lipiec 7

Praga: Pivovarsky Dum

Tym razem kolejny Praski Browar Restauracyjny pt. Pivovarsky Dum. O ile wcześniej opisywany Browar Strahovski czy Novomestsky znajdowały się w części historycznej… zaznaczę CICHEJ części historycznej to Pivovarski Dum znajduje się przy ulicy o dużym natężeniu ruchu. Co tu owijać – samochody, tramwaje itd. pełen jazgot wielkiego miasta… Był to ostatni browar zwiedzony tego dnia więc niestety i opis będzie dosyć hmmm krótki 🙂

A propos tramwajów to wszystkie browary, które zwiedzałem w Pradze znajdują się w zasięgu linii tramwajowej 22. A ponieważ i mój nocleg znajdował się koło przystanku tej linii to była to chyba najczęściej okupowana przeze mnie linia w Pradze… (warto w Pradze kupić sieciówkę)

Sama restauracja wyglądem wewnętrznym jest stylizowana na starą ale jakoś tak niezbyt przekonuje. Dużo stali, miedzi, kafelki, krzesła a nie ławy przy stolikach itd. W środku nie widziałem kadzi i niezbyt miałem jak zwiedzić całą knajpę. Ewidentnie nie chwalili się tym tak jak inne browary. Sama obsługa, co w sumie jest wyjątkiem dla Czech, była bardzo miła i w momencie gdy kończyło mi się piwo już kelnerka podchodziła z zapytaniem czy chcę następne 🙂 A propos piw to spożyłem tam dwa tj. jasnego pilznera oraz tmave. Oba jakoś tak nie powalały na kolana ale były sporo tańsze niż na Strahovie. Tmave miało tą samą przypadłość co Strahovskie tj. bardziej przypominało jakiś podgatunek stouta niż „ciemne czeskie”…

Ogólnie hmmm średnio ale myślę, że następnym razem wpadnę tam na początku ścieżki niż na jej końcu bo problemy z pamięcią niezbyt przyczyniają się do sporządzania opisów 🙂

 

Kategoria: Podróże | LEAVE A COMMENT
lipiec 5

Praga: Novomiestsky Pivovar

To drugi browar, który zwiedziłem tego dnia… Lokalizacja to jedna z małych uliczek koło samego centrum Praskiej starówki. Sama knajpa z ulicy niezbyt rzuca się w oczy. Tylko te flagi 🙂 Adres to Vodickova 20… W Sumie tam wszędzie jest metro czy tramwaj więc naprawdę nie problem podjechać prawie pod samą knajpę.

Galeria zdjęć naprawdę duża bo w tej knajpie skoncentrowałem się na zwiedzaniu a nie testowaniu piwa 🙂 Sama knajpa widać, że dużo włożyła w wystrój. Zaraz na wejściu można zobaczyć kadzie a całe ściany obłożone są starymi narzędziami piwowarskimi czy butelkami. Cała knajpa to po prostu piwnica kamienicy zamieniona na wielokomnatową restaurację. W wygląd sporo włożono – naprawdę jest tu ładnie a i jak widać na zdjęciach są tu zaułki, w których trzyma się piwo choć nie są tak wyeksponowane jak np. w Łódzkim Bierhalle. Sporo jest niewielkich sal gdzie można sobie siąść nie mając na głowie tłumu ludzi. Tu chyba niestety to co mnie odstraszyło od kolejnego piwa to zdecydowane nastawienie na część restauracyjną a nie piwną. W każdej z tych małych salek siedziało jakieś towarzystwo … jedząc i jedząc a piwo hmmm czasem było. To po prostu jadłodajnia… wraz z rezerwowanymi stolikami dla wycieczek niemieckiej geriatrii. Te małe sale jakoś tak bardziej pasują mi do zacisznych miejsc jadalnych niż do wesołej knajpy. Produkcja piwa jest tu dodatkiem a nie podstawą egzystencji restauracji.

Do picia trafił mi się Svetly Leżak za 38 koron, który okazał się klasycznym niefiltrowanym pilznerem. Był spoko ale nie zdecydowałem się na następne…

Na stolikach, jako podkładkę, można znaleźć rysunek przedstawiający kierunek zwiedzania knajpy oraz rozmieszczenie jej strategicznych elementów. Co tu dużo mówić po wypiciu pierwszego piwa udałem się na zwiedzanie ale niestety kończąc wycieczkę wylądowałem koło kuchni (widać na zdjęciach że trafiłem do części zdecydowanie nie dla gości) gdzie jedyna droga prowadziła już do  „exit” czyli do wyjścia na ulicę. Mając w perspektywie kolejny browar do zwiedzenia… nie wróciłem już do knajpy.

Co ciekawe przy wyjściu jest też gablotka z produkatmi do sprzedaży…. sami zresztą zobaczcie ostatnie zdjęcia z galerii…. 😉 Koszulki, kufle itd. Na dole widać taką smukłą flaszeczkę, która jest… Wódką z piwa i to aż 50%…

Podsumowując: ceny piwa w sumie niskie… i jeśli chcesz zjeść (czy dobrze to nie sprawdzałem ale ludzików było sporo) to zajdź tam. Na samo piwo to lepiej jedź na Strahov bo i większy wybór i jakoś tak bardziej tam piwnie a nie restauracyjnie. Nie wiem czemu ale jakoś ten Novomiestsky Pivovar za bardzo moim zdaniem jest nastawiony na dojenie turystów.

lipiec 3

Praga: Klasterni Pivovar Strahov

No to ruszam z zaległymi wpisami dot. browarów restauracyjnych w zwiedzanej w czasie urlopu Pradze. Na początek browar klasztorny Strahov…

Zanim przejdę do produktów, które można tam nabyć parę słów ogólnie 🙂 Browar znajduje się bardzo blisko Hradczan. W sumie jeśli wiadomo gdzie szukać łatwo tam trafić bo wychodząc z Hradczan, głównym wejściem, idziemy cały czas prosto trzymając się lewej strony sznurka kamienic. Potem ciut lekko w górę i po lewej stronie pokaże się wejście do dawnego klasztoru Strahov… no i tu już sami przetrzepcie sobie podwórzec. Warto nadmienić, że sam klasztor też warty jest zwiedzenia.

