grudzień 18

Kolejna wareczka…

Highland heavy ale poszło już do butelek a na topie kolejna warka tj. oczekiwana przez wielbicieli pszenica 😉

Nie wiem czemu ale piwa ciemne i pszeniczne wychodzą mi najlepiej i chyba też stąd często słyszę: „a pszenicę to już masz?” … Wychodząc na przeciw zapotrzebowaniu ustawiam więc warkę pszenicy. Tym razem na puchach Muntosa tj. jednej chmielonej wheat i drugiej niechmielonej ale nie Light tylko także wheat – ciekaw jestem czy taki mega pszeniczny mix będzie miał ręce i nogi. Póki co pieni się to to jak głupie i widać że pianka mocna i zdrowa.

Dla tych którzy warzą z ekstraktów mała uwaga… Zazwyczaj fermentator wypełniam tak że wlewam do niego dwa czajniki wrzątku lejąc po brzegach tak żeby od razu wypalić wrzątkiem to co mogło tam jeszcze z drożdży pozostać. Wlewam ekstrakty i bełtam aż rozpuści się. Potem puchami wlewam zimną wodę od razu dokładnie wypłukując to co zostało w puszkach. Po dolaniu do 22 litrów osiągam temperaturę ok. 22-24C w sam raz żeby drożdże wrzucić. Tym razem jednak stwierdziłem że zaleję wszystko i dopiero potem zamieszam… i to był błąd 🙁 Ekstrakt we wrzątku rozpuszcza się natychmiast ale w wodzie o temperaturze 24C to już raczej zdecydowanie jest leniwy. Kręciłem tym chyba ze 2h żeby w końcu się rozpuścił… Więc nauczka: „mieszaj od razu” 🙂

A na koniec kilka fotek. Warki robione z piw ciemnych: stouty czy ciemne mają u mnie bardzo fikuśną pianę 🙂

grudzień 8

Produkcja wznowiona

Z lekkim opóźnieniem ale jednak ruszyła jesienno-zimowa runda warzelnicza

Na pierwszy front poszedł  Highland Heavy Ale na puchach Muntosa Gold. Zdjęcia powyżej 🙂 jak widać zaczyna się ładnie… ale kolorek i zapach naprawdę niezły

Na ten sezon nastawiam się na pszeniczne + czarne no i oczywiście pewnie na wiosnę parę warek cydra pójdzie w ruch. Koniec eksperymentów z czym popadnie i pora skoncentrować się na tym co najlepiej wychodziło w ubiegłym roku … a tak naprawdę na tym co najlepiej WCHODZIŁO. Tym razem chcę spróbować także przemysłu winiarskiego tj. pora spróbować ekstraktów winnych. Dużo to to nie kosztuje ale na pierwsze próby z winami – czemu nie. Ogólnie kolega Raku wspominał coś o winie z głogu czy jarzębiny ale to chyba raczej zostawię sobie na przyszły rok.

Powoli kończy mi się miejsce w kuchni bo stoją dwie bańki 50l miodku, fermentator z piwem … aaaa i dwie bańki 10l się nudzą 🙂 Oj nie będzie to sezon pod znakiem „mam dużo miejsca w kuchni” …

listopad 30

Zwiedzamy Browar Kormoran

Tak się dziwnie składa, że ostał się w Olsztynie tylko jeden browar … 🙁 No i tak się także złożyło, że dane mi było zwiedzenie owego 🙂

Pierwsze wrażenie już na samym wejściu … mocno czuć zapach wygotowywanego słodu + gotowany chmiel. Całość daje klimat browaru na całego. Ogólnie BK to mały browar. Budyneczek w sumie niewielki, w koło ogródki działkowe, jakaś część zakładu energetycznego i fabryka Milforu. Co ciekawe to widać z tyłu duże bańki fermentacyjne i jakoś tak śmiesznie to wygląda: mały budyneczek, w koło tony kontenerów z butelkami a nad wszystkim królują wielkie bańki 🙂

W środku ciasno. Tu linia produkcyjna do butelkowania, tu filtrownia, tu warzelnia … a tam leżakownia … prrr i to nie jedna leżakownia 🙂 Dzięki uprzejmości oprowadzającego i posiadaniu kufelka w ręce udało mi się skosztować trochę piw wprost z leżaka. No i powiem wam tak: poezja. Piwo z butelki nijak ma się do czegoś takiego – po prostu zupełnie inna liga. Prawie dojrzały Porterek, Premium, Wisienka, Warnijskie,  nawet ciężkawy Warmiak wchodzi aż miło.

Moje wcześniejsze spotkania z wyrobem piw to była tylko moja własna produkcja na miniaturową skalę… oraz oglądanie browarów restauracyjnych w Łodzi  czy Warszawa Arkadia (Bierhalle) …. no i właściwe nie byłem jeszcze w czymś bardziej profesjonalnym. W BK zrobiła na mnie wrażenie warzelnia. Otóż siedzi sobie taki człowieczek przy 4 czy 5 kadziach … no i w jednej się gotuje w drugiej chmieli itd. nie są to jakieś wielkie ilości (nie porównuję tego do domowej produkcji oczywiście :-)) ale jak dla mnie po prostu oglądanie jak CZŁOWIEK się tym zajmuje, pilnuje, próbuje (rozwaliły mnie słoiki okręcone drutem żeby nie parzyło do testowania odwarów) daje wrażenie że to po prostu piwo od człowieka a nie z przemysłowej linii produkcyjnej. No i zapach wygotowanego słodu, który śmierdzi jak karma dla świń (ponoć świnki to uwielbiają :-)).

