listopad 12

Testy wytrzymałościowe piwa domowego

Tym razem… wywlokłem z piwnicy dwa piwka domowe sprzed dwóch lat.

Na tapecie wylądowali następujący zawodnicy:

  • Porter – data rozpoczęcia produkcji: 2008-10-05
  • Imperial Stout – data… : 2008-11-07

No to zaczynamy od Portera… Butelka pokryta już kurzem 🙂 Piwko zlane do kufla choć czarne wydaje się klarowne. Osad zbił się na dnie w mocnej warstwie i nie zlał się do kufla. Czuć gaz i mile nagazowane. Smakowo też nie straciło nic ze swoich walorów, choć w małą kwaskowatość da się wyczuć tyle że nie pamiętam czy była od początku czy piwko dopiero się jej nabawiło. Pije się miło…

Drugi do kufla ląduje Stout. Ten jak pamiętam był z puszek Muntosa w wersji dwu-puszkowej. Jak pamięć nie myli to wyszedł idealnie… No zobaczymy co jak mu przysłużyły się dwa lata w piwnicy. No i zlało się… Piana ciemna i jest jej aż za dużo. Zapach przypalany. Smak hmmm dobre tj. wytrawny, lekko kwaskowaty stout. Goryczkę spalonego słodu czuć aż miło. Ogólnie jest spoko.

Warunki piwniczne? Latem do 18C, zimą min 13C. Rozmawiając ostatnio z Maćkiem z BK deko się zdziwił, że mam tak ciepło w piwnicy…

Ogólnie potwierdzam więc regułę że piwo domowe, przechowywane w piwnicy, jest w stanie spokojnie wytrzymać dwa lata.

listopad 7

Recenzja: Najlepsze Piwa Świata

Tym razem nie o piwie a opis książki o piwie…

Linki zewnętrzne: Lubimy Czytać, Empik

Na początek… kto z was potrafi z pamięci opisać czym charakteryzuje się gatunek np. Witbier, Eisbock lub Dunkel? 20 stron tej książki to tylko opisy samych gatunków piw… Potem już coraz lepiej bo autor wylicza najciekawsze piwa z danych krajów (wg. swojego uznania) + opis, charakterystyka itd. Piwa najbardziej przełomowe mają nawet 2-3 strony opisu wraz z legendami itd. To samo dla ciekawszych browarów… Na koniec melanż piwa i żarcia – co i jak, co z czym itd.

Co ciekawe autor nie wygłupia się w piwa korporacyjne a jedzie właśnie po tych najciekawszych i najbardziej wartościowych… Widać to mocno oglądając co dają w USA 🙂 Dla wielu piwa z tego kraju to obrzydliwe Eis Lagery zwane pospolicie sikami (bo jak inaczej nazwać słomkowe coś mające 2% alko i 0,33l objętości). Książka pokazuje, że jednak jest inaczej… Szkoda, że o piwach polskich mamy tylko … pół strony. Co prawda wymieniono tu Koźlaka Amberowego, Okocim nazwano wg. korporacji jako Carlsberg Polska 🙂 a grupa Żywiec to Kaper i Porter itd. Cała Europa Wschodnia to tylko dwie strony 🙁

Dla kogo? No ta książka to zdecydowanie rewelacyjny prezent dla osoby, która wyrosła już z piwa korporacyjnego i zaczyna się zastanawiać co tak naprawdę leży na półkach sklepów specjalistycznych z browarami. Setki butelek, kolorowe naklejki, przeróżne rozmiary flaszek? Kto się w tym łapie? Tą książkę moim zdaniem należy traktować właśnie jako taki indeks piw, browarów itd. Dodatkowo właśnie te szersze opisy nadają książce smaczek, który pozwala ją po prostu poczytać „ot tak sobie”. Nie tylko „książka teleadresowa” ale coś więcej.

Mi na pewno książka przyda się do prowadzenia bloga… Czasami ciężko mi ustalić pochodzenie danego piwa czy co to za gatunek – zwłaszcza gdy opis na butelce jest np. po Ukraińsku czy Niemiecku 🙂 Ta pozycja zdecydowanie ułatwia poruszanie się po świecie piw.

