Żyje król, niech żyje król
Wiem, że tytuł jakiś taki dziwny ale miał być przekształceniem „Umarł król, niech żyje król”… problem w tym, że poprzedni król nie umarł i ma się doskonale ale pojawił się nowy, który go zdetronizował 🙂
No dobra do czego pieję? No otóż kończy mi się fermentacja wina z rabarbaru i co tu dużo mówić coś tak czuję, że pobije ono ubiegłorocznego króla sezonu pt. agrest. Nawet jeszcze w trakcie fermentacji jest po prostu czadowe i autentycznie boję się czy dotrwa do zlania w butle 🙂 Wino z agrestu dalej jest fajowe więc stary król żyje i ma swoich fanów… ale nowy król niedługo będzie miał swoją koronację 😛
Ale żeby nie było to znalazłem na rynku jeszcze kilka kilko rabarbaru… i to nawet tego średnio dojrzałego (ponoć lepszy) więc coś czuję, że od razu wstawię kolejną bańkę.