wrzesień 24

Jesienne wizyty na rynku…

Kolejna sobota spod znaku wizyty na rynku, który mam prawie pod domem. Tym razem oprócz bliżej niesprecyzowanych obcokrajowców zza zachodniej granicy sprzedających sery (mają coś a’la parmezan … mniam) zwiedziłem ciut stoisk z owocami, warzywami itd. Na pierwszy front oczywiście poszły maliny – nie wiem co w nich jest ale te jesienne są zdecydowanie ciekawsze w smaku od tych letnich. Zakupiłem kilka foremek i już siłą rzeczy (bo zamrażalnik pełny) wziąłem się w końcu za wstawienie drugiej bańki BigGryki. Tyle, że ta tym razem będzie wymieszana z malinami i żeby nie było to na 50l władowałem ich aż 12l. Miód będzie zdecydowanie mailinow0-gryczany. Ciekaw jestem co z tego wyjdzie ale już sama brzeczka pachniała przeuroczo 🙂

Drugim zakupem, który zrobiłem były śliwki gatunki węgierka. Czyli te nasze niby rodzime śliwki, które pamiętam z młodości: małe, wyraźne w smaku i średnio słodkie. Oczywiście 2kg nie mogło się zmarnować więc po wyżarciu kilkunastu resztę obrałem, przemieliłem w wylądowały z 2 litrami miodu (1l wielokwiata, 1l gryki) w 10. litrowej bańce. Nie wiem czemu ale śliwki zawsze mi niesamowicie pasowały do cynamonu i goździków… aby być zgodym z tym „pasowaniem” przyszły miód nabawił się sporej ilości tych przypraw. Nie mam pojęcia co z tego wyjdzie ale będzie to kolejny wynalazek w piwniczce.

Tak powoli zaczynam się przygotowywać mentalnie do robienia kupażów z tych wszystkich wynalazków – sam miód z takiego derenia czy bzu to jedno ale dodanie do tego odrobiny np. miodu z aronii czy z czarnej porzeczki może dać w efekcie zupełnie coś nowego. Ale tak sobie kombinuję, że chyba ten rok to pozostanie na miody z prostą recepturą… odczekam tak do nowego roku żeby się przegryzły, wytrenuje się co z tego wyszło i wiosną wstawię nowe ale tym razem w mniejszych butelkach np. 0,5l, zamykanych kapslami ceramicznymi tak żeby dało się wsadzić do lodówki np. 8-10 różnych smaków i dopiero bawić się w kupaże… Może być naprawdę ciekawie bo póki co tym na 100% okazało się strzałem w 10 to było wymieszanie miodu właśnie z maliną ale tak czuję, że miód na aronii czy czarnej porzeczce może sam w sobie będzie strzałem w 6-7 to wymieszany z czymś bardziej nietypowym może dać niespodziewane efekty… Oj kurcze sam zaczynam się nakręcać :-)))

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
wrzesień 14

Sezon rozpoczęty… wstawiona BigGryka

Niniejszym chciałbym poinformować, że tegoroczny sezon miodowo-browarniczy został, przynajmniej u mnie, właśnie otwarty. Za punkt otwarcia w tym roku uznałem moment wstawienia pierwszej bańki z miodem. Oczywiście chodzi mi o dużą bańkę a nie testy, które szły przez całe lato 🙂

Tak więc duża bańka zaczęła właśnie fermentację. Drugą, z malinami pewnie wstawię w sobotę. Kurcze dostałem jeszcze propozycję wstawienia mioda „na zlecenie”, czyli materiał nie mój, moje tylko bańki i proces wytworzenia. W zamian część urobku zostaje u mnie. Rozliczenie czyste i proste. Problem tylko taki, że nie mam gdzie tego wstawić 🙁 Przydałby się jakiś ciepły strych lub ciepła piwnica….. buuuu

Co do piwek to docierają powoli zamówienia z puchami, drożdżami itd. Myślę, że w przyszłym tygodniu rozpocznę operację browarniczą opisywaną w poprzednim poście 🙂

Jedną ze zmian w tym roku na pewno będzie inne wzbudzanie fermentacji cichej w butelkach. Tym razem oprócz cukru do butelek powędruje też trochę sypkich drożdży. Nauczony dwoma ubiegłorocznymi wtopami, gdzie dwie warki wyszły mi bez gazu, tym razem dmucham na zimne…

wrzesień 11

Miód z kwiatostanu róży

Robiąc przygotowania do jesiennego sezonu strzeliłem rentgena w szufladzie z drożdżami itd. No i co ciekawe znalazłem woreczek z suszonymi kwiatostanami róży… Znalezisko oczywiście natychmiast władowałem w małą bańkę. Myślę że 5l tego specyfiku na początek starczy 🙂 Całość zalałem 1,5l miodu więc i trójniaczek na jesień będzie jak znalazł.

