październik 28

LowenBrau Oktoberfestbier

Tym razem odgrzebane wakacyjne piwko… przywiezione prosto z Monachium alko 6.7%, ekstr 13,7%

Ogólnie ponoć piwa szykowane na Oktoberfest są mocniejsze niż normalnie – jak widziałem w sklepach Monachium mają specjalne marki dedykowane temu świętu. I dokładnie takie piwko dziś przedstawiam 🙂

Po zlaniu do kufla widać baaardzo jasny słomkowy kolor. Piana na całego i mimo dobrego schłodzenia piwa trzyma się nieźle. Zapach ciekawy i mocno różny niż polskich piw – czuć chmiel ale jakiś inny niż nasz i coś innego czego nie mogę skojarzyć. Smak …. hmmm dobry 🙂 czuć goryczkę chmielową ale jakaś taka inna (coś mi się tak kojarzy że pod Monachium mijałem po horyzont ciągnące się uprawy chmielu). Piwo jest chmielowe, jednocześnie nie wiem czemu zupełnie inne niż nasze, nie czuć słodu. Gaz drapie w język ale jakoś tak „bezinwazyjnie”, pije się miło. Choć to zwykłe „jasne pełne”, które ostatnio mi całkiem nie podchodzą, to to piwko jest tak specyficzne, że po prostu ciekawość mnie zżerała. Po prostu jest inne niż cała reszta i to chyba powinno wystarczyć jako zachęta do spróbowania.

Chyba zajarzyłem skąd ten zapach … otóż jak próbowaliśmy wcisnąć się do browaru na zwiedzanie to normalnie na dwie przecznice w kierunku zawietrznej było go czuć. Taki wygotowywany słód + chmiel – wyjątkowo specyficzny ale jednocześnie miły zapach. Choć dalej nie wiem co to tak naprawdę go daje.

Tak sobie sączę to piwo i wchodzi małymi łyczkami – tak po prostu powoli wchodzi… nie korci do big guli (przypomina się dowcip o matematykach dzielących flaszkę na gule 🙂 ) … takie po prostu do sączenia przy miłym filmie czy innej rozrywce.

9/10 Fajne, inne … warto spróbować.

październik 16

Franziskaner

Tym razem … pszeniczne piwko prosto z Monachium czyli Franziskaner. Alko 5%, ekstraktu 11,8%

Po wlaniu w kufel mamy ładny bursztynowy kolor, piwo mętne jak na pszenicę przystało, brak osadów bardziej stałych (flurów). Piany sporo ale nie jest zbyt „agresywna”. Od razu czuć bananowo-goździkowy zapach. Pierwszy łyczek: czuć gaz, czuć dobre pszeniczne piwo. Goryczka słaba i ogólnie fajnie drapie w język. Ogólnie słodkawe ale w normie.

Piwko to miałem okazję spożywać także w Monachium w ogródku piwnym Spaten’a i powiem że to co piję mocno jakościowo nie odstaje od tamtego pitego z kija. Kawał dobrego piwa choć tamto pite w środku lata, podczas urlopu było po prostu „piwem podczas urlopu” – zupełnie inna liga 🙂

Ogólnie: 10/10 … i takie powinno być piwo.

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
wrzesień 16

Paulaner Hefe-Weissbier Naturtrub

Tym razem klasyka nad klasykami czyli Paulaner Weissbier. Alko 5,5%, ekstrakt 12,5%

Po zlaniu piwka do kufelka czuć cały aromat piwa pszenicznego. Goździkowo-cytrusowe aromaty czuć bardzo mocno. Piwo pieni się całkiem dobrze. Kolor jasno brązowy i mocno mętny jak na pszenicę przystało ale nie widać w nim flurów czy innych bardziej stałych osadów. Pierwszy łyczek i z miejsca czuć że piwo jest mocno gazowane. Smakowo bardzo w porządku, lekko słodkawe. Nie wiem czemu ale zdaje mi się że czuć w nim jakieś metalowe posmaki jakby zbyt długo trzymano je w jakimś metalowym naczyniu. Paulanery, które piłem w Monachium chyba lepiej mi smakowały ale możliwe że to kwestia tego że wtedy byłem na urlopie i jakoś wszystko lepiej wtedy smakuje 🙂 no albo po prostu kupowałem piwo, które nie siedziało na grzędzie w sklepie przez pół roku tylko dopiero co opuściło browar.

