w tą bujdę! No po prostu witki do samej ziemi.

sierpień 5

Żyje król, niech żyje król

Wiem, że tytuł jakiś taki dziwny ale miał być przekształceniem „Umarł król, niech żyje król”… problem w tym, że poprzedni król nie umarł i ma się doskonale ale pojawił się nowy, który go zdetronizował 🙂

No dobra do czego pieję? No otóż kończy mi się fermentacja wina z rabarbaru i co tu dużo mówić coś tak czuję, że pobije ono ubiegłorocznego króla sezonu pt. agrest. Nawet jeszcze w trakcie fermentacji jest po prostu czadowe i autentycznie boję się czy dotrwa do zlania w butle 🙂 Wino z agrestu dalej jest fajowe więc stary król żyje i ma swoich fanów… ale nowy król niedługo będzie miał swoją koronację 😛

Ale żeby nie było to znalazłem na rynku jeszcze kilka kilko rabarbaru… i to nawet tego średnio dojrzałego (ponoć lepszy) więc coś czuję, że od razu wstawię kolejną bańkę.

Kategoria: Wina | LEAVE A COMMENT
sierpień 1

Cydry z puchy

Cydry w mojej domowej produkcji pojawiają się zasadniczo w dwóch formach:

  • forma naturalna czyli wyciskany soczek z jabłek i jego dalsza fermentacja
  • forma „szybka” czyt. pucha nabywana przeważnie na Allegro

Tym razem skupię się na wersji puszkowej, ponieważ wersję tą uważam za tzw. „masówkę”…. czyli coś co mogę zrobić właściwie bez wysiłku a w lato można spokojnie sobie spożywać i częstować znajomych w dowolnych ilościach. No może ciut przesady z tymi dowolnymi ilościami ale zazwyczaj robię 2-3 warki na wiosnę i na gorące lato jak znalazł. Wynikiem jest produkt mający 3% czy 4% alko, lekko kwaskowaty i baaaaardzo ładnie wchodzący. A schłodzony… w upały… to po prostu rozkłada.

Przy okazji chciałbym tu wszystkich ortodoksów robiących: „piwo tylko ze słodu”, „cydry tylko z ręcznie wyciskanych owoców” itd. serdecznie pozdrowić i powiedzieć: bujać się chłopcy i dziewczęta 🙂 Puchy też są dla ludzi a gdy z owocami wiosną krucho to nie będę się wydurniał i całego lata siedział o suchym pysku i czekał na jesienne jabłka!

Jak owe cydry robić? Banalnie i dokładnie tak samo jak piwo z puchy więc każdy przepis na „piwo kitowe” tu pasuje. Różnice zasadniczo niewielkie:

  • mogą fermentować w wyższych temperaturach – dlatego robię je na koniec sezonu piwnego tj. nawet w czerwcu gdy już ciepełko się robi
  • dojrzewają baaaardzo szybko tj. nawet po 2-3 tygodniach nadają się do picia
  • niektóre mają oddzielne saszetki ze „smakiem”, które dodajemy tuż przed wlaniem w butelki

 

Co warto spróbować? Moim zdaniem – oczywiście. Ja od przynajmniej dwóch lat robię kilka smaków:

  • jabłkowy – tu trafiają mi w ręce najczęściej puszki: „Cider de Luxe”
  • gruszkowy – to zasadniczo tylko puchy „Magnum”
  • truskawka – j.w.

I tu powiem tak… mnie powala truskawa. Gruszka pijalna i ma swoich wiernych fanów. Jabłko jest OK choć czasami mnie drażni. PONOĆ są jeszcze w sprzedaży inne smaki np. „czarny bez” ale niestety nie udało mi się nigdy takowego nabyć 🙁 No na pewno nie umywa się to do cydru z naturalnego soku ale jak się nie ma co się lubi… to i wróbel w garści 😉

I na koniec: moim zdaniem warto bo niskim kosztem: wysiłku, czasu i ceny dostajesz doskonale pijalny produkt, idealny na gorące lato. Panie je uwielbiają bo są leciutkie, bez goryczki i lekko słodkawe.

P.S. A skąd mi się wziął ten temat na blogu? Właśnie kończę sączyć flaszeczkę doskonale schłodzonej truskawy… i polecam samemu spróbować bo naprawdę warto 🙂