grudzień 30

Delirium Christmas – piwko świąteczne

Na tapecie wylądował dziś świąteczno-diabelski wynalazek pt. Delirium Christmas. Alko 10%

Po zlaniu w kufel widać ładną brązową barwę. Piwo jest słabo przejrzyste i pełno w nim paprochów, które nie mają zamiaru osiąść na dnie. Możliwe że to zbite osady ale nie wygląda do zachęcająco. Poprzednie Delirium, które piłem także posiadało takowy osad. Pianka początkowo obfita bardzo szybko osiadła. Piwko jednak kotłuje się cały czas. Pierwszy łyk i hmmm czuć gaz, przypalany słód i moc 10% alkoholu. W smaku czuć słodycz dużej ilości ekstraktu. Przy tak dużym procencie alkoholu powinno „dawać spiritem” ale tu tego nie czuć. Pije się miło, jednak nie wchodzi lekko i łatwo – za mocne jak dla mnie.

Ogólnie piwa z tego browaru mają genialny pomysł na etykietkę i markę. Różowy słonik na nartach, sankach, łyżwach (takie etykiety miały inne flaszki które widziałem w sklepie) czy „zwykły” różowy słonik z normalnych edycji, ponoć nalewaki też wyglądają genialnie … do kompletu sama nazwa „Delirium”. Ciekaw jestem czy białe myszki to tylko u nas są wiązane z długotrwałym przedawkowaniem alkoholu czy także w Belgii? Chłopaki pojechali na całego…

Podsumowując: 9/10. Byłby max gdyby miało trochę mniej woltów bo te 10% to dla mnie przeginka.

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
grudzień 28

Trwałość piw domowych

Dziś wydłubałem z otchłani piwniczki piwo które warzyłem w maju 2008 czyli na dzień dzisiejszy ma około 1,5 roku. Piwo było robione na ekstraktach John Bull Wheat i naszym rodzimym WES Pszenicznym.

Po zlaniu w kufel piwo pieni się bardzo mocno, piana silna i trzyma się długo. Po jej opadnięciu cały czas w kuflu aż buzuje się. Piwo ma kolor brązowy i co ciekawe po tak długim leżakowaniu było właściwie klarowne ale pszenicznym zwyczajem zabełtane osady zlałem do kufla. Jakbym mocno się uparł to pewnie udałoby się zlać zupełnie klarowne piwo. Zapach: czuć drożdże. Pierwszy łyk … gazu do obucha ale bąbelki nie drapią, są takie „miękkie”. Sam smak jest radykalnie różny od piw sklepowych i to nawet tych nieprzemysłowych. Mocno czuć drożdże, które dłuuugo leżały w butelce. Nie czuć goryczki (w sumie to pszenica). Wchłania się miło ale co moment odbija mi się tym gazem 🙂

Ogólnie: piwo nie zmieniło smaku od uwarzenia (tj. pierwszy raz piłem je 3 miesiące po uwarzeniu). Nie jest to produkt, którym mógłbym się popisywać ale jest smaczne. W książkach czy na stronach o piwach domowych piszą, że taki produkt może leżakować nawet 3 lata. Tu mam produkt półtoraroczny i jak wyżej opisałem trzyma się bardzo dobrze.

Ostatnio często wraca wśród znajomych temat trwałości piwa. Ogólnie wygląda to tak że piwa z małych browarów mają krótsze terminy niż piwa przemysłowe. W sumie pod tym względem to wcale nie dziwię się, że knajpy jakoś tak niechętnie chcą brać takie BK czy Ciechana. Plebs wypije wszystko a jeśli można kupić dużo na raz, dostać dobry termin płatności i dobrą cenę … a potem trzymać to miesiącami – to czemu nie. Taki pomysł: gdyby lokalne browary były w stanie zapewnić serwis tak, żeby piwo w knajpie zawsze było świeże i restaurator nie musiał trzymać większej ilości na półce (terminujące się co chwilę) może byłby to sposób na wypłynięcie na tym rynku. Chodzi mi tu o dostawy np. 6 dni w tygodniu czy choćby telemarketer dzwoniący i dopytujący się czy czegoś nie brak „bo właśnie jedziemy na starówkę” mimo że to nie do końca musi być prawda ale klient czuje że się dba o niego. Czy np. model biznesowy niektórych hurtowni spożywczych gdzie kolo pakuje co się da na auto i jedzie po sklepach sprzedając to co ma na pace rozliczając sklep z naręcznego terminala. Taka forma jednocześnie opiekuna klienta i dostawcy… wiem – to tylko pomysł ale ponoć sprawdza się on w np. mrożonkach (przynajmniej w Olsztynie). Pozostaje zawsze konkurowanie ceną, gdzie korporacja zawsze wygra (i lojalki) ale moim zdaniem zapewnienie dobrego serwisu i dowozu „na cito bo się kończy” czy po prostu częste wizyty i uzupełnianie stanu mogłoby przeważyć szalę na rzecz lokalnych produktów. Wiem – realia „lojalek” z korporacjami są inne i jakoś brak odważnych żeby ten ogródek to sobie postawić własny a nie za pieniądze korporacji i drobny podpis pod akapitem „piwo tylko z …”. Nie wiem czemu ale zawsze mi się to kojarzy ze sprzedajną dziwką.

grudzień 26

Schofferhofer Hefeweizen

Tym razem do testów wpadła niemiecka pszenica. Alko 5%

Po zlaniu w kufel czuć mocny aromat piwa pszenicznego. Goździkowo-bananowy zapach króluje. Piana całkiem spora i trzyma się baaaardzo długo. Kolor mieści się w pszenicznej normie. Mętność także. Pierwszy łyczek ujawnia niewielką ilość gazu i całkiem sporą ilość goryczki jak na pszenicę. Ogólnie smaczne i pije się miło choć ta goryczka przy dnie kufla staje się średnio miła.

