styczeń 28

Surowce miodu pitnego… spróbujmy się z vlogiem

Temat miodów pitnych robi u mnie na blogu rekordy oglądalności… no może poza tematem cydrów 😉

Do niektórych nie trafia słowo pisane więc stwierdziłem się spróbuję powalczyć z vlogiem…. Dajcie znać co wy na to i czy ma to ręce i nogi 🙂

P.S. Nie trolujcie mnie zbytnio bo dopiero zaczynam przygodę po tej stronie obiektywu….

styczeń 10

Wkurzający Facebook – rozwiązanie

Dziś wpis poza branżowy ale wiele osób może zainteresować.

O co biega? A o to, że Facebook próbuje się monetyzować – tak wiem, trudne słowo – ale chodzi o to, że fan page muszą płacić, żeby ich posty pokazywały się ludziom – choć czasami. Zasięg nie płaconego postu ponoć oscyluje w okolicach 10-30% fanów a płacony jest liczony m.in. procentowo. Faworyzowanie tu dużych fan page jest oczywiste ale to już nie moje poletko. No i oczywiście ten wielki zarabia swoje a u nas na wallach coraz większa posucha. Ja widuję tylko posty max 30-50 osób z którymi często wchodzę w interakcje – pozostałych 600 znajomych właściwie nie pojawia się nigdy lub naprawdę sporadycznie. Posty małych fun page blogerów czy niewielkich polskich marek po prostu znikły. Umyka wiele rzeczy, które człowiek chciałby choć smyrnąć okiem 😉

Rozwiązania tego problemu są:

  • dla osób z jednej „tematyki”: zakłada się „grupę” i hola – no oczywiście warunek, że te osoby będą chciały się udzielać w takiej grupie tematycznej
  • dla fan page i osób… też się da… odpowiedzią są „zainteresowania”

I dobiłem do sedna… Otóż każdy fun page czy osobę można przypisać do takiej listy zainteresowań a wtedy w lewej kolumnie widzimy już powiadomienia od nich. No i ważne jest to, że widzimy wszystkie a nie tylko łaskawie wybrane przez Facebooka. Powiadomienia przychodzą z lekkim opóźnieniem i czasami te cyferki są takie ciut z czapy… ale już i tak jest dużo lepiej bo nic nie umyka.

Można to jeszcze ogarnąć tak, żeby pokazywały się od razu w ulubionych… ale to już zadanie dla was 🙂

Poniżej screeny pokazujące gdzie to siedzi i jak może wyglądać…

listy_zainteresowan

listy_zainteresowan2

styczeń 6

Butelkowe granaty

Od kilku dni w piwnej blogosferze wrze i kipi… dla nie poinformowanych: Kopyr wsadził kij w mrowisko jadąc po całości po forum browar.biz. Filmik był dostępny na youtube ale coś nie mogę go znaleźć bo autor chyba go wywalił. Ja osobiście nie lubię tego forum ale to bardziej z zasady nie lubienia tego typu formy komunikacji. Łezka w oku kręci się po dawnym usenecie i jakoś tak nie mogę zaakceptować webowego klienta nie posiadającego drzewa wątków, ignorowania wątków, podświetlania nowych postów, killfile etc. Webowe fora są dla mnie średniowieczem, do którego nie chcę już wracać i unikam jak mogę.

Przechodząc do wątku dotyczącego granatów będzie to relacja z pierwszej ręki a nie „bo kiedyś, komuś”. Mi udało się zrobić kilka razy butelkowe granaty:

1) Piwo, które za szybko załadowałem w butelki. To była moja druga warka, która generowała piękne fontanny ale niestety kilka butelek w piwnicy dało klasyczny przykład reakcji łańcuchowej gdy jedna flaszka wysadziła chyba z 15 butelek w koło 🙂 W każdym razie cała piwnica była udekorowana szkłem i waliło piwem przez pół budynku… Okruchy szkła znajduję do dziś po caluśkiej piwnicy.

2) Wino Truskawkowe… tu sytuacja była już inna ale ewidentnie ja dałem ciała. Otóż fermentacja zbiła mi cukier do zera….  a ja po sklarowaniu (grawitacyjnym) wpadłem na genialny pomysł dosłodzenia wina cukrem już w butelce naiwnie sądząc, że klarowne wino oznacza brak drożdży w nastawie (koniecznie chciałem wino słodkie). Rozbrajanie granatów opisałem tutaj. Tu na całe szczęście wywalało tylko korki w sposób mocno spektakularny ale taki strzał oddany w kierunku twarzy czy innego miękkiego obiektu jest niestety mocno niebezpieczny. Pocisk co prawda lekki ale swój pęd ma.

3) Losowe warki gdzie przez przypadek do kaplsowania nawinęła się butelka z cienkiego szkła a piwo było dosyć mocno nagazowane. Tu zachodziło powiązanie cienkiego szkła, nadkruszonej butelki oraz nagazowanego piwa. Efekty zazwyczaj są mało spektakularne bo moja kaplsownica przeważnie urywa szyjki takim butlom… ale czasami zdarza się, że takie piwo straci szyjkę gdy trzęsę nim w plecaku. Rzadko się zdarza ale bywa i straty liczę przeważnie w utopionym dobytku.

Podsumowując: granaty butelkowe są rzeczywistością i stanowią realne niebezpieczeństwo. Po nauczce poprzednimi przykładami staram się każdą warkę, która wychodzi ode mnie, najpierw sprawdzić czy nie robi fontanny. No i nie trzymam dojrzewających butelek w domu.

aaaa i żeby nie było, że to ja tylko tak broję: kiedyś zdarzało mi się zaliczyć fontannę z piwa przemysłowego 🙂 Wybuchów ze szkła nie było ale nowe dekoracje ściany vel sufitu owszem.