kwiecień 10

lawenda, lawenda…

Oj dzieje się w tym temacie. Wcześniej pisałem już o lawendzie i ogólnie niesie się wieść o piwie lawendowym z Kormorana… co chwila wypływa ten wątek w rozmowach 🙂 Może być ciekawie… Na pewno kolejny medialny plusik dla Kormorana. Naprawdę jest wyjątkowo duże parcie rynku na ten produkt…

Ale dziś o innej sprawie: w końcu mam puste bańki i do jednej z nich władowałem miód na lawendzie. Na razie 15gr suszu lawendowego wylądowało w bańce… ale rozważam doładowanie jeszcze 20gr bo coś mi tak mało tego wzrokowo. Bańka mała bo tylko 5l i trójniak w środku. No to i czekam co z tego wyjdzie 🙂

Celem wypróżnienia baniek do butelek powędrowały próbne miody:

  • daktylowy – wyszedł słodki, szybko się sklarował – jest nieźle i warte powtórzenia
  • arcydzięgiel – mocno ziołowy, nie chce się sklarować ale jest spoko
  • żurawina – czad po całości, idealnie klarowne, słodkość też cacy – zdecydowanie do powtórzenia na większej ilości

No i tym razem miejscem docelowym miodu było całe stado małych buteleczek po 0,2l czy 0,3l. Doszedłem w sumie do wniosku, że mając z jednej bańki 5l 10 czy 14 małych buteleczek zbiorę większy feedback niż z 5 dużych butli. W sumie to eksperymenty, których celem jest określenie czy warto robić większe ilości więc i metoda butelkowania w tej formie będzie chyba odpowiedniejsza.

Kategoria: Miodki | LEAVE A COMMENT
kwiecień 7

Warmiński Konkurs Piw Domowych

No w końcu jakiś konkurs w moim rodzinnym mieście. Nie żebym się tu poczuwał do zdobycia głównej nagrody itd. ale po prostu w końcu znalazło się miejsce i czas. Moim zdaniem samo zaistnienie czegoś takiego to spory sukces.

Ciekawie zapowiada się styl Rosanke… w sumie definicja bardzo szeroka i podciągnąć pod to można dużo piw. Czy to ukłon w kierunku piwowarów amatorów nie wiem ale definicja to tak w sumie „piwo śmietnik” 🙂 Sam zabrałem się za przygotowanie czegoś takiego…

W każdym razie – czytelników mojego bloga z okolic Olsztyna i robiących własne piwo zapraszam do stanięcia w konkury. Warto pokazać osobom z okolic, że środowisko piwowarów domowych istnieje w tym mieście! Moim zdaniem wystawienie choć jednego piwa ze swojej produkcji pokaże, jak dużo jest domowych piwowarów w naszej okolicy. Ja tam na pewno jedną pszenicę wystawiam i jeśli to Rosanke wypali to też 🙂

Informacje o konkursie: http://www.piwo.org/page/index.html/_/konkursy-piwowarskie/warminski-konkurs-piw-domowych-2013-olsztyn-03082013-r91

kwiecień 2

Miód pitny przepis cz.4 leżakowanie, rozlew

No to i przed nami najmilsza część całej operacji 😉

W poprzednich częściach dotarłem do momentu uruchomienia nastawu i pierwszego miesiąca po. Co dalej? Zasadniczo po owym miesiącu powinno uspokajać się nam powoli w rurce – oznacza to, że kończy się nam pierwszy etap fermentacji tzw. fermentacja burzliwa. W tym czasie drożdże przerobiły jakieś 60-80% cukru, które zastały w brzecze. Przed nami drugi etap tj. fermentacja cicha vel fermentacja wtórna, która może trwać nawet parę miesięcy (lub lat).

Ważne jest to, żeby gdzieś w okolicach 6-8 tygodnia wykonać zlew osadów – czyli delikatnie stawiamy bańkę na stole, żeby nie poruszyć nastawu i przy pomocy wężyka ściągamy napój znad zalegających na dnie osadów. Nie musimy być tu w 100% dokładni ale celem jest pozbycie się tego syfu z dna bo przetrzymany zbyt długo spowoduje, że miód nabierze gorzkiego posmaku. Taką operację można powtórzyć jeszcze z raz lub dwa w kolejnych miesiącach. Istotną sprawą jest tu zminimalizowanie ekspozycji miodu na powietrze – wiadome jest to, że w nim znajdują się różne drobnoustroje i lepiej, żeby nie znalazły one sobie legowiska w naszym miodzie. Bez szaleństw ale po prostu czym mniej powietrza tym lepiej.

