Wino z… pomarańczy
Na początek zdementuję poprzedni post dot. miodu z cebulą. Owszem wstawiłem go – to prawda… ale po tygodniu musiał pójść do zlewu bo jebało tak po całości, że do domu nie dawało się wejść.
Przechodząc do meritum… W dniu wczorajszym namierzyłem nową dostawę pomarańczy w nieodległym sklepie. Nabyłem sobie radośnie 1kg i po powrocie do domu spożyłem sobie jedną tak dla sportu. Okazało się, że ta pomarańcza jest wyjątkowo słodka i smaczna… No to w przypływie radości zakupiłem jeszcze 8kg. Dziś dokonałem operacji wyciśnięcia soku i załadowania tego do bańki 5l. Wycisnąłem w końcu tylko 5kg i uzupełniłem to trochę wodą bo było to to zbyt gęste. Aromat podniosłem tarkując skórkę jednej z pomarańczy. Do kompletu 1kg cukru, żeby miało trochę diabełków… Całość zaprawiona drożdżami miodowymi.
No i zobaczymy co z tego będzie za kilka tygodni. Autentycznie ciekaw jestem co z tego wyjdze :-))))
a sprobowales burnarj ? bardzo smaczne, eleganckie i zmyslowe wino musujace z pomaranczy produkowane metoda szampanska ? w polsce jeszcze chyba go nie ma, probowalem w hiszpani…po prostu super
Być w Hiszpanii to byłem ale takiego specyfiku nie miałem okazji próbować. Jedyne cytrusowe co mi się przewinęło (z tych cięższych) to włoskie Limonczello (nie wiem jak się to pisze po ichniemu) i było całkiem spoko.
A co do pomarańczowego wina to chyba będzie porażka. Mam nauczkę, żeby dokładnie pozbywać się moszczu z soku bo nadał on winu niezbyt miły posmak. No ale póki co dam mu jeszcze trochę postać i zobaczy się co z tego będzie 🙂
powodzenia , zawsze trzeba probowac…a kiedy bedziesz mial okazje to sprobuj burnarj