lipiec 13

stracona szansa… stracone to… stracone tamto

Dziś nawinął mi się pewien artykuł:

http://jacor.salon24.pl/322857,zmarnowane-szanse

I akurat dziś trafiła mi się okazja rozmowy z panem Ireneuszem podczas Auli Roadshow w Olsztynie. Człowiek przemile zakręcony… żyje swoją pracą i ustanowionym prawem. Siedzi mocno w temacie… ale w czasie spotkania do białości doprowadził mnie temat tego, że nie da się w tym kraju opatentować technologii nie mającej fizycznej reprezentacji. Klasyka to maszyna szyfrująca zrobiona w pudełku jest możliwa do opatentowania… ale to samo zrobione jako aplikacja komputerowa z unikatowymi algorytmami itd. takiemu opatentowaniu już nie podlega. Choćby działała identycznie… BO NIE JEST FIZYCZNA. Budując takie prawo sami sobie strzelamy w stopę, każda firma informatyczna 100 razy pomyśli zanim cokolwiek zrobi w tym kraju…. prrr strzelamy w jaja bo inaczej nie idzie tego nazwać. Jak ktoś mi powie kolejny raz o tym jak ten kraj wdraża n-ty program ułatwiania przedsiębiorczości, e-państwa czy innego podobnego to po prostu chyba mi ręce opadną.

Do kompletu przeczytałem sobie powyższy artykuł… przypomniałem sobie wczasy poza krajem… Chorwacja, Czechy, Włochy, Peru itd…. COKOLWIEK. Pełno tam małych browarów, winiarni, desylarni. Ostatnio w Pradze co 100-200m nawijałem się na jakiś wyszynk! Radzą sobie z tematem bez żadnego problemu… a u nas? Głupie przepisy, wsadzanie podatnikowi jeża w dupę przez urzędnika w każdym możliwym momencie itd… Traktowanie przedsiębiorcy czy prywatnej osoby jako przestępcy w każdym możliwym momencie… a ty udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem.

Na zlanie czeka 100l miodu: gryczano-spadziowy-korzenny niesycony trójniak… jestem z niego dumy i wiem, że spokojnie mógłbym stawać w konkury jakościowe z wieloma…. władowałem w to ponad 1.000zł I DO KURWY NĘDZY NIE MOGĘ TEGO LEGALNIE SPRZEDAĆ…

P.S. Jeśli ktoś ma ochotę na „kiełbaskę z grilla” w cenie 25zł … (bo inaczej się nie da)… to proszę o kontakt… 😛

czerwiec 11

Miody, miody… „łyżeczkowy”

Tym razem wpis na szybko… Właśnie wstawiłem w bańkę o pojemności 5l miód nektarowo-spadziowy wraz z sokiem z czarnej porzeczki. Całość w sumie w normie ale tym razem miód ma w składzie łyżeczkę 🙂 Przy dodawaniu drożdży i pożywki po prostu wpadła mi do nastawu.

Przy okazji nadszedł czas zlania w butelkę miodu z głogu… To zdecydowanie będzie wytrawny miód. Drożdże zeżarły dokładnie całą słodkość. Sklarowało się to to idealnie i niestety wyszło tylko 5 butelek. Robiąc tak małe ilości tych miodów dochodzę do wniosku, że pora załatwić sobie kilka skrzynek butelek 0,5l, po piwach, z porcelanowymi kapselkami. Lepiej mieć 7-8 flaszek takiego wynalazku niż 5. Zawsze degustując można otworzyć dwie lub nawet trzy i spróbować różne smaki bez konieczności wmuszania w siebie od razu dużej flaszki. To chyba dobry pomysł – ale zobaczy się co z tego będzie.

Rozpocząłem też klarowanie wina truskawkowego… Po powrocie z urlopu zacznę ciąg drugi pt. zlanie w butelki. 20l to jednak wyjdzie tego trochę. Póki co zapachowo jest czadowe!!

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
czerwiec 10

Bez, głóg, dereń… miodki ciekawskie

Ciąg dalszy wynalazków miodowych… Jak wspominałem w poprzednim wpisie udało mi się nabyć na allegro trochę suszu owoców: bzu, głogu i derenia. Oczywiście w ramach eksperymentów stwierdziłem, że trzeba zagłębić się w staropolskie smaki i coś z tego zrobić. Zabawa poszła na całego bo szybkie przetrzepanie allegro pozwoliło mi na zakupienie 3 baniek po 5l w „astronomicznej” cenie 15zł za bańkę + transport. Do kompletu nabyłem miodek (po 1,5l na bańkę) i byłem już gotowy do uruchomienia serii trzech miodów… Jako drożdże poszły pod młotek Zamojskich: Malaga, Tokay, Sherry – po prostu porażka. Żadne nie zastartowały. Po kilku dniach nabyłem Bayenos’y i wtedy już wystartowało jak trzeba.

