czerwiec 2

Fizz Blueberry Cider

Dziś na topie jagodzianka na kościach czyli Estoński Litewski Cydr o smaku jagodowym. Alko 4,7%

To pierwsze z puli przywiezionych z Litwy wynalazków… Na początek w oczy rzuca się pomalowana na czarno puszka, która skobelek ma przykryty folią aluminiową na modę krawatów w butelkowych piwach. Wynalazek ten jest dosyć powszechny na Litwie bo widziałem całkiem sporo takich puszek np. z kwasem chlebowym. Maniera dodawania splendoru chamskiej puszce mnie po prostu rozluźnia… no ale z drugiej strony jako choć z grubsza izoluje skobel od czynników zewnętrznych i szczerze mówiąc po zdjęciu folii jakoś tak mam mniejsze opory z piciem z puchy niż bez folii.

Zaraz po zrobieniu psssssyk rozniósł się smakowity zapach świeżych jagód. Nie wiem jak oni to zrobili ale autentycznie czuć zapach świeżo zebranych i zgniecionych jagód. Po zlaniu w kufel pianka prawie natychmiast znikła. Cydr jest idealnie klarowny o wściekle różowo-czerwonym kolorze. Pierwszy łyk ujawnia jednak, że nie jest aż tak różowo jakby kolor sugerował… cydr jest po prostu słodkim ulepkiem smakujący mi jak rozwodniona galaretka jagodowa. Lekko kwaskowy ale ogólnie tragedia. Gazu niezbyt dużo, czuć go podczas picia ale nieinwazyjny. Ogólnie pije się jak oranżadka i mój początkowy zapał opadł na maxa. Alko w ogólnie nie czuć – nadawałby się w sumie jako zastępstwo dla powszechnego u nas piwa z sokiem bo chmielu także nic a nic. Smakowałoby to osobom którym piwo nie wchodzi.

Podsumowując: nadaje się to to na kaca bo mam wrażenie że tak samo smakuje w obie strony… albo jako zastępnik dla piwa z sokiem dla nielubiących posmaku chmielu itd.

4/10