sierpień 1

Cydry z puchy

Cydry w mojej domowej produkcji pojawiają się zasadniczo w dwóch formach:

  • forma naturalna czyli wyciskany soczek z jabłek i jego dalsza fermentacja
  • forma „szybka” czyt. pucha nabywana przeważnie na Allegro

Tym razem skupię się na wersji puszkowej, ponieważ wersję tą uważam za tzw. „masówkę”…. czyli coś co mogę zrobić właściwie bez wysiłku a w lato można spokojnie sobie spożywać i częstować znajomych w dowolnych ilościach. No może ciut przesady z tymi dowolnymi ilościami ale zazwyczaj robię 2-3 warki na wiosnę i na gorące lato jak znalazł. Wynikiem jest produkt mający 3% czy 4% alko, lekko kwaskowaty i baaaaardzo ładnie wchodzący. A schłodzony… w upały… to po prostu rozkłada.

Przy okazji chciałbym tu wszystkich ortodoksów robiących: „piwo tylko ze słodu”, „cydry tylko z ręcznie wyciskanych owoców” itd. serdecznie pozdrowić i powiedzieć: bujać się chłopcy i dziewczęta 🙂 Puchy też są dla ludzi a gdy z owocami wiosną krucho to nie będę się wydurniał i całego lata siedział o suchym pysku i czekał na jesienne jabłka!

Jak owe cydry robić? Banalnie i dokładnie tak samo jak piwo z puchy więc każdy przepis na „piwo kitowe” tu pasuje. Różnice zasadniczo niewielkie:

  • mogą fermentować w wyższych temperaturach – dlatego robię je na koniec sezonu piwnego tj. nawet w czerwcu gdy już ciepełko się robi
  • dojrzewają baaaardzo szybko tj. nawet po 2-3 tygodniach nadają się do picia
  • niektóre mają oddzielne saszetki ze „smakiem”, które dodajemy tuż przed wlaniem w butelki

 

Co warto spróbować? Moim zdaniem – oczywiście. Ja od przynajmniej dwóch lat robię kilka smaków:

  • jabłkowy – tu trafiają mi w ręce najczęściej puszki: „Cider de Luxe”
  • gruszkowy – to zasadniczo tylko puchy „Magnum”
  • truskawka – j.w.

I tu powiem tak… mnie powala truskawa. Gruszka pijalna i ma swoich wiernych fanów. Jabłko jest OK choć czasami mnie drażni. PONOĆ są jeszcze w sprzedaży inne smaki np. „czarny bez” ale niestety nie udało mi się nigdy takowego nabyć 🙁 No na pewno nie umywa się to do cydru z naturalnego soku ale jak się nie ma co się lubi… to i wróbel w garści 😉

I na koniec: moim zdaniem warto bo niskim kosztem: wysiłku, czasu i ceny dostajesz doskonale pijalny produkt, idealny na gorące lato. Panie je uwielbiają bo są leciutkie, bez goryczki i lekko słodkawe.

P.S. A skąd mi się wziął ten temat na blogu? Właśnie kończę sączyć flaszeczkę doskonale schłodzonej truskawy… i polecam samemu spróbować bo naprawdę warto 🙂

lipiec 28

Stassen Paire – cydr gruszkowy

Tym razem na tapecie belgijski cydr gruszkowy. Alko 4,5% Opakowanie 0,7l

Kolor: jasny, słomkowy. Piana niewielka i trzyma się do samego końca. Smak: słodkawy, kwaskowaty. Zapach: słabo wyczuwalny, czuć gruszkę.

Daaaawno nie było u mnie recenzji produktów ale tym razem stwierdziłem, że warto. Owy cydr nabyłem w sklepie Piotr i Paweł, który zwiedzam od święta. Właśnie w czasie takiego święta, mam w zwyczaju szybki atak na szczyt pewnej półki, gdzie obsługa ma w zwyczaju umieszczać produkty oparte na jabłkach. Tym razem trafiłem owy produkt gruszkowy oraz jeszcze wyrwałem dwa jabłkowe (opis niedługo).

