Miodki … Winka … sezon za pasem
Z innych nowości to ostro ruszyła produkcja win, miodów (wstawiony staropolski czwórniak i gryczany dwójniak)… sezon już niedługo.
W ramach testów bawię się tzw. wine-kit’ami. Wygląda to tak, że jacyś goście kontraktują winogrona szlachetnych szczepów, robią z tego koncentrat + drożdże, pożywki i cały ten bajzel a kończy się to zestawem do samodzielnego zdziałania. Właśnie w bańce fermentuje mi 20l wina Piesporter i szczerze mówiąc pierwszy raz widzę żeby wino fermentowało tak dynamicznie – częstotliwość bąbelków to około 2-3 na sekundę. Po prostu wali jak z karabinu 🙂
Testy miodkowe przyniosły dwa nastawy:
- Czwórniaczek roboczo zwany korzennym ponieważ oprócz regularnego u mnie miodu gryczanego do kompletu wpadły też ziarna jałowca… ciut orientalnych dodatków typu imbir, ziele angielskie, cynamon, goździki. Całość została lekko podgrzana (właściwie tak dla picu a nie w celu zrobienia miodu syconego) i … nachmielona 🙂 Tak, nie przesłyszeliście się – dogrzebałem się do paru staropolskich przepisów gdzie miód ewidentnie chmielono. U mnie lekko bo nie chcę stracić 10l miodu ale w końcu testy testami…
- Wraz z koleżanką Katarzyną dokonaliśmy zrzuty na miodki pełno-gryczane i wstawiony został Półtorak. Czas dojrzewania to tak minimum ze dwa lata… ale mam wrażenie że za kilka miesięcy po prostu wleję to w butelki i wsadzę w najgłębsze odmenty piwnicy.
W temacie owych wine-kitów to dokonaliśmy ostatnio wstępnej degustacji wstawionego w grudniu Merlota. No i co tu dużo mówić wyszło naprawdę smaczne wino. Całość nabawiła się etykiet i plastikowych kapturków, no i powędrowała do piwnicy… butelki legowisko dostały prawie na wejściu więc mam wrażenie że szybko to to zniknie 🙂
A propos kapturków foliowych to robią niesamowicie profesjonalne wrażenie… naprawdę wino mające etykietkę i kapturek wygląda prawie jak ze sklepu – polecam domowym winiarzom – warto.