sierpień 24

Jak co roku?

Powoli zbliża się jesień… buuuuu…. mokro, ciemno i strasznie 🙁

Zanim to jednak nastąpi, pojawi się to co winiarze lubią najbardziej: jesienne surowce na wina. W tamtym roku zdecydowanie obrodziły jabłka. Pierwszy raz bawiłem się też aronią – wynik taki sobie, dawało się pić ale lepiej nadawało się do kupażu jako barwnik i „wytrawiator”. W każdym razie słabo widzi mi się aronia jako surowiec winiarski. Da się ale to chyba nie w moim guście.

Tegoroczny sezon wychodzi na to, że będzie podobny. Rozniosło się po okolicy, że wino to i z kamieni zrobię, więc paru znajomych zaczyna sugerować pewne zapasy surowców znajdujące się jakiś mitycznych krainach typu: „działka babci” czy „domek rodziców”. No i wychodzi na to, że sporo ludzi ma na działkach właśnie aronię i nie za bardzo wie co z tym robić. Parcie na surowiec jest tak duże, że bez problemu miałbym materiału na 100l wina – tylko co z tym potem robić? O miejscu na przefermentowanie tego to już w ogóle nie wspomnę…

Obecny sezon winiarski ma jednak dwie nowości tj. wino z porzeczki oraz wino z wiśni. Oba wstawione eksperymentalnie w małych ilościach. Wiśnia co prawda nie moja a tylko przetwarzana u mnie ale eksperyment to eksperyment 🙂 Widzę, że pojawia się także opcja śliwki mirabelki… kiedyś robiłem coś na węgierce i było strasznie więc podchodzę do tego jak do jeża ale co tam – spróbujemy…

No dobra – dziś sobota: trzeba trochę powalczyć z owocami 🙂

Kategoria: Wina | LEAVE A COMMENT
grudzień 22

Rozpoczęcie sezonu zimowego

Ogłoszony na Facebooku apel, że szukam baniek do fermentacji, uzyskał niezwykle dla mnie ciekawy odzew. Otóż okazał się, że znajomi przekazali mi „pod opiekę” aż 5 sztuk butelek po winie z Biedronki. Nie było by w tym nic niezwykłego ale te „butelki” mają całe 5 litrów objętości. Do kompletu korek fi33 oraz rurka fermentacyjna i już mam idealny fermentor pod niewielkie próbki testowych miodów.

Idąc wiec za ciosem plan na najbliższy tydzień wygląda następująco:

  • liczi i ananas. Będą to dwa miody, do których użyję: dodatków barmańskich 🙂 Wiem brzmi dziwnie ale udało mi się nabyć jedno kilogramowe opakowania musów owocowych, przy których producent zarzeka się, że są w 100% owocowe i bez żadnych dodatków. Po otwarciu mają trwałość 3 dni więc coś w tych zapewnieniach musi być. W każdym razie gdybym miał robić mus z żywych owoców, kupując je w markecie, to chyba bym poszedł z torbami a tu cena okazała się bardzo atrakcyjna. Planuję wsadzić to do 10 litrowych baniek i zobaczyć co z tego wyjdzie.
  • Lipa czyli miód Kowieński. Ogólnie z dala trzymałem się dotychczas od miodu lipowego. Teraz dokopałem się do paru przepisów na miód nazywany Kowieńskim gdzie głównym składnikiem smakowym jest lipa i to zarówno w formie miodu, jak i kwiatostanów. Posiadam ze 300g suszu kwiatostanów więc i czemu nie spróbować.
  • Miód Rosyjski. To w sumie ciekawostka bo znalazłem przepis w którym główne składniki to pieprz, gałka muszkatołowa, ziele angielskie, cynamon, goździki itd. Naszym północnym sąsiadom (Obwód Kaliningradzki to jedyna obecnie granica z Rosją) przypisuje się milsze spoglądanie na trunki zarówno mocniejsze jak i wyraźniejsze w smaku – wcale więc nie dziwi mnie, że miód doprawiony pieprzem nazwano rosyjskim :-). Nie mam pojęcia co wyjdzie z takiego miksowania ale aż korci  mnie żeby spróbować. Oj będzie wesoło.
  • Miód Bernardyński. To w sumie ukłon w kierunku zebranego z działki chmielu. Mam do wykorzystania całą reklamówkę własnej Marynki i nie zawaham się jej użyć 🙂 W każdym razie przepis na miód chmielony, który znalazłem pokazuje, że da się miksować miód i chmiel. Więc czemu nie…
  • Aronia, Tarnina, Dzika róża. To będą trzy miody, będące kontynuacją eksplorowania ziół i owoców polskich. Testowałem już co prawda głóg i tarninę ale były to susze owocowe i wynik był całkiem dobry. Tym razem jednak bazować będę na owocach zamrożonych jesienią czyli de facto na świeżych.