Sam cydr prezentuje się jak szampan i wchodzi równie miło jak owy francuski trunek. Mi smakuje doskonale i gdyby nie cena (ok. 12pln) byłby zdecydowanie częstym gościem na moim stole. Ogólnie ostatnio mam chyzia na punkcie cydrów i ten produkt doskonale się w ten nurt wpasowuje 🙂

Podsumowując 10/10… i to nawet mimo ceny. Do samego końca czysta perfekcja.

maj 26

Pomysł na warsztaty

Kilka osób dopytywało mnie jak robić cydr, wino, piwo czy miodek. Zdarzało mi się też mówić o tym na różnych imprezach… ale cały czas widzę, że istnieje bariera często koncentrująca się w okolicach „a bo ja nie wiem” czy podobnych. Często widzę też, że tu powstaje także problem: „mam dwie lewe ręce i nie wiem jak”.

Oczywiście nabijam się trochę, ale uważam, że coś w tym jest… Określiłbym to jako kombinację trzech rzeczy. Moim zdaniem występują one w różnym natężeniu ale to ich kombinacja powoduje, że w sumie nie dochodzi do niczego. A na pewno nie dochodzi co aktu twórczego pt. zrobię coś sam. Po pierwsze wiele osób owszem chciałoby coś zrobić samemu… „ALE” i tu zaczyna się wymienianie, że mam za małe mieszkanie i to pewnie zajmuje dużo miejsca, pewnie nabrudzę w kuchni, piwnica za ciepła a to a tamto – takie nasze polskie marudzenie. Druga to po prostu gadanie: „ooo zrobię” ale tak naprawdę zawsze jest coś ważniejszego, zawsze brak czasu.

Trzecia brak doświadczenia. Ludzie po prostu nie wiedzą jak się do sprawy zabrać… o i na to właśnie chciałbym coś poradzić. Otóż często robiąc swoje produkty mam trochę rzeczy do roboty. Zazwyczaj zwoływało się znajomych, otwierało drzwiczki do piwniczki, żeby nie robić nic na suche gardło, no i leciało się z robotą. Cała ta robota ze sterylizacją, myciem, kaplsowaniem, etykietowaniem. Szybko się to to kręci. Tak naprawdę przy np. trzech parach rąk robi się jej niewiele. Z drugiej strony zazwyczaj robimy to tą samą ekipą znajomych. Chciałbym to zmienić. Jeśli więc ktoś jest zainteresowany jak robię któryś z produktów i chciałby uczestniczyć w zajęciach praktycznych dla całego procesu to proszę o kontakt. Ze swojej strony dajecie trochę swojej pracy, ja dbam o to by gardło nie wyschło… produkt końcowy się robi… a przy okazji uczestnikowi zostanie coś w głowie. Bariera „braku doświadczenia” zostanie złamana a moja misja nawrócenia kolejnego noworysza na dobrą drogę zostanie spełniona 🙂

maj 22

Wiosenny rzut na taśmę…

Na robienie piwa powoli robi się za gorąco… a przynajmniej dla mnie bo nie jestem w stanie utrzymać w takie upały tych przysłowiowych 20C w fermentorze. Ale, ale – na całe szczęście można jeszcze posiłkować się letnim napojem pt. cydr z puchy. Nie przedstawia to to sobą jakiś mega wartości piwowarskich ale a) szybko dojrzewa bo po 3-4 tygodniach już mamy pełnię smaku b) może fermentować w wyższych temperaturach niż piwo c) doskonały trunek na upalne, letnie dni… a w szczególności bardzo lubiany przez płeć piękną.

Przechodząc do rzeczy: zakupiłem 3 puchy pt. jabłko, gruszka, truskawka i urządziłem szybką akcję wstawienia 3 fermentorów na raz. Zabawa po całości bo wszystkie trzy zajęły mi może 40min. Za tydzień wielka akcja zlewania tego w butelki. Do obrobienia będzie łącznie 120 butelek. Mycie, kapslowanie, etykietowanie… i cała ta bonanza.

Jestem zwolennikiem rozpoczynania swojej „kariery” z wyrobami domowej fermentacji od kitów vel puch. Łatwe, proste a i efekt przewidywalny. Nie trzeba też kupować gara i robić rozpierduchy w kuchni. Tak więc tych co nadal siedzą i twierdzą, że „noooo kiedyś zacznę robić” gorąco zachęcam do ruszenia się teraz i od ręki… bo nigdy nie zaczniecie.

Powoli dochodzę do wniosku, że dywersyfikacja hobby (podział na kilka różnych kierunków) to bardzo dobry pomysł. Cały rok można realizować swoje hobby bez względu na warunki atmosferyczne (upały czy mrozy)…

Kategoria: Cydry, Inne | LEAVE A COMMENT