W kolejnych miesiącach miód powinien się powoli sam sklarować. W tym momencie zasadniczo można lać go w butelki. A potem wio do piwniczki na już w sumie dowolny czas. Miód spokojnie może leżeć nawet 10 lat i dłużej… byle temperatura jego składowania była stabilna i w miarę niska (czyt. piwnica). Zasadniczo trójniaka da się już pić 3-4 miesiące po uruchomieniu fermentacji. Jeśli lejąc miód do butelek czujesz, że coś w nim jeszcze nie tak to najprawdopodobniej (bo wykluczam ewidentne wady miodu) po prostu musi się wydarzyć zjawisko zwane „dojrzewaniem”. To takie inne „czary” przemieniające niedojrzały trunek w ambrozję… a na poważnie to po prostu czas spędzony w ciemnej, chłodnej piwniczce kiedy trunek „przegryza się”. No a najważniejsze ten czas jest niedefiniowalny i tylko metodą testów i doświadczenia dojdziesz kiedy ten fakt nastąpi. Można w sumie budować jakąś tabelę określającą, że np. „trójniak jest dojrzały po pół roku”… ale jeśli dodałeś tam np. jakieś owoce to może być on krótszy lub … dłuższy więc po prostu trzeba sprawdzać co jakiś czas.

Kilka istotnych uwag:

  • butelki przed wlaniem w nie miodu należy wysterylizować
  • korki moczymy w wodzie i przy pomocy korkownicy umieszczamy w butelkach
  • fermentacja cicha wcale nie znaczy, że można zaklajstrować bańkę „na sztywno” i odstawić ją na półkę. Taka zabawa kończy się eksplozją bańki i stratami.
  • czas kiedy miód sam się sklaruje jest różny i zależy od użytych składników, użytego miodu itd. aaaa no i ilości miodu w nastawie – półtoraki mogą się sklarować dopiero np. po 2 latach.
  • zasadniczo nie powinniśmy lać do butelek miodu niesklarowanego bo to idealny sposób na zrobienie granatów albo po prostu miodu gazowanego – co poniektórzy uważają to za wadę (choć mi to smakuje). Ogólnie miód klarowny równa się gotowy do zlewu do butelek.
  • jeśli coś poszło nie tak i miód wyszedł za mało słodki… ale jednocześnie już jest zbyt mocny (np. użyto złych drożdży) można wykonać sztuczkę pt. Stevia – to naturalny słodzik ale co ważne niefermentujący więc można go dodać do butelkowanego miodu bez ryzyka, że zacznie znów fermentować. To taki ruch z cyklu „po bandzie” ale czasami inaczej się nie da.
  • drugi ruch z cyklu „po bandzie” to sztuczne wstrzymanie fermentacji – zowie się to to „stoper fermentacji”. Ma w składzie siarczyny i ogólnie ja trzymam się z tym z daleka od miodów ale czasami nie ma wyjścia i trzeba zabić drożdże natychmiast. Dostępne na allegro.
  • sztucznie zabić drożdże można też temperaturą czyt. pasteryzacja ale nie miałem okazji się z tym bawić i średnio polecam, choć panowie od browarów pokazują nam, że wszystko da się pasteryzować 🙂
  • pierwsze miody polecam lać do małych buteleczek np. 0,3l bo nie szkoda np. co miesiąc sprawdzać czy już dojrzał. Drugie rozwiązanie to użyć butelek, które można bezpiecznie otwierać i zamykać (np. zamykane na skobel). Tu niestety musisz sam dojść do tego kiedy miód będzie już dojrzały. To po prostu kwestia doświadczenia.

I zasadniczo to tyle co mam do powiedzenia w temacie.

Jak coś to piszcie na priv lub w komentarzach….

 

Spis treści: