styczeń 2

Jacob Winter Weisse

Zima za oknem, mróz szczypie … pora na piwo zimowe, pszeniczne. Alko 5.2%

Dziś zaczynam od drugiej strony ponieważ piwko jeszcze chłodzi się na owym mrozie 🙂

Ową markę Jakob nabyłem ostatnio w Piwach Regionalnych i była tego cała seria z czego mam chyba ze 3 różne sztuki do testów. Zapowiada się więc obficie … Zupełnie nie czaję o co biega z tym „Winter Weisse” bo nazwa sugeruje że chodzi tu o pszeniczne zimowe ale jedyne co mi po głowie łazi z zimą związane to piwo marcowe – a takowe piłem w Bierhale i na pewno nie było piwo pszeniczne. W każdym razie za moment je otworzę i wyjdzie hmmm piwo na wierzch 😉 Na razie mogę tylko kontemplować etykietę a ta wygląda naprawdę fajnie – zima w pełni. Pozostałe piwa z tego browaru mają podobne etykiety tj. trzymają tą samą koncepcję graficzną ale mają własne kolory, budynek w dole ma kolorystykę chyba powiązaną z porą roku… Wygląda mi to na serię piw szykowaną przez jakiś hotel czy kurort bo ten budynek jakoś tak a) powiela się na etykietach b) nie wygląda on na budynek przemysłowy … a nie rysuje się neona z nazwą piwa nad budynkiem bez powodu. Napis na froncie o „familien coś tam” chyba jednak sugeruje jakiś domowy wyrób. Chyba muszę uderzyć do kogoś kto zna niemiecki w celu wyjaśnień.

Ok – piwo przygotowane. Piana przepiękna i ma takie fajne duże „kulki”. Piwo ma kolor jasno brązowy. Zapach: czuć pszenicę ale niezbyt mocno. Osadu niewiele ale jest wystarczająco mętne. Zapowiada się na pszenicznego dunkela. Pierwszy łyk … i tu mamy hmmm bardzo delikatną pszenicę. Gaz niewyczuwalny, tak samo jak goryczka. W smaku czuć cytrusy i goździka jak na solidną pszenicę przystało. Wchłania się błyskawicznie… szkoda że kupiłem ostatnie z półki 🙁

Ogólnie: 10/10 Minusów brak – po prostu idealna pszenica.

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
grudzień 26

Schofferhofer Hefeweizen

Tym razem do testów wpadła niemiecka pszenica. Alko 5%

Po zlaniu w kufel czuć mocny aromat piwa pszenicznego. Goździkowo-bananowy zapach króluje. Piana całkiem spora i trzyma się baaaardzo długo. Kolor mieści się w pszenicznej normie. Mętność także. Pierwszy łyczek ujawnia niewielką ilość gazu i całkiem sporą ilość goryczki jak na pszenicę. Ogólnie smaczne i pije się miło choć ta goryczka przy dnie kufla staje się średnio miła.

Strona producenta jest dziwna. Zaczynając od braku wersji angielskiej a kończąc na całkowicie dla mnie niezrozumiałej formie użycia flasha. Strona ładuje jakiś kosmicznie duży plik tylko po to żeby pokazać rozmyty najazd kamery na koszyk z piwem i do kompletu całkowicie bezjajeczna muzyczka w tle oraz trzy zdania tekstu. No po prostu przerost formy nad treścią. Co ciekawe widać że oprócz pszenicy mają też znanego już u nas mixa z grapefruitem a także jakieś inne mixy. Chyba trzeba się tym tematem zinteresować bliżej.

Podsumowując: 9/10

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
październik 28

LowenBrau Oktoberfestbier

Tym razem odgrzebane wakacyjne piwko… przywiezione prosto z Monachium alko 6.7%, ekstr 13,7%

Ogólnie ponoć piwa szykowane na Oktoberfest są mocniejsze niż normalnie – jak widziałem w sklepach Monachium mają specjalne marki dedykowane temu świętu. I dokładnie takie piwko dziś przedstawiam 🙂

Po zlaniu do kufla widać baaardzo jasny słomkowy kolor. Piana na całego i mimo dobrego schłodzenia piwa trzyma się nieźle. Zapach ciekawy i mocno różny niż polskich piw – czuć chmiel ale jakiś inny niż nasz i coś innego czego nie mogę skojarzyć. Smak …. hmmm dobry 🙂 czuć goryczkę chmielową ale jakaś taka inna (coś mi się tak kojarzy że pod Monachium mijałem po horyzont ciągnące się uprawy chmielu). Piwo jest chmielowe, jednocześnie nie wiem czemu zupełnie inne niż nasze, nie czuć słodu. Gaz drapie w język ale jakoś tak „bezinwazyjnie”, pije się miło. Choć to zwykłe „jasne pełne”, które ostatnio mi całkiem nie podchodzą, to to piwko jest tak specyficzne, że po prostu ciekawość mnie zżerała. Po prostu jest inne niż cała reszta i to chyba powinno wystarczyć jako zachęta do spróbowania.

