sierpień
7
Koniec sezonu… początek sezonu
W dniu wczorajszym do butelek poszły skarby z prawie całej kuchni:
- wiosenna truskawa
- odmrażana malina
- ryżówka
- miód sosnowy
- miód tatarakowy
- miód taninowy
Operacja zajęła cały wieczór i gdyby nie pomoc Żanety i Pauliny to byłoby cienko…
Podsumowując:
- Truskawka…. do ubiegłego roku uważałem wino z truskawek za bezeceństwo… ale okazało się, że to jeden z lepszych moich produktów. W tamtym roku ostro było z wybuchami, gdy chciałem ją posłodzić przed zlaniem w butle ale w tym roku po prostu przeszedłem do normy, że to wino musi być wytrawne. Wyszło czadowo
- Malina… od paru lat robię miód z malinami i jest rewelacyjny. Tym razem wiosną znalazłem 2 kg malin oczekujących na lepsze czasy w zamrażalniku… i wiele nie myśląc władowałem je w bańkę 10l. No i wynik przeszedł moje oczekiwania. Po pierwsze wino ma śliczny czerwony kolor, nie różowy ale właśnie wściekle czerwony. Smakowo także rewelacja…
- Ryż… rozumiem, że w złych czasach to i z ryżu robiono wino ale to co wychodzi to niestety porażka. Smakowo i wyglądem niestety kiszka.
- Miodek Sosnowy… no to okazało się strzałem w 10. Miód został tu wymieszany z syropem sosnowym, plus do kompletu dorzucone trochę świeżych igiełek. Jazda na całego.
- Miodek z Tarniną… wyszło nieźle – czuć mocny ziołowy posmak i jest Ok. Bez rewelacji ale tak na przyzwoitym poziomie.
- Miodek z Tatarakiem – niestety porażka… idzie do grzańców.
A teraz część kolejna… co by tu w bańki wrzucić 🙂