letni cydr część 1
No tak … padło na cydr… najpierw zdobyłem jabłka:
To była pierwsza tura. Potem wypożyczyłem sokowirówkę i dawaj generować soczek. Potem przyszła druga tura… no i skończyło się to to 25 kilogramami jabłek. W składzie znalazły się m.in szara reneta ok. 8kg, antonówka 2kg, jakieś jabłka ogrodowe ok. 10kg.
Całość wylądowała w bańce + drożdże cydrowe. Tym razem chciałem pobawić się w purystę i zrobić cydr tylko z samego soku. Okazało się jednak, że z jabłek udało mi się pozyskać tylko około 18 litrów soku a bańka ma 30l. No i niestety skończyło się to tak, że dolałem ok. 8l wody + kilo cukru. Póki co radośnie to to sobie fermentuje…
Ciekawostką jednak są bańki, które ostatnio pojawiły się w moim użyciu. Otóż Ukraiński browar Obolon zaczął sprzedawać piwo beczkowe w 30to litrowych bańkach z… plastiku. Po ich opróżnieniu wystarczy naciąć cążkami skobelki dekla, wyciągnąć rurkę i okazuje się, że mamy idealną bańkę do fermentacji. Zaletą jest zdecydowanie to, że są wyjątkowo smukłe co pozwala wsadzić ich więcej do kuchni 🙂 No i to, że są plastikowe – co ogranicza mocno możliwości zbicia…
Kolejne nastawy w drodze 🙂 Na jesień nastawiam się na nastawienie czystego soku jabłkowego bez żadnych dodatków… zobaczę co z tego wyjdzie…
Pingback: Cydr… coś z tego wychodzi