Wino z róży cz. 1
Głóg i róża… co z tym zrobić…
We wtorek idąc do pracy zaszedłem na rynek i mym zaspanym oczętom ukazał się przemiły widok… otóż było to niewielkie stoisko, na którym pani obstawiona była skrzynkami ze świeżą żurawiną, głogiem i różą. Oczywiście same owoce: przebrane i wyczyszczone.
No to i niewiele myśląc zakupiłem po litrze głogu i róży… ale teraz to tak zastanawiam się co z tym zrobić 🙂
Krok pierwszy to na pewno przemrożenie owoców ale potem robi się wielka niewiadoma. Na pewno da się zrobić z tego miodki ale obija mi się o głowę, że ktoś robił wino z róży i niestety odnoszę wrażenie, że to było wino z cukru z dodatkiem róży niż róża jako główny składnik.
Ktoś ma jakieś wypróbowane przepisy?
Mój zamrażalnik zaczyna pękać w szwach bo mam tam już: malinę, porzeczkę, truskawkę, żurawinę, różę, głóg i chyba boję się myśleć co jeszcze bo i jakieś pstrągi tam znajdę i ukraińskie sało…
Miód z kwiatostanu róży
Robiąc przygotowania do jesiennego sezonu strzeliłem rentgena w szufladzie z drożdżami itd. No i co ciekawe znalazłem woreczek z suszonymi kwiatostanami róży… Znalezisko oczywiście natychmiast władowałem w małą bańkę. Myślę że 5l tego specyfiku na początek starczy 🙂 Całość zalałem 1,5l miodu więc i trójniaczek na jesień będzie jak znalazł.
Z drugiej strony wstawiłem też omawiany w porzednim wpisie anyż… Póki co pracuje – myślę, że za jakieś 2-3 tygodnie zobaczy się co z tego wyjdzie.
Z pozytywów to wstawiona jakiś czas temu aronia na miodzie, mimo że dalej pracuje aż miło to zdecydowanie zaczyna mieć w sobie coś co może być lepsze nawet niż mailina. Póki co mocno daje drożdżami ale już czuć miłą kwaskowatość i naprawdę czuć zadatki na coś niezłego.
Swoją drogą ktoś wie gdzie można kupić zadzonki aronii? Szukałem po marketach itd. ale nawet nasion nikt nie ma….