sierpień 19

Miodek dawno gotowy

W sumie miodek pt. lekka gryka zdegustowany był już dawno temu ale dopiero dziś wrzucam jego opis…

Zasadniczo pomysł z drożdżami pt. Lalvin ICV D47 jest bardzo dobry. Produkują one bardzo zwarty osad który osadza się na dnie i nie ma problemów z klarownością  miodu – właściwie bez problemu osiągnąłem klarowny miód nie stosując żadnych klarwinów czy innych żelatyn. Osady są po prostu dużymi kulkami glutów które można by usunąć właściwie nawet ręką (o ile zdołałbym ją wcisnąć do bańki). Czas fermentacji też był bardzo szybki bo miodek zlany do bańki w połowie marca już w maju bez problemu nadawał się do picia i nie czuć było drożdży. Spożyliśmy tego w większości podczas imprezy na Grunwaldzie i panowie rycerze twierdzili, że to naprawdę zacny produkt 🙂 Ponieważ mają w tym doświadczenie więc i ja chodziłem cały w skowronkach…

Miód w sumie był trójniakiem bo na bańkę ok. 9l wlałem 3l miodu. Tym razem jednak nie wykonałem pełnego wygotowania miodu lecz tylko pogrzałem go do około 50C. Skutkiem tego w miodzie czuło się jeszcze woski pszczele i ogólnie jakoś tak świeższy był niż miody przemysłowe. Choć mam wrażenie, że te woski to bardziej posmak samego miodu który dostałem od Spycha. Niestety nie jestem niestety pszczelarzem więc nie jestem w stanie stwierdzić czy ten posmak wosku w miodzie to zaleta czy jego wada w każdym razie mi to nie przeszkadza a jakoś tak bardziej naturalne się wydaje niż w pełni „czysty” smak miodu pitnego.

Na przyszłość mam też nauczkę, że robiąc bańkę warto przyczepić kartkę z opisem jakie miody, drożdże, pożywki się użyło. Po zlaniu można odnieść się do jakości przez pryzmat użytych surowców. To dużo daje.

Tagi: ,
Copyright © 2009. All rights reserved.

Opublikowano 08/19/2009 przez Jerzy Mackiewicz in category "Miodki

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.