lipiec 29

Miodne niewypały… czyli ciut o porażkach

Tym razem nie będzie o wybuchających bombach truskawkowych 🙂 Choć nabieram coraz większej ochoty co by przygotować flaszki tak, żeby na górze dokleić lotki jak od bomby…

No dobra – na temat – dziś zabrałem się do zlewania miodu, który miał roboczą nazwę „Leśny Bez”. Składnikami miodu były: miód leśny wielokwiatowy, sok z kwiatów bzu. No i jakoś tak od początku coś mi ten sok jakoś tak średnio smakował. Niestety tylko „bez” pozostało z nazwy i znajduje się w słowie BEZnadziejny 🙁 Jest po prostu gorzki i niesmaczny. Co prawda był wstawiony pod koniec maja ale po 2 miesiącach powinien w smaku już mieć coś w sobie. Jest źle… Miodek został jednak umieszczony w naczyniu zastępczym pt. plastikowa bańka 7l i umieszczony w piwnicy ze stosownym opisem co by nie tykać go przez przynajmniej pół roku a broń boże nie spożywać bezpośrednio. Zasadniczo słyszy się czasami jak to ktoś wstawia beznadziejne wino czy inny alkohol do piwnicy na parę lat a potem, przypadkiem go znajdując, okazuje się, że jest wspaniały. Chyba w to nie wierzę.

Przyjdzie jesień a po niej niestety zima i trafi się jakaś impreza z grzańcami… i chyba w garncu z grzańcem znajdzie on swoje przeznaczenie… Wymieszany odda co ma cennego tj. alko a smak zabiją dodatki.

Podsumowując i wnioski na przyszłość… jeśli do miodu dodaję składnik, który już „na sucho” jest niesmaczny… hmm to zdecydowanie znak, żeby 5 razy się nad tym zastanowić bo wysoce prawdopodobne jest to, że miodek pójdzie do kanalizy 🙁

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
lipiec 22

Miód ze świeżymi malinami

Robiłem już testy pt. miód + maliny i całość razem fermentowana… wyszło genialnie.

Teraz jednak idąc za ciosem wpadłem na genialny pomysł zlania 17l dojrzałego miodu gryczano-spadziowego do bańki i dodania do tego 2kg malin. Maliny przepuściłem przez maszynkę do mielenia. Co jak co ale zapach takiej malinowej mielonki po prostu powala.

Skutek…. na pewno musi się to to przegryźć i moszcz owocowy musi opaść. No klarowanie to na pewno będzie obowiązkowe. Pierwsza próba degustacji parę godzin po sporządzeniu mikstury dała hmmm wyjątkowo dobry rezultat. Oba smaki miodu i malin są mocno wyraźne ale w przeciwieństwie do poprzedniej próby miodowej tym razem smak miodu nie jest przytłumiony. Na razie czuć, że to dwa osobne smaki ale myślę, że za miesiąc będzie to już jedność.

Jakby co to zbieram zamówienia na „Soczek Malinowy z Jednorożca, który żarł grykę”… 🙂 cena 25zł – zamówienia na priv…

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
czerwiec 23

No i po urlopie…

Niestety kończy się czas lenistwa 🙁

Obiecałem wrzucić coś o browarach restauracyjnych w Pradze… Zdjęcia są przygotowane, notatki zrobione itd. więc…. wrzucę z czasem 😉

Kombinuję właśnie jak zrobić miód z płatkami róży oraz drugi z jakimiś cytrusami – może pomarańcza, mandarynka lub cytryna. Jeśli ktoś ma jakieś przepisy to dajcie znać… Na przetworzenie czeka jeszcze sok z aronii i z czarnej maliny – ale mam może po litrze tych soków więc chyba wyjdą z tego raptem po 4l trójniaczka…

Szukam też gdzie mogę zdobyć większe ilości malin albo w postaci „prosto z krzaczka” lub „pozbieraj sobie sam” albo od biedy jakiegoś koncentratu (w 100% malinowego bez dodatku aronii, cukru, słodzików itd). Miód „maliniak” robi furorę więc jedną z baniek gryczano-spadziowego zaprawię malinami – te 50l mam wrażenie że zejdzie na pniu… Skoro miód jest niesycony (bez podgrzewania brzeczki) to i maliny będę chciał dodać w postaci naturalnej z całą zawartością witamin i właśnie tego co powoduje, że maliny są tak zdrowe 😉 Ale kurcze weź znajdź gdzieś 10 czy 20kg malin z pewnego źródła… No i ilość pieniędzy włożone w ten temat zaczyna mnie przerażać (45kg miodu, 20kg malin itd).