Co ciekawe naklejki na etykiecie z tyłu są po polsku!! Ładny opis jak należy wlewać piwko do kufelka oraz informacje o wspaniałościach „wychodowanych w kraju drożdżach” czy wodzie z lodowca 🙂 Dalej także informacje że producencie i importerze. Niestety będąc w Monachium nie udało mi się trafić do ich browaru 🙁 czego bardzo żałuję…

Piwko nabyłem w Olsztyńskim alko świata gdzie chyba wystarczająco marudziłem, że przemysłowe śmieci to nie piwo i dwie wielkie lodówki z tym czymś nie powinny mieć nazwy „piwo” … Ciekawostką jest jednak to że mają całą półeczkę Olsztyńskiego BK ze Świeżym, Irish i Warmiakiem na czele. Szkoda tylko, że zlikwidowali piwniczkę z whisky.

W lodówce czeka na mnie jeszcze jedno… nie mogę się doczekać 🙂

9/10

sierpień 21

Monachium – ogródki piwne

W czasie urlopu udało mi się wraz z kolegą Piotrkiem wyskoczyć do Monachium w celu „zwiedzenia browarów”. Problem w tym, że wizyty w browarach trzeba umawiać dużo wcześniej a ilość ogródków piwnych niestety jest tak duża że ni jak nie idzie dotrzeć do owego browaru.

Ogólnie pierwsza próba była skierowana na browar Lowenbrau, który okazało się że jest jedną korporacją wraz ze Spaten itd. a w konsekwencji oznacza to że browary typu Franciszkanera itd. to wszystko ich własność. Na zdjęciach widać jedną z ich siedzib. Fajnie wyglądała też armada przenośnych budek piwnych. Co ciekawe siedziba znajduje się w środku miasta a zapach gotowanego słodu niesie na parę ulic w koło 😉 Niestety nie udało nam się wkręcić jako „klub piwowarski z Polski wraz z fotografem” bo wycieczki idą tylko z rana i już ni jak się nie dało.

Alternatywą okazał się ogródek piwny, który znajdował się niedaleko i serwował piwka wprost z ich siedziby … na pierwszy front poszedł Franciszkaner wefe hell czyli tradycyjne piwko pszeniczne i Lowenbrau Triumphator, który okazał się czarnym piwem bardzo podobnym do czarnych Krusovice. Śniadanko podparliśmy jedzeniem w postaci kiełbasek z kapustką i precelkami. Bez dwóch zdań – zaczęło nam się miło robić i nie zamierzaliśmy tego szybko kończyć.

Piotrek twierdził, że zna ogródek piwny Augustinera … który w linii prostej znajdował się może 1km od poprzedniego ogródka … a mimo to kurs wykonaliśmy via metro, dworzec główny, tramwaj itd. Sam ogródek okazał się naprawdę ciekawy bo na zewnątrz znajdowało się po prostu parę setek ław, piwo i żarcie podawano jak w supermarkecie tj. były stanowiska z kiełbaskami, kluchami, piwem lanym prosto z beczki itd. a przy wyjściu znajdowały się stanowiska kasowe kasujące za nabyte towary. Wszystko widać na zdjęciach. Polewkę mieliśmy gdy przed nami zajechał melex z całym tyłem załadowanym kuflami po piwie. Chłopaki mają tak duży obrót że kufle zwożą melexem a nie ręcznie.

Gdy zaczął padać deszcz przenieśliśmy się do środka gdzie, jak widać na zdjęciach, trafiliśmy na potężną knajpę. Sklepienie wykonane w kształcie beczki, kelnerzy w gatkach a’la Bawaria, kelnerki też ubrane jak trzeba 🙂 itd.

Ogólnie impreza wyszła nam czadowo, ogródki piwne Monachium należy uznać za atrakcję, która powali … dosłownie.

Same piwka też są po prostu rewelacyjne.