Sama knajpa niby znajduje, się w samym centrum Pragi, w mocno turystycznym miejscu, ale nie jest zdeptana przez owych „turystów”. Piszę w cudzysłowie bo bardziej chyba trzeba to nazwać stonką turystyczną. Ci co widzieli most Karola w środku sezonu wiedzą o co chodzi. Wracając do tematu: ludzi w niej niewiele, sama knajpa czysta i schludna. W środku zobaczyć można kadzie i mi akurat trafił się proces ważenia. Widać, że chłopaki nie odstawiają maniany tłukąc piwo gdzieś poza knajpą.

Co ciekawe w Czechach większy nacisk niż na piwo kładzie się na jedzenie. Stąd też zamawiając piwo zamówiłem od razu deskę mięs pt. pivovarskie prkenko. Dostałem w komplecie pieczoną na domowo karkówkę, chorizzo, jakiś sklepowy baleron, masło i pieczywo. Nie było źle a i całe pozostałe menu prezentowało się całkiem nieźle.

Przechodząc do trunków. Kilka piw w karcie mają 🙂 Ja zdecydowałem się na następujące:

  • Waizen…. to poszło na początek. Alko 5,3%. Mało gazowany. W smaku – idealny waizen. 59 koron
  • Sv Norber tmavy… Alko 5,5% W sumie spodziewałem się czegoś w stylu Czarnych Krushovic czy Czarnego Koziołka ale to co dostałem było czarne z przypalanym słodem i bez dwóch zdań bardziej przypominało mi to jakiegoś stouta niż „Tmave” piwo. Piana szybko opadła. Samo w sobie było smaczne i wchodziło aż miło. Cena także 59 koron.

Miałem jeszcze ochotę na IPA lub bursztynowe ale niestety Czeski standard obsługi klienta zniechęcił mnie do tego. Pora pójść do następnego 🙂

Podsumowując: jak dla mnie czad, ceny z sensem, jest co zjeść. Ogólnie: warto tam trafić.

czerwiec 14

Praga… okiem miłośnika piwa

Ogólnie zawsze Czechy wydawały mi się piwnym rajem. Tanio, dobre piwo i jeszcze raz tanio. No cóż, od mojego ostatniego pobytu tu wiele się nie zmieniło… Wydaje mi się jednak, że trochę zmienił się rozkład marek piw dostępnych hmmm tu właściwie wszędzie 😉 Kiedyś sporo było Staropramena, Pilsner też jakoś tak się pojawiał, Krushowic jakoś tak prawie wcale. Teraz widzę to właściwie w dokładnie odwrotnej kolejności. Staropramenowych parasoli jak na lekarstwo.

Jedno co zawsze mi się tutaj podobało to to, że co moment to albo knajpka czy innego pokroju radosna spelunka, albo sklepik z … no z piwkiem też 🙂 Wadą jest to, że tu się pali w knajpach. Już zapomniałem jak to było, że po wypiciu jednego piwka trzeba było oddać wszystkie ubrania do prania. I utwierdzam się w opinii, że zakaz palenia to dobra rzecz. Pozytywem jest jednak cena piwa… normalne piwko z nalewaka to około 20 koron (zależnie jak daleko od centrum jesteś)… czyli około 3zł – oczywiście cena knajpowa bo w sklepach jest jeszcze taniej.

Kiedyś wydawało im się, że Czechy żyły bardziej lokalnymi, małymi markami piw. Teraz widzę (a może chyba dopiero zacząłem uwagę zwracać), że w sklepach tak naprawdę to mają tylko piwa 3 no może 4 marek. Dziś znalazłem pierwszy sklep gdzie były więcej niż 3 marki. Owszem mają po kilka odmian (jasne, ciemne… i jakiś wynalazek np. bursztynowe) ale kurcze kiedyś mieli przecież np. po 4-5 różnych Staropramenów z ekstraktem od chyba 7 do 12%. Tmawe były wyjątkiem a nie regułą. Pamiętam wypady na początku lat 90tych gdy staliśmy jak te sieroty przed półką sklepową w Nachodzie i zastanawialiśmy się jak piwo może mieć 12%. To że braliśmy najmocniejsze to była jasna sprawa ale gdzie znikły Vyciepne (8-9% ekst.) ??? Nawet chodząc po knajpach nie widać już takich piw. Wszędzie minimum 10% a i to jest rzadkość bo dominują 11tki. Jakoś tak mi żal tych lekkich piwek…

Ciekawe jest to, że pojawia się tu sporo winiarni. Momentami nawet takie jakie jak widziałem w Chorwacji tj. 2-3 stoliki + tyle samo kraników w ścianie z lokalnymi wynalazkami z beczki. Sporo ludzików przybywa tu z petami po wodzie mineralnej i napełnia je napojem bogów 🙂 Normalnie aż marzy się coś takiego u nas….

Za kilka dni wrzucę opisy zwiedzonych 3 browarów restauracyjnych, które udało mi się przemierzyć w ostatnich dniach 🙂 Jest nieźle…

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT