czerwiec 9

Zawartość Śliwki w Śliwce …

Na początek zdjątko:

Takowy właśnie zestaw otrzymałem z Browaru Kormoran. Na wstępie zaznaczę, że ja jestem fanem Wiśni 🙂 Pozdrawiam tutaj jednak fanów jabłka i śliwki. Nie wiem czemu ale podział miłośników „owocków” przebiega bardzo wyraźnie tj. albo wiśnia, albo jabłko, albo śliwka… choć czasem śliwkowcy tolerują jabłko 🙂 Jednak Wiśnia w piwie w wersji niepasteryzowanej, podana z beczki rządzi i to bez dwóch zdań. Jedno co mi jednak przeszkadza w całej puli owocowej jest to, że są one zbytnio „ugłaskane”. Ani śliwka ani jabłko nie ma pazura, wiśnia już coś sobą reprezentuje ale dla mnie to ciągle za mało. Mieszanka soków w jabłku czy śliwce jest właśnie taka nijaka – mieszanie różnych gatunków jabłek czy śliwek… to nie to. Zdecydowanie się na jedną odmianę moim zdaniem dodałoby wyrazistości i rozpoznawalności smaku. Tu jednak podoba mi się to, że browar się rozwija, testuje, próbuje ulepszać produkt a nie klepie ciągle to samo. A to, że swoimi testami dzielą się także z publicznością to już w ogóle jak dla mnie max.

Przechodząc do rzeczy – piwka zlane w dwa kufelki… testowa śliwka szybko straciła piankę i jest odrobinę ciemniejsza. Wersja produkcyjna trzyma cały czas gruby kożuch piany. Testy smakowe wersji produkcyjnej potwierdzają moją opinię – wolę wiśnię 🙂 ale ale wersja testowa wchodzi mi już zdecydowanie lepiej. Jest mniej słodka i chyba powoli zmierza do czegoś co by mi smakowało. Zaczyna mieć pazurka. Oba piwa mają chmielową końcówkę, która mi chyba nie do końca pasuje – w wiśni ma to rację bytu … w śliwce już chyba niezbyt.

Na pewno podoba mi się to, że dodawany sok jest naturalny. Żadnych słodzików, żadnego syfu.

Co tu dużo mówić: testowa znikła szybciej 🙂 Ogólnie przy denku kufla stwierdzam, że testowa jest lepsza. Moim zdaniem owoc w piwie nie musi oznaczać ulepka i chodzącej słodkości – może mieć więcej kwaskowatości, może mieć więcej hmmm chyba smaku.

Halo Halo – panowie z Kormorana… poproszę więcej…. a najlepiej niepasteryzowane z beczki 🙂

maj 16

Tyskie Klasyczne… ot ciekawostka

Tyskie Klasyczne – alko 5,0%, ekstr. 11,0%

Jak widać na moim blogu dominuje od jakiegoś czasu tematyka winno-miodowa… Tym razem jednak otrzymałem na blogu komentarz o treści „… W imieniu Kompanii Piwowarskiej S.A, która wprowadza na rynek zupełnie nowy produkt…” z prośbą o kontakt. Co prawda za korporacjami nie przepadam, „koncerniaki” nie raz wyśmiewałem, ale nowe piwko??? owszem – czemu nie 🙂 Więc z całą radością odpisałem Pani z agencji podając adres do wysyłki… W dniu dzisiejszym zawitał do mnie kurier przynosząc dosyć ciężką paczkę. Poniżej na zdjęciach co w niej znalazłem…

Zastanawia mnie ogólnie „marketingowość” produktu. Owszem skrzyneczka niczego sobie i pewnie parę lat posłuży mi do przechowywania „różnych różności”… Na etykiecie wypisano użyte słody i że chmiel jest mieszanką goryczkowego i aromatycznego – fajnie, że ktoś w końcu o to dba… ale najciekawszy jest napis na froncie butelki: „Warzone w 100% ze słodu” – skoro jest to ważne i warte umieszczenia na froncie butelko to co jest w takim razie w składzie pozostałych piw browaru skoro tam nie ma tego napisu?

Ostatnio przewinął mi się przez oczy tekst z któregoś z blogów piwnych nt. odpowiedzialności „społecznej” browarów w kontekście butelek zwrotnych… w sumie autorowi przyznałem rację i w zupełności popieram akcje tego typu tj. „nie śmiećmy”… a teraz moje mega zdziwienie gdy na tej rzeźbionej flaszce, która aż krzyczy „wywal mnie po spożyciu” widzę napis „butelka zwrotna”. Jak dla mnie szacun.

No i do rzeczy – piwko zlane w kufel i po paru minutach piany zero.  Kolor idealny, przejrzystość idealna… itd. Jak to powiadają: pod względem „technicznym” nic koncerniakowi nie zarzucisz – jest po prostu do bólu idealny. Jedno co mnie cieszy to to, że nie jest nagazowane na potęgę – lubię to. Smakowo to w sumie oprócz tego, że jest trochę mocniej wychmielone i chyba ciut bardziej słodowe to tak chyba miałbym problem z odróżnieniem od klasycznego Tyskiego. Zresztą zaraz jadę obadać co się na Kortowiadzie dzieje to wezmę jedno do porównania 1:1 z Tyskim (dawne Gronie)… dopiszę wrażenia w wolnej chwili.

Na pewno mi się podoba to, że ma niższy woltaż – uwielbiam czeskie 10tki czy 11tki. Coś co jest idealne na lato… (mimo że za oknem leje na potęgę). Jeśli to ma być odpowiedź Kampanii na „dziesiatke” to hmmm czemu nie ale mając przed sobą na półce sklepowej Koziołka czy Primatora oraz to piwo… niestety – wezmę czeskie. Moim zdaniem mimo, że czeskie to w większości takie same koncerniaki jak nasze to chyba są bardziej wyraziste. Wiadomo – korporacja celuje w jak największy target i gust polaków jest mniej „uchmielony” niż czeski ale mogliby tego chmielu ciut więcej sypnąć. Choć z drugiej strony, jeśli miałbym na półce tylko to piwo i inne polskie korporacje to w koszyczku wylądowałoby Klasyczne. Ale to chyba z powodu niższego woltażu.

Podsumowując: widać, że koncernom piwnym w Polsce rynek leci w dół na rzecz browarów regionalnych. Sam osobiście korporację tykam tylko wtedy gdy muszę i jeśli nawinie się wtedy wybór Lech, Tyskie czy Tyskie Klasyczne – padnie na Klasyczne bo idzie w kierunku, który lubię tj. niższy woltaż, mniej gazu itd. Widzę ruchawki typu Lech Shine (kopia niemieckich Radlerów). Cieszy mnie to, że zaczęto zauważać, iż w Polsce są klienci inni niż „masówka” i można wypuszczać serie letnie czy po prostu inne niż sklepowa sieczka. Rynek się zmienia i póki co klient wychodzi na tym dobrze. Dobrze, że taki produkt wchodzi na rynek … Niestety na Warmii pewnie go nigdy nie uświadczę – co prawda też bym go pewnie nie kupił bo ostatnio, nawet osiedlowy sklep u mnie ma Grapefruitowego Corneliusa czy Pszenicznego Obołonia.

A tak na koniec – napis z butelki: „… inspirowane czterami wiekami tradycji…” – moim zdaniem już nawet 100 lat temu piwo wyglądało zupełnie inaczej niż to w tej butelce więc odwołania do czterech wieków tradycji…. marketingowcy mogli by ciut spauzować z tymi tekstami…

wrzesień 27

Marcowe z Kormorana

Tym razem dostałem promocyjny zestaw piwa marcowego z Browaru Kormoran… alko 7,2%, ekstrakt 14,5%

Jak widać na zdjęciach załapałem się na promocyjny zestaw z Browaru Kormoran. Zapakowane w ładne drewniane pudełko. Widać, że nasza branża powoli dojrzewa do dopieszczania klientów 🙂 Zazwyczaj i tak udawało mi się załapać na piwo praktycznie prosto z browaru albo już następnego dnia było na Starej Warszawskiej (dziś też już mają Marcowe i chyba nawet z kija więc zaraz planujemy się tam udać :-))…

Samo piwko… Zlane w kufel prezentuje ładny bursztynowy kolor. Pianka gruba i ładnie się trzyma do samego końca oblepiając kufelek. Z daleka czuć słodowy zapach. Piwo w smaku jest lekko słodkawe ale końcówka już raczej gorzkawa. Chmielu nie czuć. Pije się miło i w sumie nie wyczuwam, żeby to piwo miało aż tyle woltażu. Próbowaliśmy porównać to z opisem tego gatunku na wikim piwo.org i właściwie oprócz alkoholu opis dokładnie oddaje to co pijemy. Nie jest źle a nawet całkiem dobrze.

Wypiliśmy z Pawłem po połowie kufla i obaj doszliśmy do wniosku: „pizga”…. autentycznie wali po czaszce. Nie lubię mocnych piw i mimo, że to Marcowe mi smakowo podchodzi to raczej nie będzie moim ulubionym.

Komentarz Pawła: Jakby miało -2% alko to byłoby zajebiste.

Ogólnie… 9/10 i te -1 za woltaż bo cała reszta bardzo dobra. Drodzy piwowarzy z Kormorana…. mniej woltów 🙂

sierpień 1

Kriek Lindemans

Tym razem wpis zgodnie z pierwotną ideą bloga… Lindemans Kriek. Alko 3,5%

Jakoś tak ostatnio popijając Wiśnię w Piwie (oczywiście moja ulubiona, bez pasteryzacji, z nalewaka) ujrzałem jej karykaturę w postaci wiśni z Fortuny. Na tym „cudzie” landrynkowości stosowanej już wielu się wyżywało ale tak zajarzyłem że przecież w lodówie pojawił się ostatnio belgijski Kriek. Co prawda kiedyś już wyżywałem się na belgijskiej wiśni ale samego Krieka jakoś tak zawsze udawało mi się ominąć… Tak więc świeżo po zakończeniu wisienki rozpocząłem akcję „B” jak Belgia celem porównania jak te piwa różnią się między sobą 🙂 Wiem – dla jednych bluźnierstwo dla innych porównywanie Dawida z Goliatem… ale cóż bywa.