Z drugiej strony wstawiłem też omawiany w porzednim wpisie anyż… Póki co pracuje – myślę, że za jakieś 2-3 tygodnie zobaczy się co z tego wyjdzie.

Z pozytywów to wstawiona jakiś czas temu aronia na miodzie, mimo że dalej pracuje aż miło to zdecydowanie zaczyna mieć w sobie coś co może być lepsze nawet niż mailina. Póki co mocno daje drożdżami ale już czuć miłą kwaskowatość i naprawdę czuć zadatki na coś niezłego.

Swoją drogą ktoś wie gdzie można kupić zadzonki aronii? Szukałem po marketach itd. ale nawet nasion nikt nie ma….

wrzesień 5

Cydr po cydrze

Tak właśnie wygrzebałem z plecaka ulotkę „Cotes d’Armor”… a teraz cała legenda wokół tego…

W poprzednim wpisie opisywałem jak to byłem na kiermaszu w Skansenie… Otóż na jednym stoisku zlookałem kilku borowych dziadków coś gaworzących w dziwnej mowie. Od razu coś mi na uszach się obiło, że to francuski albo jakiś taki „żabiasto podobny” 🙂 No ale patrzę, że goście mają jakieś tam ciasteczka itd. ale mają też jakieś flaszki. No to dorwałem panią tłumacz i dopytuję się co to takowego. Goście oczywiście polali – żeby nie było 🙂 No i rozkręcili się nawijając po swojemu co to jest za trunek i jak powstaje a kobitka ledwie nadąża tłumaczyć. W każdym razie wyszło na to, że goście robią cydr, potem zlewają znad osadów…. a na koniec osady zaprawiają miodem. No i fermentują drugi raz. Przynajmniej tak to zrozumiałem. W każdym razie dziadki były tak zapalone tym jak to robią że normalnie aż mnie wkręcili… Jeśli więcej jest tam takowych napaleńców to normalnie aż chce mi się tam jechać 🙂

Są chętni na wyjazd do Bretani??

hmmmm a może u siebie zlewając cydra nastawię go na drugą fermentację??

Kategoria: Cydry | LEAVE A COMMENT
wrzesień 4

Anyż gwiazdkowy

Dziś będąc na kiermaszu w Skansenie w Olsztynku zaszalałem na stoisku z przyprawami. Jednym z zakupów był właśnie owy, tytułowy anyż. W sumie kiedyś będąc w Indiach miałem okazję zjeść coś z tą przyprawą i nie było złe… Tym razem jednak zaczynam od szukania w necie gdzie od razu znajduję na Wikipedi co następuje: „Zmielone owoce badianu stanowią przyprawę, którą można stosować do ciast, kompotów, budyniów oraz do aromatyzowania niskoprocentowych napojów alkoholowych”. Hmmmmm młyn na moje uszy 🙂

W sumie stoją w domu bańki 5l i się nudzą…

W dniu jutrzejszym planuję zdobyć gdzieś 1,5l miodu lipowego i coś czuję powstanie kolejny wynalazek miodowy. Tak się tylko zastanawiam ile tego władować w bańkę bo przyprawa wydaje się zdecydowanie mocna w smaku. Czyli zabawa z cyklu jak to zrobić żeby nie przedobrzyć.

Swoją drogą na kiermaszu było sporo stanowisk z różnymi ciekawymi rzeczami. Oczywiście dokonałem inspekcji „konkurencji” i chyba wiem czemu zbieram tak wysokie noty za miody. Po prostu moje są wyraziste i nie tak obrzydliwie słodkie 🙂 Z drugiej strony widać było, że ludziki po numerze naszego znienawidzonego Urzędu Skarbowego z Biesowa, po prostu bali się kolejnej wizyty pojebów z bronią u pasa wlepiających mandaty za sprzedaż nalewek czy miodów bez koncesji. Sposób na zniszczenie naszej kultury po prostu idealny.

Inna bajka, że namierzyłem parę stoisk z serami. Nabyty został dojrzewający krowi z grubaśną skórką oraz znalazłem człowieka, który kiedyś handlował własnymi serami na rynku w Olsztynie. Gość jest chyba z Flandrii i robi naprawdę miluśne sery. Tym razem wziąłem od niego telefon 🙂

Sporo było też stanowisk z mięsami, chlebem… Niestety kasa skończyła się dokładnie wtedy kiedy była najbardziej potrzebna tj. na stoisku z rybami ze Swaderek… Pstrąg robiony al’a łosoś czy sielawka… Swoją drogą też zdechła im waga (brak prądu) więc po prostu trzeba było odpuścić….