Zwiedzamy Browar Kormoran
Tak się dziwnie składa, że ostał się w Olsztynie tylko jeden browar … 🙁 No i tak się także złożyło, że dane mi było zwiedzenie owego 🙂
Pierwsze wrażenie już na samym wejściu … mocno czuć zapach wygotowywanego słodu + gotowany chmiel. Całość daje klimat browaru na całego. Ogólnie BK to mały browar. Budyneczek w sumie niewielki, w koło ogródki działkowe, jakaś część zakładu energetycznego i fabryka Milforu. Co ciekawe to widać z tyłu duże bańki fermentacyjne i jakoś tak śmiesznie to wygląda: mały budyneczek, w koło tony kontenerów z butelkami a nad wszystkim królują wielkie bańki 🙂
W środku ciasno. Tu linia produkcyjna do butelkowania, tu filtrownia, tu warzelnia … a tam leżakownia … prrr i to nie jedna leżakownia 🙂 Dzięki uprzejmości oprowadzającego i posiadaniu kufelka w ręce udało mi się skosztować trochę piw wprost z leżaka. No i powiem wam tak: poezja. Piwo z butelki nijak ma się do czegoś takiego – po prostu zupełnie inna liga. Prawie dojrzały Porterek, Premium, Wisienka, Warnijskie, nawet ciężkawy Warmiak wchodzi aż miło.
Moje wcześniejsze spotkania z wyrobem piw to była tylko moja własna produkcja na miniaturową skalę… oraz oglądanie browarów restauracyjnych w Łodzi czy Warszawa Arkadia (Bierhalle) …. no i właściwe nie byłem jeszcze w czymś bardziej profesjonalnym. W BK zrobiła na mnie wrażenie warzelnia. Otóż siedzi sobie taki człowieczek przy 4 czy 5 kadziach … no i w jednej się gotuje w drugiej chmieli itd. nie są to jakieś wielkie ilości (nie porównuję tego do domowej produkcji oczywiście :-)) ale jak dla mnie po prostu oglądanie jak CZŁOWIEK się tym zajmuje, pilnuje, próbuje (rozwaliły mnie słoiki okręcone drutem żeby nie parzyło do testowania odwarów) daje wrażenie że to po prostu piwo od człowieka a nie z przemysłowej linii produkcyjnej. No i zapach wygotowanego słodu, który śmierdzi jak karma dla świń (ponoć świnki to uwielbiają :-)).
Filtrowanie. Robiąc własne piwo zachodziłem w głowę jak tu pozbyć się osadów, mętności itd. Widząc jak się to rzeczywiście odbywa (ziemia okrzemkowa itd.) … i rozmawiając z oprowadzającym chyba dochodzę do wniosku, że w swoich wyrobach nawet nie będę się wygłupiał w filtrowanie. Browar domowy ma być mętny . (kropka) Zrobienie samemu jakiegoś domowego filtratora w sumie nie byłoby by nawet tak skomplikowane i właściwie nie jest to jakaś wielka filozofia jednak chyba dam sobie siana. Na większych browarach filtrowanie i pasteryzację wymusza handel – na mnie nie i o ile jakoś tak do niedawna starałem się dorównać temu sklepowemu tak teraz chyba odpuszczam to sobie. Piwo domowe ma być piwem domowym i tyle. Oni są przemysłem, ja domatorem i chyba tak powinno pozostać.
Na koniec podsumowując: BK już wyrosło ze swoich pomieszczeń, wciskają co się da i gdzie się da. Ciekaw jestem kiedy ruszy rozbudowa o nowe hale. Ogólnie: po prostu fajny mały browar… no i te kraniki z leżakowni, które tak sobie sterczą tu i tam ze ścian. Jak dla mnie wizyta dużo mi dała … a i dobrego browaru człowiek popróbował 🙂
Mam nadzieję że w przyszłości uda mi się zwiedzić jeszcze jakieś małe browary (Ciechan? Amber?)… daje to do myślenia… Niestety nie udało mi się w lato wbić w browary Monachijskie 🙁 ale może za rok podejmę próbę drugą ….