sierpień 25

Wieselburger Stammbrau

Tym razem piwko przywiezione z Austrii. Alko 5.4%

Po nalaniu w kufelek czuć zapach słodu. Piwko słabo się pieni. Kolorek bardzo jasny, brak osadów, męt itd. W smaku czuć słodkie nuty słodu, chmiel jest w tle – niezbyt jednak mocno wyczuwalny. Gaz drapie w język ale nie jest upierdliwy.

Ciekawostka jest taka: te butelki w austrii są normalnie wymienialne w sklepie i nikt nie robi z tego nie wiadomo jakiej histerii.

Podoba mi się etykieta tej butelki – wyraźnie promuje się starych piwowarów. Umieszczony na etykiecie napis 1770 rzeczywiście do mnie przemawia. Niestety bariera językowa nie pozwala mi na zgłębienie tajników tego browaru 🙁

Ogólnie całkiem mi smakuje to piwko.

8/10

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
sierpień 23

Rothaus Hefe Weizen

Tym razem padło na wynalazek przywieziony przez braciaka Germana gdzieś z Bawarii. Alko 5.4%

Po przelaniu do kufelka piwo baaardzo się pieni, kolorek w normie jak na pszenicę przystało. W smaku czuć jakąś kwaśność ale wchodzi doskonale.

Ogólnie po prostu dobra pszenica. Rozbroiła mnie natomiast etykietka a’la czerwony kapturek 🙂 Ciekaw jestem czy etykieta od Pilsa ma wilka na etykiecie 🙂

8/10

Niestety opis robię post factum bo wczoraj zdechł mi net i odtwarzam opis z notatek ;-(

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT
sierpień 21

Monachium – ogródki piwne

W czasie urlopu udało mi się wraz z kolegą Piotrkiem wyskoczyć do Monachium w celu „zwiedzenia browarów”. Problem w tym, że wizyty w browarach trzeba umawiać dużo wcześniej a ilość ogródków piwnych niestety jest tak duża że ni jak nie idzie dotrzeć do owego browaru.

Ogólnie pierwsza próba była skierowana na browar Lowenbrau, który okazało się że jest jedną korporacją wraz ze Spaten itd. a w konsekwencji oznacza to że browary typu Franciszkanera itd. to wszystko ich własność. Na zdjęciach widać jedną z ich siedzib. Fajnie wyglądała też armada przenośnych budek piwnych. Co ciekawe siedziba znajduje się w środku miasta a zapach gotowanego słodu niesie na parę ulic w koło 😉 Niestety nie udało nam się wkręcić jako „klub piwowarski z Polski wraz z fotografem” bo wycieczki idą tylko z rana i już ni jak się nie dało.

Alternatywą okazał się ogródek piwny, który znajdował się niedaleko i serwował piwka wprost z ich siedziby … na pierwszy front poszedł Franciszkaner wefe hell czyli tradycyjne piwko pszeniczne i Lowenbrau Triumphator, który okazał się czarnym piwem bardzo podobnym do czarnych Krusovice. Śniadanko podparliśmy jedzeniem w postaci kiełbasek z kapustką i precelkami. Bez dwóch zdań – zaczęło nam się miło robić i nie zamierzaliśmy tego szybko kończyć.

Piotrek twierdził, że zna ogródek piwny Augustinera … który w linii prostej znajdował się może 1km od poprzedniego ogródka … a mimo to kurs wykonaliśmy via metro, dworzec główny, tramwaj itd. Sam ogródek okazał się naprawdę ciekawy bo na zewnątrz znajdowało się po prostu parę setek ław, piwo i żarcie podawano jak w supermarkecie tj. były stanowiska z kiełbaskami, kluchami, piwem lanym prosto z beczki itd. a przy wyjściu znajdowały się stanowiska kasowe kasujące za nabyte towary. Wszystko widać na zdjęciach. Polewkę mieliśmy gdy przed nami zajechał melex z całym tyłem załadowanym kuflami po piwie. Chłopaki mają tak duży obrót że kufle zwożą melexem a nie ręcznie.

