Głóg i róża… co z tym zrobić…
We wtorek idąc do pracy zaszedłem na rynek i mym zaspanym oczętom ukazał się przemiły widok… otóż było to niewielkie stoisko, na którym pani obstawiona była skrzynkami ze świeżą żurawiną, głogiem i różą. Oczywiście same owoce: przebrane i wyczyszczone.
No to i niewiele myśląc zakupiłem po litrze głogu i róży… ale teraz to tak zastanawiam się co z tym zrobić 🙂
Krok pierwszy to na pewno przemrożenie owoców ale potem robi się wielka niewiadoma. Na pewno da się zrobić z tego miodki ale obija mi się o głowę, że ktoś robił wino z róży i niestety odnoszę wrażenie, że to było wino z cukru z dodatkiem róży niż róża jako główny składnik.
Ktoś ma jakieś wypróbowane przepisy?
Mój zamrażalnik zaczyna pękać w szwach bo mam tam już: malinę, porzeczkę, truskawkę, żurawinę, różę, głóg i chyba boję się myśleć co jeszcze bo i jakieś pstrągi tam znajdę i ukraińskie sało…
Z głogu (dzikiej róży) wychodzi świetne wino i nie jest to wbrew pozorom wino cukrowe. Przepisu poszukaj na necie, bo cos swojego nie moge znalezc.
Wino z róży jest świetne. Ale litr to trochę mało na wino. Rok temu z ojcem robiliśmy z hmm, 15 litrów dzikiej róży zbieranej po mrozach ( a raczej w czasie mrozu ), na drożdżach tokaj. Wyszło świetne. Może w okolicy rośnie gdzieś dzika róża? Ciężka w zbiorze, ale wino jest tego warte.
Spokojnie – będę wstawiał małe bańki np. 5 litrów albo 3 litry… tak bardziej do testów niż do większej produkcji…
Gdzie jest taki rynek
Olsztyn ul. Grunwaldzka