Informacja na etykiecie głosi, że piwo zrobione przez fermentację spontaniczną tj. na drożdżach dzikich…. hmmm… wyciągnęli z tego 3,5% alko i to kurcze na dzikusach? Jakoś tak obija się o uszy, że wiśnie czy winogrona zebrane z drzewka mogą ot tak zacząć samoistną fermentację albo, że drożdże latają sobie w powietrzu i mogą samoistnie zaszczepić piwo. Zastanawiałem się jak to możliwe ale jakby w dużym pomieszczeniu postawić sporo otwartych kadzi i trzymać obok siebie piwo już sfermentowane oraz dopiero zlaną brzeczkę to hmmm chyba może coś z tego być… ale na przemysłową skalę? Przecież Kriek jest tak znany, że jego produkcja musi być naprawdę spora… Nie wiem – ale jakoś tak sceptycznie podchodzę do tej fermentacji spontanicznej.

No ale wracając do samego Krieka… Dostałem go w kielichu z rżniętego szkła i pierwszy łyk po prostu powalił. Mimo, że dopiero skończyłem Wiśnię i smak owoców już zdołał mi się utrwalić to i tak Kriek zdecydowanie się wybił. Kwaskowatość + aromat wiśni po prostu aż zamerdał wszystkimi moimi kubkami smakowymi 🙂 Kolor w sumie bardzo podobny do wiśni, pianki brak.

No ale co tu mówić… 250ml sączyłem malutkimi łyczkami chyba przez 40min. Pod koniec wymiękłem. Chyba za dużo mi było już tej kwaskowatości i aromatu – kubki smakowe powiedziały dość i zażądały czegoś mniej wyrafinowanego w smaku…

Podsumowując: 9/10. Drogie jak jasny pieron – za to ten -1, smakowo rewelacja… No i porównując z Wiśnią – Browar Kormoran jest na zdecydowanie dobrej drodze 😉

czerwiec 14

Praga… okiem miłośnika piwa

Ogólnie zawsze Czechy wydawały mi się piwnym rajem. Tanio, dobre piwo i jeszcze raz tanio. No cóż, od mojego ostatniego pobytu tu wiele się nie zmieniło… Wydaje mi się jednak, że trochę zmienił się rozkład marek piw dostępnych hmmm tu właściwie wszędzie 😉 Kiedyś sporo było Staropramena, Pilsner też jakoś tak się pojawiał, Krushowic jakoś tak prawie wcale. Teraz widzę to właściwie w dokładnie odwrotnej kolejności. Staropramenowych parasoli jak na lekarstwo.

Jedno co zawsze mi się tutaj podobało to to, że co moment to albo knajpka czy innego pokroju radosna spelunka, albo sklepik z … no z piwkiem też 🙂 Wadą jest to, że tu się pali w knajpach. Już zapomniałem jak to było, że po wypiciu jednego piwka trzeba było oddać wszystkie ubrania do prania. I utwierdzam się w opinii, że zakaz palenia to dobra rzecz. Pozytywem jest jednak cena piwa… normalne piwko z nalewaka to około 20 koron (zależnie jak daleko od centrum jesteś)… czyli około 3zł – oczywiście cena knajpowa bo w sklepach jest jeszcze taniej.

Kiedyś wydawało im się, że Czechy żyły bardziej lokalnymi, małymi markami piw. Teraz widzę (a może chyba dopiero zacząłem uwagę zwracać), że w sklepach tak naprawdę to mają tylko piwa 3 no może 4 marek. Dziś znalazłem pierwszy sklep gdzie były więcej niż 3 marki. Owszem mają po kilka odmian (jasne, ciemne… i jakiś wynalazek np. bursztynowe) ale kurcze kiedyś mieli przecież np. po 4-5 różnych Staropramenów z ekstraktem od chyba 7 do 12%. Tmawe były wyjątkiem a nie regułą. Pamiętam wypady na początku lat 90tych gdy staliśmy jak te sieroty przed półką sklepową w Nachodzie i zastanawialiśmy się jak piwo może mieć 12%. To że braliśmy najmocniejsze to była jasna sprawa ale gdzie znikły Vyciepne (8-9% ekst.) ??? Nawet chodząc po knajpach nie widać już takich piw. Wszędzie minimum 10% a i to jest rzadkość bo dominują 11tki. Jakoś tak mi żal tych lekkich piwek…

Ciekawe jest to, że pojawia się tu sporo winiarni. Momentami nawet takie jakie jak widziałem w Chorwacji tj. 2-3 stoliki + tyle samo kraników w ścianie z lokalnymi wynalazkami z beczki. Sporo ludzików przybywa tu z petami po wodzie mineralnej i napełnia je napojem bogów 🙂 Normalnie aż marzy się coś takiego u nas….

Za kilka dni wrzucę opisy zwiedzonych 3 browarów restauracyjnych, które udało mi się przemierzyć w ostatnich dniach 🙂 Jest nieźle…

Kategoria: Piwka | LEAVE A COMMENT