kwiecień 14

Withoney… czyli szaleństwo po całości.

Jesienią przyrządziłem miód z kolendrą. W sumie wyszło od samych kolendrowych kulek ale szybko stwierdziłem, że to mało! Spodobał mi się styl pt. witbier czy po naszemu białe piwo gdzie dodaje się do pszenicznego trunku kolendrę, skórki pomarańczy, cytrynę. Od razu wkręciło mi się, że miód nazwę: Withoney. O ile w smaku zapowiada się rewelacyjnie to niestety ma wyjątkowo długi czas fermentacji bo jak wstawiony został we wrześniu to cały czas mi pracuje!

Już po 2 miesiącach widać było, że ten pomysł był strzałem w 10. Szybko kolega Paweł wstawił swoje 5l na przełomie roku.

W międzyczasie Kormoran wypuścił nową wersję piwa Warnijskiego, które zostało nachmielone amerykańskim chmielem pt. Citra. Cytrusowość tego chmielu i ogólna lekkość tego piwa mnie autentycznie powala. To piwo z beczki awansowało do grona ulubieńców już pierwszego dnia.

Nastawy z przełomu roku tj. dwa miody pt. bernardyński (chmielony na goryczkę) oraz rosyjski (z zielem angielskim i całą toną innych ostrych przypraw) zapowiadają się baaaardzo ciekawie. Okazuje się, że mieszanie słodkości z czymś wyraźnym może mieć genialny skutek.

A teraz podsumowanie powyższych trzech akapitów. Plan jest następujący: kolendra, pomarańcza, cytryna, chmiel pt. Citra – całość ma utworzyć nowy miód będący jednocześnie słodki ale z pazurem chmielu, „cytrusowością” owoców… i także „cytrusowością” chmielu.

W każdym razie miód już zakupiony. Pewnie na dniach rozpocznę operację nastawiania… no i nie będzie to wersja testowa na 5l a bardziej 20l 🙂

Macie pomysł jak taki miód nazwać?

grudzień 22

Rozpoczęcie sezonu zimowego

Ogłoszony na Facebooku apel, że szukam baniek do fermentacji, uzyskał niezwykle dla mnie ciekawy odzew. Otóż okazał się, że znajomi przekazali mi „pod opiekę” aż 5 sztuk butelek po winie z Biedronki. Nie było by w tym nic niezwykłego ale te „butelki” mają całe 5 litrów objętości. Do kompletu korek fi33 oraz rurka fermentacyjna i już mam idealny fermentor pod niewielkie próbki testowych miodów.

Idąc wiec za ciosem plan na najbliższy tydzień wygląda następująco:

  • liczi i ananas. Będą to dwa miody, do których użyję: dodatków barmańskich 🙂 Wiem brzmi dziwnie ale udało mi się nabyć jedno kilogramowe opakowania musów owocowych, przy których producent zarzeka się, że są w 100% owocowe i bez żadnych dodatków. Po otwarciu mają trwałość 3 dni więc coś w tych zapewnieniach musi być. W każdym razie gdybym miał robić mus z żywych owoców, kupując je w markecie, to chyba bym poszedł z torbami a tu cena okazała się bardzo atrakcyjna. Planuję wsadzić to do 10 litrowych baniek i zobaczyć co z tego wyjdzie.
  • Lipa czyli miód Kowieński. Ogólnie z dala trzymałem się dotychczas od miodu lipowego. Teraz dokopałem się do paru przepisów na miód nazywany Kowieńskim gdzie głównym składnikiem smakowym jest lipa i to zarówno w formie miodu, jak i kwiatostanów. Posiadam ze 300g suszu kwiatostanów więc i czemu nie spróbować.
  • Miód Rosyjski. To w sumie ciekawostka bo znalazłem przepis w którym główne składniki to pieprz, gałka muszkatołowa, ziele angielskie, cynamon, goździki itd. Naszym północnym sąsiadom (Obwód Kaliningradzki to jedyna obecnie granica z Rosją) przypisuje się milsze spoglądanie na trunki zarówno mocniejsze jak i wyraźniejsze w smaku – wcale więc nie dziwi mnie, że miód doprawiony pieprzem nazwano rosyjskim :-). Nie mam pojęcia co wyjdzie z takiego miksowania ale aż korci  mnie żeby spróbować. Oj będzie wesoło.
  • Miód Bernardyński. To w sumie ukłon w kierunku zebranego z działki chmielu. Mam do wykorzystania całą reklamówkę własnej Marynki i nie zawaham się jej użyć 🙂 W każdym razie przepis na miód chmielony, który znalazłem pokazuje, że da się miksować miód i chmiel. Więc czemu nie…
  • Aronia, Tarnina, Dzika róża. To będą trzy miody, będące kontynuacją eksplorowania ziół i owoców polskich. Testowałem już co prawda głóg i tarninę ale były to susze owocowe i wynik był całkiem dobry. Tym razem jednak bazować będę na owocach zamrożonych jesienią czyli de facto na świeżych.

Jak widać eksperymenty idą po całości. Czy coś z powyższego będzie się nadawało do picia? Nie mam pojęcia ale zabawa będzie przy tym przednia 🙂 Jak widać w tym sezonie będę opierał się nie tylko na intuicji ale także na historycznych przepisach. W końcu kiedyś Polska miodem płynęła więc nasi pradziadowie musieli wypracować coś ciekawego…