Filtrowanie. Robiąc własne piwo zachodziłem w głowę jak tu pozbyć się osadów, mętności itd. Widząc jak się to rzeczywiście odbywa (ziemia okrzemkowa itd.) … i rozmawiając z oprowadzającym chyba dochodzę do wniosku, że w swoich wyrobach nawet nie będę się wygłupiał w filtrowanie. Browar domowy ma być mętny . (kropka) Zrobienie samemu jakiegoś domowego filtratora w sumie nie byłoby by nawet tak skomplikowane i właściwie nie jest to jakaś wielka filozofia jednak chyba dam sobie siana. Na większych browarach filtrowanie i pasteryzację wymusza handel – na mnie nie i o ile jakoś tak do niedawna starałem się dorównać temu sklepowemu tak teraz chyba odpuszczam to sobie. Piwo domowe ma być piwem domowym i tyle. Oni są przemysłem, ja domatorem i chyba tak powinno pozostać.

Na koniec podsumowując: BK już wyrosło ze swoich pomieszczeń, wciskają co się da i gdzie się da. Ciekaw jestem kiedy ruszy rozbudowa o nowe hale. Ogólnie: po prostu fajny mały browar… no i te kraniki z leżakowni, które tak sobie sterczą tu i tam ze ścian. Jak dla mnie wizyta dużo mi dała … a i dobrego browaru człowiek popróbował 🙂

Mam nadzieję że w przyszłości uda mi się zwiedzić jeszcze jakieś małe browary (Ciechan? Amber?)… daje to do myślenia… Niestety nie udało mi się w lato wbić w browary Monachijskie 🙁 ale może za rok podejmę próbę drugą ….

listopad 23

Piwo z małego browaru

Dziś na strone onetu znalazłem newsa mówiącego jakie to polskie browarnictwo ma problemy itd. News tak naprawdę był komentarzem do artykułu z Rzeczpospolitej, w którym już zdecydowanie nacisk położono na rozwój lokalnych browarów a nie na to że „ci wielcy” mają się źle. Ogólnie cieszy mnie to 🙂 i mam nadzieję że w końcu u nas na miejscu w Olsztynie pojawi się browar restauracyjny czy choć więcej niż jedna knajpa niemająca cyrografu z „tymi wielkimi”.

Czytelników mojego bloga zachęcam żeby w czasie obiadku w knajpie czy ogólnie kupując piwo pytali się kelnera/ekspedyjenta „a coś lokalnego to dostanę?” czy „a gdzie macie półkię z lokalnymi piwami?”. Ze swojego doświaczenia wiem, że nic tak nie działa na właścicieli przybytków jak zainteresowanie klientów. To nasz wspólny interes bo: a) można będzie w końcu coś ciekawego w sklepie kupić b) do obiadu to nie tylko Żywiec czy Tyskie c) szanujmy naszych browarników a nie „przemysł browarniczy” – korporacja jest bezosobowa, lokalny browarnik już nie. A już niermiernie lubię wk….ać kelnerów tekstem że „Olsztyn to miasto nastawione na turystykę a w barze tylko piwo z Żywca czy innego browaru z drugiego końca polski – czym my mamy zachęcać turystów?”.

Do osobistych sukcesów zaliczam to, że zjazd firmowy, który odbył się w Olsztynie (pozdrawiam Hotel Manor) odbył się przy Irish’u z BK 🙂 Mam nadzieję że kolejny odbywający się pewnie gdzieś na południu będzie także uatrakcyjniony loklanym browarem…

Podsumowując: to MY decydujemy co chcemy pić a czasem z czystej przekory wolę odmówić śmieciowego browaru i pójść gdzie indziej na owy trunek niż pić co popadnie. Szanujmy się.

październik 28

Piwo z Olsztyna ale nie w Olsztynie

Ciekawy artykuł trafił się w dzisiejszej Gazecie wyborczej.

Sam właśnie stoję przed dylematem bo obiecałem zawieść do Wawy kilka wynalazków z Browaru Kormoran (portera, wiśnie itd.) … a mieszkając w okolicach starówki właściwie nie mam gdzie kupić ich produktów. „Alkohole Świata” mają tylko Premium i Świeże, Delikatesy na starówce … to porażka, Rast w Alfie hmm bardziej nastawia się na jakieś angolskie wynalazki za 13 czy 15 zł (w Piwach Regionalnych są po 8-9 zł), sklepiki na grunwaldzkiej … wszystkie mają wyłączność albo z Żywcem albo z Kompanią.

Nie wiem czemu człowiek w BK jest tak optymistyczny … bo mi tu daleko do optymizmu. Może sytuację w centrum miasta zmieni nowy sklep z piwami na Starej Warszawskiej … bo do kompletu z tą nową knajpą mogą stworzyć niezły duet piwny. Choć mam wrażenie że właściciele obu tych przybytków mogą widzieć w sobie konkurencję – to dla mnie możliwość wypicia jednego na miejscu + zakupienie paru na drogę to baaardzo dobry pomysł.