Podsumowując… jeśli masz znajomego napalonego na robienie piw czy próbowanie różnych piwnych smaków to właśnie znalazłeś idealny prezent na święta dla niego 🙂

październik 14

Kolejny sezon rozpoczęty

Witamy kolejną jesień, która oznacza rozpoczęcie sezonu piwnego… Nie wiem jak was ale mnie chyba to cieszy 🙂

Obecny sezon zaczynam na dwie rury tj. dwa fermentatory wstawione na raz. Ponieważ obiecałem zrobić dwie warki na rzecz rajdu pt. zimne nóżki odbywającego się w okolicach lutego na pierwsze warki poszły dwa mega portery. Owszem – z puchy… ale tych puch było po 3 na warkę. Łącznie dało to prawie 20blg więc zapowiada się mocarz na maxa. Myślę że 8 Volt to da się z tego wyciągnąć…

Na dalsze warki przewidziane są głównie mildy wszelkiej maści ale także natknąłem się na puchy czeskich leżaków, które co ciekawe nie są chmielone a chmiel jest załączony oddzielnie i trzeba go sobie samemu wygotować. Taka wersja pół-prof … No zobaczymy co z tego będzie….

W każdym razie miodki i winka idą w kąt… Ogłaszam otwarcie nowego sezonu w browarze domowym Ermlander 😉

wrzesień 19

Piwo domowe z ekstraktu

Tym razem wpis natury technicznej a nie stricte piwnej. Paru znajomych zaczyna robić własne piwka i co chwila powtarzam tą samą śpiewkę jak zrobić piwo w domu. Zaznaczam od razu: nie mam czasu na zabawę w gotowanie i wszystkie piwa robię z ekstraktów. Uważam, że to dobry sposób na rozpoczęcie przygody z własnym piwem: efekt właściwie pewny a ilość roboty i nieskomplikowana procedura tylko ułatwia wejście „w świat”. Jak puchy nie będą już „jarać” to siadajcie do ziarna – przygoda ciekawsza.

Krok 1: surowiec i narzędzia

Początek to miejsce na fermentację – ja używam frementatorów z browamatora. Kupuję taki z kranikiem + bez rurki na górze. Do kompletu warto dokupić termometr w pasku naklejany na bok bańki oraz tzw. reduktor osadów (taki mały „dżingiel” do nałożenia od wnętrza na kranik).

Dodatkowo warto też kupić sobie coś do mieszania – u mnie jest to plastikowa łyżka… ale ważne TYLKO do piwa. Nie używam jej do zup czy innych bigosów 🙂

Z materiałów potrzebujesz jeszcze: butelki, kapsle, kapslownicę. Butelki zdobywa się tak: ogłaszasz „ROBIĘ PIWO” i robisz imprezę w domu zakazując przynosić ze sobą puszki. Po zakończeniu zbierasz butelki, opłukujesz je (szybko póki pozostałe resztki nie zeschną się na dole) i masz gotowy materiał. Kapsle i kapslownice kupujesz … Pomysł ze zbieraniem zużytych kapsli i użyciem ich ponownie podaruj sobie.

Do wyrobu warki potrzebujesz puchę… minimum jedną – tu oferta duża itd. W komplecie dostajesz: nachmielony ekstrakt oraz pod plastikowym kapselkiem puszki woreczek z drożdżami a także czasami nawet instrukcję. Tu pojawia się mały niuans bo w instrukcji piszą, że aby było dobrze to trzeba to jeszcze dosłodzić i polecają kilo cukru… ja zrobiłem tak tylko raz – zapach rafinerii odstrasza. Jak ktoś chce jechać po kosztach to proszę ale ja zdecydowanie polecam nabycie drugiej puszki (tu uwaga NIECHMIELONEJ). Kupując na necie przeważnie są w oddzielnych działach niż te chmielone. Pucha powinna pasować do gatunku piwa tj. ciemne do ciemnych, jasne do jasnych itd. ale tu właśnie jest pole do manewru nawet robiąc piwo z puchy. Właśnie to jaką drugą puchę dodasz możesz wpłynąć na to co wymyślił producent w podstawowej puszce. Polecam wizytę na stronach np. WES – wybór duży. W każdym razie ja zawsze dodaję drugą lub dwie mniejsze w różnych smakach (łącznie ok. 1,8kg) a nie cukier czy słód w proszku. Czasami używam też od razu zestawów dwu puszkowych (Muntos robi takie np. Stout wersja Gold).