Gdy zaczął padać deszcz przenieśliśmy się do środka gdzie, jak widać na zdjęciach, trafiliśmy na potężną knajpę. Sklepienie wykonane w kształcie beczki, kelnerzy w gatkach a’la Bawaria, kelnerki też ubrane jak trzeba 🙂 itd.

Ogólnie impreza wyszła nam czadowo, ogródki piwne Monachium należy uznać za atrakcję, która powali … dosłownie.

Same piwka też są po prostu rewelacyjne.

sierpień 19

Miodek dawno gotowy

W sumie miodek pt. lekka gryka zdegustowany był już dawno temu ale dopiero dziś wrzucam jego opis…

Zasadniczo pomysł z drożdżami pt. Lalvin ICV D47 jest bardzo dobry. Produkują one bardzo zwarty osad który osadza się na dnie i nie ma problemów z klarownością  miodu – właściwie bez problemu osiągnąłem klarowny miód nie stosując żadnych klarwinów czy innych żelatyn. Osady są po prostu dużymi kulkami glutów które można by usunąć właściwie nawet ręką (o ile zdołałbym ją wcisnąć do bańki). Czas fermentacji też był bardzo szybki bo miodek zlany do bańki w połowie marca już w maju bez problemu nadawał się do picia i nie czuć było drożdży. Spożyliśmy tego w większości podczas imprezy na Grunwaldzie i panowie rycerze twierdzili, że to naprawdę zacny produkt 🙂 Ponieważ mają w tym doświadczenie więc i ja chodziłem cały w skowronkach…

Miód w sumie był trójniakiem bo na bańkę ok. 9l wlałem 3l miodu. Tym razem jednak nie wykonałem pełnego wygotowania miodu lecz tylko pogrzałem go do około 50C. Skutkiem tego w miodzie czuło się jeszcze woski pszczele i ogólnie jakoś tak świeższy był niż miody przemysłowe. Choć mam wrażenie, że te woski to bardziej posmak samego miodu który dostałem od Spycha. Niestety nie jestem niestety pszczelarzem więc nie jestem w stanie stwierdzić czy ten posmak wosku w miodzie to zaleta czy jego wada w każdym razie mi to nie przeszkadza a jakoś tak bardziej naturalne się wydaje niż w pełni „czysty” smak miodu pitnego.

Na przyszłość mam też nauczkę, że robiąc bańkę warto przyczepić kartkę z opisem jakie miody, drożdże, pożywki się użyło. Po zlaniu można odnieść się do jakości przez pryzmat użytych surowców. To dużo daje.

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
sierpień 19

Hacker Pschorr Hefe Weisse

Dziś ciut brechtu a mianowicie niemieckie piwko Hacker Pschorr w wersji pszenicznej. Alko 5,5%, ekstr. 12,5%

Piwko zlane w kufel piekielnie się pieni. Kolor jak na pszenicę przystało – w normie, mętność też standardowa choć na dnie nie widać zbytnich osadów. Zapach … właściwie nie czuć tu piwa pszenicznego – bardzo słaby. Pierwszy łyczek i czuć: gaz, gaz … no i ze smakiem zdecydowanie gorzej bo jest jakiś taki wodnisty. Czuć, że to piwo pszeniczne ale nie jest tak „treściwe” jak inne. Pije się dobrze i wchodzi całkiem miło. Piana trzyma się na powierzchni do samego końca. Ogólnie smaczne ale chyba bardziej lubię te pszenice, które czuć że się pije a nie wlewa w siebie.

Bekę samą w sobie stanowi nazwa tego piwka, która hmmm „haker psychopata” ?? 🙂 Tylko jakoś dziwnie wygląda portret tego gościa … nie pasuje do obrazu hakera-psychola 🙂

Piwko zakupiłem w czasie wypadu do Monachium.

6/10 i to mimo całego sentymentu do pszenicy akurat to piwo to przemysłowy syf mimo że ładnie podany.

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT