czerwiec 20

Rabarbarowy quest

W ubiegłym roku questem było wino z agrestu… Wyszła pełna rewelacja. W tym roku questem będzie wino z rabarbaru.

Co ciekawe… szukam po necie informacji o samym rabarbarze jak i o winie robionym z niego – a tu zagwozdka na całego.

Po pierwsze: wszyscy na siłę go gotują. Po co? Nie mam pojęcia ale chyba celem zmiękczenia włókien, które są dosyć twarde albo pozbycia się „posmaku zieleniny” jakkolwiek to brzmi ;-). W sumie do wina to i tak ma to to oddać smak i idzie do kanalizy więc nie widzę celu, żeby go zmiękczać. Co innego wydobycie smaku ale to mogę osiągnąć przemrożeniem lub pektynami (oba sposoby rozbiją błony komórkowe)… a od biedy przemieleniem tego w maszynce do mięcha. Poza tym ja bardzo źle widzę gotowanie czegokolwiek co wrzucam do win czy miodów. Moim zdaniem gotowanie spłaszcza smak i zabija wszystko co ciekawe (np. witaminy) – lepiej smakuje na surowo i jest zdrowsze więc po co to gotować?

Po drugie: temat kwasu szczawiowego… i tu zaczynają się jaja bo owszem kwas ten jest w tym zielsku ALE W LIŚCIACH a w łodygach, których tak naprawdę się używa do czegokolwiek, jest go bardzo niewiele. Do kompletu wszyscy chcą go wytrącać węglanem wapnia (kredą). Odnoszę takie wrażenie, że ktoś tu zapuścił plotę o kwasie i wszyscy, jak lemingi, na siłę go usuwają… podczas gdy jest go tam naprawdę niewiele. A tak naprawdę to ja byłem chowany w czasach gdy przysmakiem na działce ojca był rabarbar wpierdzielany bezpośrednio po zerwaniu, maczany tylko w cukrze… i żyję i nerki mam zdrowe więc teoria o lemingach jak żywo stoi mi przed oczami.

Podsumowując ten krótki wywód: wino z rabarbaru będzie robione następująco….

  • kłącza rabarbaru potnę na 1-2cm, zamrożę na parę dni
  • po rozmrożeniu ustalę czy rozbiło się na tyle, żeby oddało smak do wina (ciapa), jeśli nie to pewnie powtórzę procedurę z mrożeniem
  • fermentacja tradycyjnie na drożdżach zostawiających trochę cukru np. shery czy miodowych z dodatkiem sporej ilości cukru

Pod koniec lata dam znać co z tego wyszło.

Tagi: ,
Copyright © 2009. All rights reserved.

Opublikowano 06/20/2013 przez Jerzy Mackiewicz in category "Wina

1 COMMENTS :

  1. By winodomowe 2.0 on

    Gotowanie rzeczywiście nie jest najlepszym pomysłem, co innego podgrzewanie lub zalanie gorącą wodą – przy niektórych surowcach daje to znakomite rezultaty. Nie ma więc co demonizować i straszyć kompotem;)
    Co do kwasu szczawiowego, to wydaje mi się, że zła fama poszła od Jana Cieślaka i jego biblii o winach domowych z lat PRLu, choć odkwaszanie rabarbaru węglanem wapnia pojawia się również w przepisach niemieckich i amerykańskich.
    Sam jednak zrobiłem odwrotnie i podobnie jak Ty: rabarbar został wyciśnięty na zimno i nie usuwałem kwasu szczawiowego. Celuję w wino wytrawne, ale zobaczymy na co kwasowość pozwoli.
    BTW, łodygi rabarbaru, nie kłącza – kłącza to zawsze część podziemna:)
    Powodzenia z rabarbarem i dawaj znać, co i jak wyszło.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.