Krok 2: Zalewamy i fermentacja burzliwa

Zalanie puszek wydaje się trywialne… ale opiszę jak ja to robię bo o to jest sporo pytań:

  • Najpierw czyszczenie fermentatora tj. myję go, czasem też przepłukuję pirosiarczynem np. gdy rozpoczynam sezon i fermentator stał parę miesięcy nudząc się
  • Gotuję czajnik wody (ok. 2,5l)
  • Otwieram puchy i przygotowuję je do wlania (warto je przedtem wsadzić do ciepłej wody na 1h żeby słód był ciut bardziej płynny)
  • Wlewam czajnik wody do fermentatora lejąc po ściankach tak żeby wrzątek przy okazji zdezynfekował choć trochę sprzęt. Przy okazji opłukuję też łychę do mieszania
  • Wstawiam drugi czajnik wody
  • W międzyczasie wlewam zawartość puch do fermentatora i łychą staram się tak to zamieszać żeby słód się rozpuścił – ważne jest to żeby robić to w gorącej wodzie bo w zimnej niestety można mieszać dłuuuugi czas.
  • Po drugim zagotowaniu wody część z niej wlewam do opróżnionych puszek żeby rozpuścić to co pozostało, reszta wody idzie do bańki. Uważaj wrzątek bardzo mocno nagrzewa puchę – można się poparzyć.
  • A teraz to już tylko odkręcam kran aż zacznie lecieć naprawdę zimna woda i za pomocą puszek dopełniam wodą do owych 22l. Celowo używam do tego puszek żeby do końca wypłukać z nich ekstrakt. Po dopełnieniu woda powinna mieć w okolicach 20-23 stopni temperatury. Uważaj na to bo drożdże w zbyt wysokiej temperaturze zdychają a w zbyt niskiej zapadają w letarg.
  • Na sam koniec wsypuję drożdże + ostatnie zabełtanie całości
  • Dekiel na wierzch (bez domykania bo ciśnienie wysadzi fermentator) i czekamy… Po dobie na wierzchu powinieneś mieć piękną warstwę piany, która zniknie po kolejnych 2-3 dniach. Zasadniczo piwo w tym czasie ma jeszcze mało alkoholu w sobie i jest mocno podatne na zakażenia – unikaj trzymania fermentatora otwartego na oścież w czasie fermentacji. Niektórzy praktykują tu mieszanie brzeczki co jakiś czas w celu napowietrzenia – ja tego nie praktykuję. Moim zdaniem jednak druga skrajność tj. kupienie fermentatora z rurką u góry i domknięcie dekla na czas fermentacji to przesada – nie możesz śledzić przebiegu procesu – oglądanie pianki jest przyjemniejsze niż bulgot rurki 😉

Krok 2: Zlanie znad osadów

Po około 5 dniach stawiam fermentator na stół i zlewam całość do gara tak żeby osad zbytnio się nie podniósł. Po zlaniu na dnie fermentatora mamy około 1-2cm lepkiej mazi… czyścimy to i piwo wraca na swoje miejsce. Ten zabieg powoduje że usuwamy z młodego piwa część osadów – przy końcowym zlewaniu do butelek dużo mniej idzie nam tego do flaszki i piwo będzie bardziej klarowne.

Krok 3: Kapslowanie

Teraz najbardziej pracochłonna część robienia piwa:

  • 40 butelek ląduje w wannie i zalewam to ciepłą wodą z odrobiną płynu do mycia naczyń
  • Moczy się to to ze 2-3h żeby wszystkie osady, nalepki itd. miały czas się namoczyć
  • Potem już upierdliwa robota – każdą flaszkę trzeba opłukać, zdjąć nalepkę, zajrzeć do środka czy coś nie zostało na dnie i poddać sterylizacji (moczenie lub wypsikanie od wnętrza pirosiarczynem).
  • Flaszki lądują na suszarce… no to właśnie taka miła choć ciut drogawa zabaweczka którą warto nabyć. Są takie zintegrowane z mechanicznym sterylizatorem.
  • Do każdej flaszki wsypuję ok. ćwierć lub pół łyżeczki cukru – ten zabieg zapewni ci gaz z butelce … nie przesadzaj bo widok wybuchających butelek nie jest miły. Używam tu cukru, jest go tak mało że nie wpływa na smak a rozpuszcza się lepiej niż słód w proszku.
  • Teraz zlewam piwo do butelek i kapsluję. Na koniec przyklejam etykietę…

Krok 4: Fermentacja cicha

Tu już jest miło… butelki powinny leżeć w około 20-25C przez około tydzień. To ten cukier co dodałeś na końcu powinien pozwolić drożdżom na zrobienie gazu.