Chyba zajarzyłem skąd ten zapach … otóż jak próbowaliśmy wcisnąć się do browaru na zwiedzanie to normalnie na dwie przecznice w kierunku zawietrznej było go czuć. Taki wygotowywany słód + chmiel – wyjątkowo specyficzny ale jednocześnie miły zapach. Choć dalej nie wiem co to tak naprawdę go daje.

Tak sobie sączę to piwo i wchodzi małymi łyczkami – tak po prostu powoli wchodzi… nie korci do big guli (przypomina się dowcip o matematykach dzielących flaszkę na gule 🙂 ) … takie po prostu do sączenia przy miłym filmie czy innej rozrywce.

9/10 Fajne, inne … warto spróbować.

październik 16

Franziskaner

Tym razem … pszeniczne piwko prosto z Monachium czyli Franziskaner. Alko 5%, ekstraktu 11,8%

Po wlaniu w kufel mamy ładny bursztynowy kolor, piwo mętne jak na pszenicę przystało, brak osadów bardziej stałych (flurów). Piany sporo ale nie jest zbyt „agresywna”. Od razu czuć bananowo-goździkowy zapach. Pierwszy łyczek: czuć gaz, czuć dobre pszeniczne piwo. Goryczka słaba i ogólnie fajnie drapie w język. Ogólnie słodkawe ale w normie.

Piwko to miałem okazję spożywać także w Monachium w ogródku piwnym Spaten’a i powiem że to co piję mocno jakościowo nie odstaje od tamtego pitego z kija. Kawał dobrego piwa choć tamto pite w środku lata, podczas urlopu było po prostu „piwem podczas urlopu” – zupełnie inna liga 🙂

Ogólnie: 10/10 … i takie powinno być piwo.

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
wrzesień 16

Paulaner Hefe-Weissbier Naturtrub

Tym razem klasyka nad klasykami czyli Paulaner Weissbier. Alko 5,5%, ekstrakt 12,5%

Po zlaniu piwka do kufelka czuć cały aromat piwa pszenicznego. Goździkowo-cytrusowe aromaty czuć bardzo mocno. Piwo pieni się całkiem dobrze. Kolor jasno brązowy i mocno mętny jak na pszenicę przystało ale nie widać w nim flurów czy innych bardziej stałych osadów. Pierwszy łyczek i z miejsca czuć że piwo jest mocno gazowane. Smakowo bardzo w porządku, lekko słodkawe. Nie wiem czemu ale zdaje mi się że czuć w nim jakieś metalowe posmaki jakby zbyt długo trzymano je w jakimś metalowym naczyniu. Paulanery, które piłem w Monachium chyba lepiej mi smakowały ale możliwe że to kwestia tego że wtedy byłem na urlopie i jakoś wszystko lepiej wtedy smakuje 🙂 no albo po prostu kupowałem piwo, które nie siedziało na grzędzie w sklepie przez pół roku tylko dopiero co opuściło browar.

Co ciekawe naklejki na etykiecie z tyłu są po polsku!! Ładny opis jak należy wlewać piwko do kufelka oraz informacje o wspaniałościach „wychodowanych w kraju drożdżach” czy wodzie z lodowca 🙂 Dalej także informacje że producencie i importerze. Niestety będąc w Monachium nie udało mi się trafić do ich browaru 🙁 czego bardzo żałuję…

Piwko nabyłem w Olsztyńskim alko świata gdzie chyba wystarczająco marudziłem, że przemysłowe śmieci to nie piwo i dwie wielkie lodówki z tym czymś nie powinny mieć nazwy „piwo” … Ciekawostką jest jednak to że mają całą półeczkę Olsztyńskiego BK ze Świeżym, Irish i Warmiakiem na czele. Szkoda tylko, że zlikwidowali piwniczkę z whisky.

W lodówce czeka na mnie jeszcze jedno… nie mogę się doczekać 🙂

9/10