Strona producenta jest dziwna. Zaczynając od braku wersji angielskiej a kończąc na całkowicie dla mnie niezrozumiałej formie użycia flasha. Strona ładuje jakiś kosmicznie duży plik tylko po to żeby pokazać rozmyty najazd kamery na koszyk z piwem i do kompletu całkowicie bezjajeczna muzyczka w tle oraz trzy zdania tekstu. No po prostu przerost formy nad treścią. Co ciekawe widać że oprócz pszenicy mają też znanego już u nas mixa z grapefruitem a także jakieś inne mixy. Chyba trzeba się tym tematem zinteresować bliżej.

Podsumowując: 9/10

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
grudzień 24

Viva Hel – regionalna pszenica

Tym razem wpadło mi w ręce piwo regionalne znad morza. Alko 5,5%, ekstrakt 12,5%

Po w laniu w kufel piwo pieni się całkiem mocno i piana trzyma się nieźle. Kolor idealny jak dla pszenicy: mętny i idealnie burszytnowy. Zapach – niezbyt miły… mam wrażenie jakby coś podgniło ale czuć, że to piwo pszeniczne. Pierwszy łyk: gaz niewyczuwalny i niestety coś nie tak jest z tym piwem, jakby ta pszenica była źle przechowywana czy coś w te buty w każdym razie czuć jakiś zepsuty posmak. Aromat goździków, cytrusów itd., tak typowy dla piw pszenicznych, nie jest właściwie wyczuwalny – cały czas dominuje mi te wrażenie czegoś zepsutego. Nie wiem czemu ale podobne wrażenie odnosiłem pijąc pszenicznego Corneliusa, który też dojrzewa w butelce. Zastanawia mnie czy to może ten typ tak ma ale na pewno MI to na pewno nie podchodzi. Ponoć to nowość na rynku… może wyrobią się z czasem ale obecny stan jest dla mnie nieakceptowalny i piję to z wyraźnym odrzutem. Normalna pszenica znika mi z kufla zanim skończę pisać opis … ta nie znikła.

Etykieta: wyróżnia się na półce ale chyba raczej z negatywnej strony. Autor chyba chciał na froncie zaprezentować kształt półwyspu helskiego + morze ale długo musiałem się zastanawiać co to za żółty bananiasty kształt. Zajarzyłem dopiero jak skojarzyłem napis Hel z tym kształtem. Jak dla mnie to po prostu amatorszczyzna.

Rzut oka na stronę producenta… w końcu wielki adres strony jest jednym z głównych elementów etykiety. Stronka: spoko oddaje to czym zajmuje się twórca. Widać człowieka, który żyje piwem, eksperymentuje i próbuje promować lokalne produkty. Jak dla mnie: Szacun. Strona też zrobiona z głową i estetycznie. Podoba mi się promowanie tego piwa jako produktu regionalnego związanego z konkretną miejscowością itd. Szanujmy swój region i tak trzymać.

Podsumowując: 4/10 w tym +2 za chęci i na zachętę ale samo piwo niestety to porażka. Mam jeszcze jedno i mam nadzieję że będę mógł zrobić erratę w celu podbicia oceny.

grudzień 23

Nowe nastawy, nowe zakupy

Nudziły mi się dwie bańki po 10l … postanowiłem więc wypełnić je czymś zbawiennym. Ponieważ już raczej po sezonie winnym padło na zestaw do win pt. „Winamat” nabyty na Browamatorze. Niewielkie pudełeczko zawiera kartonik z sokiem jabłkowym i kilka woreczków z przeróżną zawartością. Instrukcja po polsku jest w stylu: „zawartość woreczka 3 wrzuć do … zamieszaj … wlej” 🙂 Zaczynam odnosić wrażenie, że to zestaw typu „for idiots” ale z drugiej strony nie robiłem jeszcze win więc pierwsze mogę wypędzić na czymś co zawsze wychodzi … W każdym razie u Daniela już zamówione butelki, korki, kapturki, lak itd. Instrukcja mówi że za 7 czy 10 dni mogę lać to to już w butelki hmmm ciekawostka – ciekaw jestem co z tego będzie.

Dziś nabyłem także drogą kupna pełniusią skrzynkę browarów w olsztyńskich Piwach Regionalnych. Będzie więc co testować i powinienem w najbliższym czasie częściej wrzucać posty 🙂

Z ciekawostek mamy np.:

  • Delirium Tremens w wydaniu świątecznym (różowy słonik jest na łyżwach i z czapką mikołaja)
  • Viva Hel – to jakaś nowość. Pszenica na domową modę…
  • Niemiecki Jacob w wersji pszenicznej i „winter weisse”
  • Jakieś nieznane pszenice z niemiec
  • Trochę polskich lagerów z: Gościszewo, Zwierzyniec, Konstancin, Fortuna