Krok 5: Leżakowanie

Teraz na 1-5 miesięcy do piwnicy… wiem – trzeba mieć nieludzką cierpliwość żeby tyle wytrzymać 🙂 Ale metodą jest zrobienie od razu kilku warek, jedna po drugiej – bardziej zajmujesz się robieniem kolejnych niż niecierpliwym zerkaniem jak tam idzie dojrzewanie.

No to i tyle… potem pijemy 🙂

Na koniec jeszcze kilka rad:

  • Warto kupić pirosiarczyn w dużym opakowaniu np. 1kg – starczy na długo a i nie będziesz miał skrupułów raz na jakiś czas przemyć narzędzia.
  • Czystość, sterylizacja i jeszcze raz czystość to twoi przyjaciele a nie wrogowie czy zło konieczne. Nic tak nie wk…wia jak wyjęcie z piwnicy po paru miesiącach piwa, które jest skwaśniałe bo „sie zapomniało” umyć fermentator czy na dnie butelki została odrobina jakiegoś syfu. Gorsza jest jednak dezaprobata osoby, którą poczęstujesz takim piwem, o którym już pewnie trajkoczesz na lewo i prawo.
  • Chroń wnętrze fermentatora przed zarysowaniem
  • Warto na etykiecie zawrzeć datę i jakich materiałów użyłeś – potem, jak bierzesz po pół roku czy roku piwo w dłoń, jesteś w stanie ocenić z czego i kiedy robiłeś piwo. To potem pomaga ocenić jakie gatunki dobrze ci wychodzą i co ponowić 🙂 Ja cały czas trzymam po kilka sztuk piw z warek sprzed 2-3 lat i systematycznie je podpijam. Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że i nawet 3-letnie piwo smakuje doskonale.
  • Warto kupić drukarkę i samemu tłuc etykiety… Znalezienie jakiegoś magika do Corela czy innego programu graficznego, który przygotuje ci wzór etykiet nie powinno być problemem. Samodzielne modyfikowanie tekstów na niej to już potem prościzna.
  • Pamiętaj że etykieta świadczy o tobie. Dzięki niej osoby które częstujesz piwem nie patrzą na to jak na podejrzaną ciecz a na produkt profesjonalisty. Nic tak nie deprecjonuje piwowara jak zostawienie starych etykiet z oryginalnych piw … Piwo się liczy, jego smak i w ogóle, ale spójrz na półki w sklepach to WYGLĄD produktu zachęca do niego a nie smak. Nawet jeśli piwo będzie rewelacyjne ale podane w obrzydliwy sposób to nie zyskasz tą drogą fanów swoich piw.
sierpień 15

wkrótce nowy sezon…

Regularnych czytelników tego bloga przepraszam za ostatnie „zapuszczenie”… na głowie ostatnio certyfikacja IPMA i akcje z domkiem… Myślę że od początku września się to zmieni aczkolwiek takiego tępa jak rok temu (2-3 posty tygodniowo) to raczej już nie będzie. Z tego co jednak widzę w repertuarze okolicznych dwóch sklepów „specjalistycznych” to tematów na wpisy będę miał aż nadto 🙂

Ogólnie mamy z kolegami pewien pomysł na serwis piwny i jeśli to to wypali to mój blog raczej zniknie zastąpiony nowym tematem. Szczegóły pojawią się niedługo i jeśli uda się zrealizować to choć w połowie tak jak myślimy to naprawdę będzie się działo 😉

Z ciekawostek to Bractwo Piwne oddział Olsztyn powoli nabiera rumieńców… Wczorajsze spotkanie grillowo-domkowe, gdzie w końcu mogliśmy pochwalić się swoimi produkcjami, wyszło bardzo ciekawie… Działo się a działo … I co tu dużo mówić piwko to nam wychodzi … i wchodzi także 🙂