październik 13

Woda w cydrach i piwach domowych

Ostatnio sporo szukałem po necie różnych przepisów na domowe wyroby alkoholowe 😉

Jedno co mnie zdziwiło to wpisy tego typu: Cydr domowy… w szczególności sformułowanie o treści: „my przelaliśmy wszystko do baniaków po wodzie użytej w procesie produkcji” i tak zachodzę w głowę czy ci goście lali minerałkę z butli?

Krótka wizytacja wujka googla kończy się takimi kwiatkami:

„Większość piw na świecie powstaje z wody wodociągowej odpowiednio uzdatnionej. Istnieją jednak piwa, które swój smakowy sukces zawdzięczają unikalnym właściwościom wody źródlanej, głębinowej. Tak właśnie warzone jest Tyskie Gronie.” link

czy takie:

„Skąd browary posiadają tą wodę? Zazwyczaj oni czerpią wodę z własnych ujęć.” link

Za to tu mamy sporo technikaliów… i warto poczytać… Ogólnie powyższe wpisy można określić jednym zdaniem: marketingowe pierdolenie na potęgę.

 

A skąd wzięła się u mnie owa „analiza”… Wiele osób pyta jakiej wody używam w swojej produkcji. No i odpowiadam więc: KRANÓWY. Na co dzień pijam kranówę i tej wody używam do wszystkiego. Na całe szczęście mieszkam w Olsztynie gdzie woda jest bardzo dobrej jakości i nie narzekam. Jedno co mogę powiedzieć na pewno: woda kupowana w sklepach jest przechowywana w warunkach delikatnie mówiąc skandalicznych. Paleta wody stojąca w cieple, na słońcu, na mrozie czy w innych pociesznych warunkach to norma. Oczekiwanie, że taka woda będzie lepsza niż świeża kranówa (no może nie w dużym mieście) jest delikatnie mówiąc niedorzeczne… Woda trzymana pół roku czy rok w plastikowej butli, w cieple, to chodząca masakra…

Swego czasu oglądałem na jakimś Planet film o cudzie marketingowym jakim jest sprzedaż tego co każdy ma w kranie jako produktu luksusowego. Nie jeden stukał się w głowę i pionierów tego rynku wyzywał od idiotów… Ale jedno co można o tym napisać to to, że mamy do czynienia z geniuszami marketingu. Wmówić ludziom, że chcą kupować produkt z plastiku, przechowywany X czasu, zamiast świeżą z kranu to naprawdę trzeba być dobrym w swoim fachu. A już pojęcie „wody stołowej”, która jest zwykłą kranówą laną z wodociągów w całkiem sporym mieście to już dla mnie kosmos…

Podsumowując: nie dajmy robić sobie wody… z mózgu 🙂

wrzesień 27

Piwny Blog Day – Poznań 2012

No to jutro ruszam w teren 😉 Pora zwiedzić Poznań i ową tytułową imprezkę…

Czego się spodziewam? Przede wszystkim poznania osób „po fachu”. Po drugie chyba jakiejś merytorycznej dyskusji nt. prowadzenia blogów i pochodnych. Wychylenie jakiegoś ciekawego piwka też może się zdarzyć bo któryś z browarów zapowiedział premierę swojego piwa … Ale ogólnie – ma być miło i wesoło 🙂

Czego nie oczekuję? Natrętnej reklamy sponsora imprezy ani marketingowej papki. Pełno tego teraz w mediach i chyba nie oczekuję z niecierpliwością większej ilości…

Widzę, że parę osób już się zapowiedziało a i podsyłane materiały od organizatorów też zapowiadają spore i doborowe towarzystwo.

wrzesień 6

Akcja marketingowa KP Książęce

Widząc po blogach kolegów po fachu w KP (Kampania Piwowarska) trwa kolejna akcja marketingowa 🙂 Tym razem piwo sygnowane marką Książęce tj.: Czerwony Lager, Ciemne Łagodne i Złote Pszeniczne – pojawiają się wpisy tu, tu i tu… jest ich jeszcze trochę. To w sumie i wcale nie zdziwiłem się gdy po kolejnej wojnie z kurierem mogłem obfotografować poniższe:

Właściwie to źle piszę bo zdziwiłem się – po koncernach jeżdżę jak po burej… kobyle i nie szczędzę słów… a oni dalej przysyłają tego typu produkty do testów 🙂 W sumie tak jak Tyskiego Klasycznego nigdy w sklepie nie ujrzę ale spróbować co tam pijają na południu – czemu nie.

Tak wstępnie oglądam załączoną do paczki kartkę z opisem WTF i jedno co mnie cieszy – piwa są lekkie, nie ma mózgojebów. Alko jest w okolicach 4-5%. Mam nadzieję, że to trwalsza tendencja a nie tylko jednorazowe zabiegi marketingowe….

W każdym razie – spodziewajcie się za kilka dni paru ocen produktów ze zdjęć.

sierpień 27

Trwałość piw domowych … część kolejna…

Tak się utarło, że co jakiś czas otwieramy kolejną butelkę z pierwszej robionej przez nas warki. Była to pucha John Bulla. Data uruchomienia nastawu: 2008.02.02.

No i nadeszła ta pora, że otworzyliśmy flaszkę po ponad 4 latach…. Piwo nadal jest spoko, daje się pić a nawet powiem więcej wydawało nam się, że jest nawet lepsze niż ostatnio (czyli rok temu).

Podsumowując: piwo ma 4 lata i dalej nadaje się do picia. Kolejny test za rok… zostało 5 flaszek 🙂

wrzesień 14

Sezon rozpoczęty… wstawiona BigGryka

Niniejszym chciałbym poinformować, że tegoroczny sezon miodowo-browarniczy został, przynajmniej u mnie, właśnie otwarty. Za punkt otwarcia w tym roku uznałem moment wstawienia pierwszej bańki z miodem. Oczywiście chodzi mi o dużą bańkę a nie testy, które szły przez całe lato 🙂

Tak więc duża bańka zaczęła właśnie fermentację. Drugą, z malinami pewnie wstawię w sobotę. Kurcze dostałem jeszcze propozycję wstawienia mioda „na zlecenie”, czyli materiał nie mój, moje tylko bańki i proces wytworzenia. W zamian część urobku zostaje u mnie. Rozliczenie czyste i proste. Problem tylko taki, że nie mam gdzie tego wstawić 🙁 Przydałby się jakiś ciepły strych lub ciepła piwnica….. buuuu

Co do piwek to docierają powoli zamówienia z puchami, drożdżami itd. Myślę, że w przyszłym tygodniu rozpocznę operację browarniczą opisywaną w poprzednim poście 🙂

Jedną ze zmian w tym roku na pewno będzie inne wzbudzanie fermentacji cichej w butelkach. Tym razem oprócz cukru do butelek powędruje też trochę sypkich drożdży. Nauczony dwoma ubiegłorocznymi wtopami, gdzie dwie warki wyszły mi bez gazu, tym razem dmucham na zimne…