Druga furora obecnego sezonu to wino truskawkowe. Ma raptem trochę ponad miesiąc ale zapach po prostu powala i nie ma mocnych żeby doleżakowało jeszcze miesiąc czy dwa. Smak już nie jest aż tak mocny więc oficjalnie zakazałem pić tego trunku z gwinta 🙂

Zlewam jeszcze miodek z owocem bzu… a tu ciekawostka – wyszedł z tego miodek wytrawny. Autentycznie nie spodziewałem się, że można tak mocno odfermentować miód, żeby osiągnąć tak niski poziom cukru. Miód po prostu smakuje jak wytrawne wino…

czerwiec 11

Miody, miody… „łyżeczkowy”

Tym razem wpis na szybko… Właśnie wstawiłem w bańkę o pojemności 5l miód nektarowo-spadziowy wraz z sokiem z czarnej porzeczki. Całość w sumie w normie ale tym razem miód ma w składzie łyżeczkę 🙂 Przy dodawaniu drożdży i pożywki po prostu wpadła mi do nastawu.

Przy okazji nadszedł czas zlania w butelkę miodu z głogu… To zdecydowanie będzie wytrawny miód. Drożdże zeżarły dokładnie całą słodkość. Sklarowało się to to idealnie i niestety wyszło tylko 5 butelek. Robiąc tak małe ilości tych miodów dochodzę do wniosku, że pora załatwić sobie kilka skrzynek butelek 0,5l, po piwach, z porcelanowymi kapselkami. Lepiej mieć 7-8 flaszek takiego wynalazku niż 5. Zawsze degustując można otworzyć dwie lub nawet trzy i spróbować różne smaki bez konieczności wmuszania w siebie od razu dużej flaszki. To chyba dobry pomysł – ale zobaczy się co z tego będzie.

Rozpocząłem też klarowanie wina truskawkowego… Po powrocie z urlopu zacznę ciąg drugi pt. zlanie w butelki. 20l to jednak wyjdzie tego trochę. Póki co zapachowo jest czadowe!!

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
czerwiec 10

Bez, głóg, dereń… miodki ciekawskie

Ciąg dalszy wynalazków miodowych… Jak wspominałem w poprzednim wpisie udało mi się nabyć na allegro trochę suszu owoców: bzu, głogu i derenia. Oczywiście w ramach eksperymentów stwierdziłem, że trzeba zagłębić się w staropolskie smaki i coś z tego zrobić. Zabawa poszła na całego bo szybkie przetrzepanie allegro pozwoliło mi na zakupienie 3 baniek po 5l w „astronomicznej” cenie 15zł za bańkę + transport. Do kompletu nabyłem miodek (po 1,5l na bańkę) i byłem już gotowy do uruchomienia serii trzech miodów… Jako drożdże poszły pod młotek Zamojskich: Malaga, Tokay, Sherry – po prostu porażka. Żadne nie zastartowały. Po kilku dniach nabyłem Bayenos’y i wtedy już wystartowało jak trzeba.

Bańka z bzem z miejsca zrobiła się ciemna – prawie granatowa. Bańki z dereniem i bzem zrobiły się w sumie jasno bure. Ogólnie fermentowały sobie miło prawie miesiąc.

Pozbycie się osadów i moszczu już dało pewne zadatki smakowo-zapachowe. Jest nieźle. Obecnie pakuję to w butle i sio do piwniczki – pod koniec wakacji zobaczymy co z tego wyszło 🙂 Jak będzie dobrze to może nabędę większe ilości owoców i już niekoniecznie w formie suszu.

Pora na urlop… w planach chyba będzie zwiedzenie Pragi i ogólne przebujanie się przez Czechy. Nie wiem co jest w tym kraju ale chyba po prostu go lubię 🙂 Pojawi się pewnie trochę wpisów z wypadu bo piwko i inne trunki w tym kraju naprawdę nie do wyjęcia…