kwiecień 24

Tegoroczne miodowe eksperymenty

Odkąd zakupiłem małe banieczki (po 5l) eksperymenty idą całą parą… W ubiegłym roku robiłem miody z dereniem, głogiem, bzem, czarną porzeczką, borówką amerykańską itd. Część wyszła ale królem sezonu zdecydowanie została malina. Z gryką czy zwykłym miodem komponuje się genialnie i to zarówno jako dodatek po fermentacji jak i składnik brzeczki.

W tym roku plany są następujące:

  • wanilia oraz anyż – próby już zakończone ale robione na wytrawnie niezbyt mi pasują… do powtórki na drożdżach miodowych
  • tarnina oraz tatarak – właśnie fermentują
  • ponieważ głóg i dereń wyszły bardzo smaczne czekają na wykonanie w tym roku
  • na pewno pojawią mi się wkręty jak tylko pojawią się jakieś produkty owocowo-warzywne na rynku… na pewno mam ochotę na zrobienie czegoś z marchewki 🙂
  • mała plantacja mięty i melisy też jakoś kusi co by wrzucić je do bańki…
Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
wrzesień 4

Anyż gwiazdkowy

Dziś będąc na kiermaszu w Skansenie w Olsztynku zaszalałem na stoisku z przyprawami. Jednym z zakupów był właśnie owy, tytułowy anyż. W sumie kiedyś będąc w Indiach miałem okazję zjeść coś z tą przyprawą i nie było złe… Tym razem jednak zaczynam od szukania w necie gdzie od razu znajduję na Wikipedi co następuje: „Zmielone owoce badianu stanowią przyprawę, którą można stosować do ciast, kompotów, budyniów oraz do aromatyzowania niskoprocentowych napojów alkoholowych”. Hmmmmm młyn na moje uszy 🙂

W sumie stoją w domu bańki 5l i się nudzą…

W dniu jutrzejszym planuję zdobyć gdzieś 1,5l miodu lipowego i coś czuję powstanie kolejny wynalazek miodowy. Tak się tylko zastanawiam ile tego władować w bańkę bo przyprawa wydaje się zdecydowanie mocna w smaku. Czyli zabawa z cyklu jak to zrobić żeby nie przedobrzyć.

Swoją drogą na kiermaszu było sporo stanowisk z różnymi ciekawymi rzeczami. Oczywiście dokonałem inspekcji „konkurencji” i chyba wiem czemu zbieram tak wysokie noty za miody. Po prostu moje są wyraziste i nie tak obrzydliwie słodkie 🙂 Z drugiej strony widać było, że ludziki po numerze naszego znienawidzonego Urzędu Skarbowego z Biesowa, po prostu bali się kolejnej wizyty pojebów z bronią u pasa wlepiających mandaty za sprzedaż nalewek czy miodów bez koncesji. Sposób na zniszczenie naszej kultury po prostu idealny.

Inna bajka, że namierzyłem parę stoisk z serami. Nabyty został dojrzewający krowi z grubaśną skórką oraz znalazłem człowieka, który kiedyś handlował własnymi serami na rynku w Olsztynie. Gość jest chyba z Flandrii i robi naprawdę miluśne sery. Tym razem wziąłem od niego telefon 🙂

Sporo było też stanowisk z mięsami, chlebem… Niestety kasa skończyła się dokładnie wtedy kiedy była najbardziej potrzebna tj. na stoisku z rybami ze Swaderek… Pstrąg robiony al’a łosoś czy sielawka… Swoją drogą też zdechła im waga (brak prądu) więc po prostu trzeba było odpuścić….