Jak widać eksperymenty idą po całości. Czy coś z powyższego będzie się nadawało do picia? Nie mam pojęcia ale zabawa będzie przy tym przednia 🙂 Jak widać w tym sezonie będę opierał się nie tylko na intuicji ale także na historycznych przepisach. W końcu kiedyś Polska miodem płynęła więc nasi pradziadowie musieli wypracować coś ciekawego…

wrzesień 25

Cydrowe szaleństwo

Jeśli przed twym mieszkaniem czai się worek 40kg jabłek to wiedz, że coś jest na rzeczy 🙂

Tegoroczna jesień jest po prostu obłędna. Jabłek jest chyba milion albo ze 10 milionów. Wczoraj zebraliśmy z działki Szymona lekko ze 50 kilo jabłek a nawet nie uszczupliliśmy jabłonek. Podczas przenoszenia tego do domu myślałem, że kopyta wyciągnę: 20kg na plecach, 15kg w rękach. No normalnie jazda na całego. Do kompletu okazało się, że pod samymi drzwiami domu mam przepiękną jabłoń, która jabłek ma chyba z pół tony. Gatunek?? Ano to nasza stara Kosztela. Dojrzałe tak, że nawet najmniejsze jabłka są słodkie na potęgę. No, żeby nie było zebrałem dwie siatki po 8kg… Do kompletu koleżanka Iza przekazała mi dwa worki po 20kg jabłek.

Na przełomie lipca i sierpnia robiąc pierwszy tegoroczny cydr, to jeszcze się szczypałem dłubiąc blend: sok z jabłek, woda, cukier. Co prawda woda i cukier to było może 30% nastawu no ale było. Teraz już jadę po bandzie – 100% soku z jabłek. NIC tylko jabłka, koleżanki drożdże w otoczeniu przyjaciół składających się z pożywki drożdżowej. Te ogrodowe jabłka są po prostu tak słodkie, że już nic więcej nie trzeba… prrr Aronia…. aaa o tym miałem.

Dla tur jesiennych będę robił ten sam numer co dla letnich tj. dodałem do niej aronii. Od koleżanki Lucy + Radar dostałem wiaderko ok. 8l aronii. Została ona przemrożona i nacięta tak, żeby uruchomić z tego wino. To wino raczej nie dojdzie do skutku 🙂 Ma już swoje miejsce w bańkach z cydrem. Jeśli coś zostanie to dofermentuję to to i wyląduje w bańkach. Cel jest prosty: daje śliczny czerwony kolorek + posmak wytrawności, który mi się niezmiernie podoba w cydrze.

Podsumowując… to będzie obfita jesień 🙂

Kategoria: Cydry | LEAVE A COMMENT
wrzesień 2

Jesienny szał pora zacząć

Dzisiejsza poranna wizyta na rynku zaowocowała w dosłownym tego słowa znaczeniu… Zakupiłem jabłka i aronię.

Kolejna tura cydra… tym razem 7kg antonówek. Do kompletu ok. 300 dkg aronii jako zakwaszacza i elementu kolorującego. Nastaw ma bardzo ładny czerwonawy kolorek. Zamiast cukru władowałem w bańkę 2 litry miodu. Całość oczywiście doprawione cynamonem i goździkami 🙂

Ponieważ zakupiłem ową aronię to stwierdziłem, że co by tu nie zbroić…. no i oczywiście padło na miodek. Do bańki powędrowało 700 dkg + 2 litry miodu. Będzie więc z tego czwórniaczek – tak w sam raz na sprawdzenie na ile ta aronia ma się do miodu… i czy warto na przyszłość zastanawiać się nad takim miksem.

Dla chętnych chcących eksperymentować z aronią – uważajcie to cholerstwo ma bardzo ładny kolor soku, który jakoś tak baaaardzo lubi brudzić wszystko w koło i niestety jest to dosyć mocno trwałe 🙁