Bańka z bzem z miejsca zrobiła się ciemna – prawie granatowa. Bańki z dereniem i bzem zrobiły się w sumie jasno bure. Ogólnie fermentowały sobie miło prawie miesiąc.

Pozbycie się osadów i moszczu już dało pewne zadatki smakowo-zapachowe. Jest nieźle. Obecnie pakuję to w butle i sio do piwniczki – pod koniec wakacji zobaczymy co z tego wyszło 🙂 Jak będzie dobrze to może nabędę większe ilości owoców i już niekoniecznie w formie suszu.

Pora na urlop… w planach chyba będzie zwiedzenie Pragi i ogólne przebujanie się przez Czechy. Nie wiem co jest w tym kraju ale chyba po prostu go lubię 🙂 Pojawi się pewnie trochę wpisów z wypadu bo piwko i inne trunki w tym kraju naprawdę nie do wyjęcia…

czerwiec 7

Bez-leśny… miodek na całego

Tym razem jeszcze radośnie fermentuje w bańce… ale przepis wyglądał następująco:

  • miód wielokwiatowy „leśny” z pasieki Bartnik Mazurski z Kętrzyna (Pucer)
  • sok z kwiatów bzu
  • drożdże, pożywka, kwasek, wiórki dębu

No i tyle… Przepis w sumie prosty i kolejny raz na zasadzie „co się na-winie” ale póki co widzę, że kolejny raz drożdże Bayenos pokazały klasę bo bulgotanie jeszcze po tygodniu idzie na całego i słyszę je aż z pokoju 🙂 W sumie to kolejny nastaw z cyklu eksperymentów smakowych mających na celu wypracowanie kilku niezawodnych przepisów do stosowania w przyszłości.

Miodek nabyłem na kiermaszu slow foodowym w Olsztynie i swoją drogą bardzo ciekawa opcja dla ludzi lubiących lokalne produkty… ech ta sielawka wędzona, czy pstrąg wędzony na łososia – normalnie niebo w gębie… Mięcha też naprawdę spoko.

Dziś gdzieś wpadł mi w oko pomysł na zrobienie miodu pomarańczowego tj. skład w postaci miód, sok z pomarańczy wyciśnięty w domu… i niesamowicie zaczyna mi się to to wkręca. Może tak z 5l wstawię takiego wynalazku ale zapowiada się ciekawie.

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
czerwiec 4

Operacje miodne: maliniak

Nazbierało się ciut o tych miodach… zaczynam od czegoś co zapowiada się całkiem ciekawie.

Od znajomego Tomka ze Szczecina przyszła ciekawa wiadomość, że jego kolega gdzieś spod Koszalina robi miody i ponoć niesamowicie wychodzi miód w połączeniu z malinami… hmmm siadło mi to na psychę 🙂 Jakiś czas później wymacałem na allegro gościa, który sprzedaje susze owocowe. Miał: malinę, głóg, dereń, bez i coś tam jeszcze… No to niewiele myśląc zakupiłem co się dało (w sumie cena śmieszna). Kolejnym etapem było zdobycie od kolegi Doriana parunastu słoiczków z różnego typu soczkami… No i zebrał się komplet na miodek malinowy. Nastaw niecałe 10l:

  • miód gryczany 1l, miód wielokwiatowy 3l
  • malina susz – 100g
  • soki „czarna malina” ok. 700ml
  • ciut półtoraka 300ml
  • drożdże Bayanos YOC, pożywka, kwasek

Okazało się że cała kompozycja przybrała formę dobrego bigosu tj. co się nawinie pod rękę 🙂 Przy okazji zlewałem do butelek półtoraka i zostało mi tam pół w jednej z butelek więc nie chcąc tego wylewać dodałem do nastawu… Ogólnie powstała jakaś bliżej niesprecyzowana w kolorze ciecz.

A i tu niemiłe słowa do producenta drożdży pt. Zamojscy – porażka na całym froncie. Testowałem kilka różnych rodzajów i wszystkie to po prostu klęska. W końcu stanęło na kupionych na allegro: Bayanos i nawet bez rehydratacji tak rzuciły się na miodek tak że w ciągu 30min już była piana!!

Wynik ostatnio zlewałem do butelek i wyszedł naprawdę niezły produkt. Trzeba poczekać jeszcze ze 2-3 miesiące ale już widzę, że to naprawdę dobry kierunek. Pod koniec lata jak pojawią się już świeże maliny to naprawdę zastanawiam się czy nie wstawić malinowej gryki …. no tak ze 20l… co by na zimne zimowe wieczory było 🙂

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT