wrzesień 20

Warka Radler… cytrusowy raj?

Ciepło… słońce… niestety to wrzesień ale ja rzutem na taśmę jadę dalej po przebojowym trendzie tego lata pt. piwo z sokiem. Warka Radler: Alko 2%

Właśnie zakończyłem przymusową kąpiel 40 butelkom, w których za moment znajdzie się cydr… chwila odpoczynku… No i – to jest dokładnie miejsce gdzie powinien znaleźć się ten produkt! Coś co ugasi pragnienie, da trochę kalorii ale nie pacnie w łeb i nie przymuli. Nie jest to produkt to najebki w knajpie czy na imprezie – to nie ten target.

Etykiety itd. tak szczerze mówiąc średnie. Trzymają się linii Warki tj. wielkiego loga na przodzie plus poutykany gdzie popadnie cytrusowy dodatek. Jedno co mnie rozwaliło to kapselek 🙂

Po zlanu w kufel kolor blady, cytrynowy. Piana: była, co widać na zdjęciach ale prawie natychmiast znikła. Zapach: idealny cytrusik i aż zachęca do picia. Smak: idealnie spełnia swoją rolę tj. coś na orzeźwienie, odsapnięcie w upalny dzień. Kwaskowe, trochę nagazowane, słodkie. Niestety uważam, że troszkę za słodki ale to tylko tak, żeby choć trochę po czepiać i nie było idealnie 🙂 W każdym razie pije się doskonale.

Zastosowanie: idealny kacownik, idealny napój na gorący dzień pod palącym słońcem.

Podsumowując: 10/10 To jest to. Pochłonąłem je szybciej niż napisałem wpis 🙂

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
październik 28

Piwo z Olsztyna ale nie w Olsztynie

Ciekawy artykuł trafił się w dzisiejszej Gazecie wyborczej.

Sam właśnie stoję przed dylematem bo obiecałem zawieść do Wawy kilka wynalazków z Browaru Kormoran (portera, wiśnie itd.) … a mieszkając w okolicach starówki właściwie nie mam gdzie kupić ich produktów. „Alkohole Świata” mają tylko Premium i Świeże, Delikatesy na starówce … to porażka, Rast w Alfie hmm bardziej nastawia się na jakieś angolskie wynalazki za 13 czy 15 zł (w Piwach Regionalnych są po 8-9 zł), sklepiki na grunwaldzkiej … wszystkie mają wyłączność albo z Żywcem albo z Kompanią.

Nie wiem czemu człowiek w BK jest tak optymistyczny … bo mi tu daleko do optymizmu. Może sytuację w centrum miasta zmieni nowy sklep z piwami na Starej Warszawskiej … bo do kompletu z tą nową knajpą mogą stworzyć niezły duet piwny. Choć mam wrażenie że właściciele obu tych przybytków mogą widzieć w sobie konkurencję – to dla mnie możliwość wypicia jednego na miejscu + zakupienie paru na drogę to baaardzo dobry pomysł.

kwiecień 6

Żywiec Porter

Tym razem skusił mnie porter żywca w buteleczce 0,33l.

Pierwsze co się rzuca w oczy to wygląd etykiety właściwie identyczny z normalnym żywcem tyle że kolorki powymieniane na kontrze. Potem wzrok pada na woltarz … i skończyły się żarty bo to piwko ma aż 9,5% alko. W sumie etykietka … hmmm nie chce mi się robić zdjęcia bo widać je w każdym sklepie.

Po nalaniu w sumie zachowuje się jak stout, idealnie czarne, pianka też w ciemnych odcieniach – zapaszek też daje mocno przypalanym słodem.

No i moment właściwy – pierwszy łyczek … 🙂

I tu czuć power tego piwa, nie dość że gazowane więc aż drapie w język to jeszcze naprawdę czuć że ma kopa. Problem w tym, że tego słodu jest aż ZA dużo i ma jakiś dziwny posmak. Odnoszę wrażenie że ten smak czułem jak robiłem stouta z puchy muntosa i próbowałem czystego, nachmielonego słodu. Ktoś chyba tu przegiął bo z jednej strony czuć tu idealny proces technologiczny (czyli NIC nie czuć) a z drugiej strony posmak słodu aż do przesady, która wykręca język, jakby ktoś na siłę próbował z przemysłowego bez-smaku zrobić coś co wyróżniałoby się na rynku.

No dobijam do końca kufelka i … chyba nie powtórzę tego więcej. Może komuś smakuje takie zagęszczenie słodu i taki power … i tym osobnikom polecę to z miłą chęcią … ale ja nie wchodzę.

Zobaczyłem dno … koniec … pa 🙂

marzec 23

Gdańska Legenda … Kaper

Niestety nie było mi dane spróbowania Kapera gdy jeszcze był robiony w Gdańsku ale dziś zlookałem w sklepie Kapera robionego przez Żywca.

Pierwsze co kuje w oczy … 8,7% … i czuć to.  Zapach – jak cała reszta syfu ze sklepu. Kolorek – bursztynowy i całkiem ładnie to wygląda.

Smak … no i tu zaczynają się zgrzyty bo tak naprawdę to chyba jakbym pił normalnego lagera ze sklepu tyle że ciut mocniejszego. Czyli nędza i chyba to po prostu kolejny mózgojeb.  Jak dla mnie może 4-5/10 (gdzie <=4 ścieki, 5-7 spoko, >7 rewelacje). Wypiłem pół i chyba zaczynam się męczyć.

Jak widać na zdjęciu Żywiec chwali się tradycją Gdańskiego Heveliusza aż do 1690 roku choć browar od lat zamknięty i nic temu co piję do tej tradycji. Nie wiem czemu ale drażni mnie to jak cholera. Właściwie oprócz nazwy to nie ma żadnych powiązań.